Perły...

              Od lasu szedł głęboki cień. Stałem zasłuchany w ciszę, w której ptaki budzą się w trzepocie i nieśmiałym nawoływaniu. Wszystko było jeszcze szare, skołtunione w mgle, która szła od pól. Jej pasma zawijały się ciałem smoka, a ja stałem oparty o pień. Choć niebo na wschodzie wybuchło łuną, kolory były stłumione, ciemne, granatowe, jakbym stał na dnie morza patrząc na wieczne kołysanie. Pytasz mnie, jak to robię, że jestem tam i tu jednocześnie – tam, pod drzewem patrząc na słońce, które zza drzew zaczyna błyskać  i tu, kiedy słowa spływają mi w cierpliwy prostokąt kartki. Chcesz wiedzieć? Boję się, że zgubię to, po co przyjechałem – po blask i zapach, po tę chwilę, która jak perła, wypełniona jest marzeniem. Wiedziałaś o tym? Tak mało jest tych chwil, więc schylam się i zbieram i połykam te różowe od miłości i ramion objęcia, te blade od świtów ze snem proroczym i te bladobłękitne od patrzenia w chmury na szczycie samotności. Teraz, kiedy zamknę oczy mieszkają we mnie, czuję, jak wędrują w moim krwiobiegu. Tak, te czarne też, od ciemnych pragnień zawstydzonych. Dlatego stoję pod tym drzewem i patrzę na wschód słońca, by słowa mogły spłynąć i wtedy na zawsze zostanie we mnie ta chwila. Widzisz, tam gdzie kłębi się mgła prześwietlona złoto tańczą żurawie. Nie mogę podejść, by nie zerwały się do lotu, ale czuję ruchy powietrza i słyszę wysokie wołanie. Za mną jest miasto i ciche domy, gdzie ludzie wstają z majaku nocy, a ja idę w wielkim falowaniu przez maj mokry od rosy i błyszczący. Czekam na świerszcze jeszcze, które drzemią w swym śnie niemowlęcym, by potem stać pośród trawy i czekać, kiedy zaczną się nawoływać z którejkolwiek strony. Las tylko drzemie dmuchawcowy gotowy na wiatr i wielkie rozsiewanie. Spójrz, jak płoną mokre kule od wschodu, a mgła opada i widzę łąkę mokrą i cichą, po której będę szedł, jak na wielkie pielgrzymowanie ze słońcem w oku. Świat osiada, gęstnieje i srebrzy się rosy rozbłysk i mokną moje buty i koła roweru. Jeszcze chłód czai się w cieniach  i słyszę wędrowanie wody, która kapie po tańcu żurawi. Myśli moje są proste teraz, bo być takie muszą. Bo to z nich rodzą się opowieści i wielkie milczenie po nich. Nazwą mnie potem głupcem lub fantastą, jak kiedyś mówiono, ale zaręczam ci, że są ode mnie doskonalsi w swojej głupocie i więksi w herezji, więc przezornie milczę, a moje kroki potrącają jasne kule dmuchawców. Niech więc mój ruch na coś się przyda, a moje milczenie niech im błogosławi lot. A czas niech płynie znów, jak płynął…      














Komentarze

  1. Pięknie opowiadasz o marzeniach. Tak, zdecydowanie warto je mieć. Nawet te odważne i zuchwałe. To one nadają życiu cudowności. I warto je spełniać:)) tego Ci życzę.
    Zdjecia są niesamowite. Idealnie zgarne z Twoją opowieścią. Jedno szczególnie mnie urzekło:))
    Piękne ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z marzeniami, to trzeba ostrożnie, bo mogą się czasami spełnić i jest problem :D Żartuję sobie troszkę, bo czym bylibyśmy bez marzeń? Pustymi skorupkami, które ani celu, ani kierunku nie mają. A tak, marzenia nadają i celowość i sens. Cieszę się, że zauważyłaś ten fragment i że spodobał Ci się :))) A zdjęcia, ech... trudno usiedzieć w domu, jak taki wschód. Dziękuję Ci raz jeszcze i bardzo pozdrawiam :)))

      Usuń
  2. Fotografie i tym razem mnie urzekły. Spokojne, delikatne, subtelne, przepiękne.
    I tak ładnie piszesz o napełnianiu chwil ulotnych marzeniami, które potem nosisz w sobie i o których nam opowiadasz…
    Z dmuchawcami mam osobiste, bardzo dobre skojarzenia i już to samo wystarczyłoby, żebym była całością zauroczona, a jeszcze napisałeś coś, co mi bardzo pasuje do moich wspomnień i Twoich marzeń: „Myśli moje są proste teraz, bo być takie muszą. Bo to z nich rodzą się opowieści i wielkie milczenie po nich.”
    Dziękuję:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię dmuchawce. Nie wiem, czy to, ze pokazują ulotność chwili, czy że to, ze są puchate, a może to, ze tak ładnie się rozsiewają, a ich ziarna krążą w powietrzu? Kiedy Samsung kilkanaście lat temu wypuścił swoją serię telefonów, uparłem się, ze muszę mieć jeden z nich, bo na tapecie był właśnie taki dmuchawiec na tle nieba. Daremnie sam próbowałem zrobić takie zdjęcie, choć domyślałem się, ze to photoshop i raczej nie zdjęcie, a grafika. Telefonu nie kupiłem, a dostałem. Moda minęła, a ja zostałem przy swoich dmuchawcach i kiedy ich czas przychodzi, ludzka siła nie powstrzyma mnie od zdjęć. Kiedyś nawet poszedłem z dziewczyną, która mi się podobała na takie pole dmuchawców z niecnym planem jej pocałowania. Ale zaczęła kichać i tak oto alergia i proza życia zweryfikowały mój niecny plan :))))
      Wiesz, wymieniłaś aż dwa elementy tego, co napisałem. Jeden z nich skomentowałem. Drugiego nie umiem. I za to moje milczenie przepraszam. I za to moje milczenie, zawodowego gaduły dziękuję.
      Bardzo, bardzo Ci Aniu dziękuję i ogromnie się cieszę, ba całym sercem cieszę się, że to, co zrobiłem podoba Ci się i że uśmiechem dotknąłem wspomnień, które są dobre :))) Dziękuję!!

      Usuń
  3. Witku, cudowne zdjęcia, w których odbijają się marzenia, pragnienia i cała słodycz majowego, otulonego mgłą poranka. Dmuchawce ulotne kuleczki, któż ich nie lubi. Mnie zawsze kojarzą się z beztroską, dzieciństwem. Zapatrzenie w ulatujące puszki to chyba jedna z pierwszych zabaw z naturą, jakie pamiętam...przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jest coś nadzwyczajnego w takich chwilach i chciałby się je przytulić na zawsze, ale może w tym ich siła, że mijają tak szybko . „schylam się i zbieram i połykam te różowe od miłości i ramion objęcia, te blade od świtów ze snem proroczym i te bladobłękitne od patrzenia w chmury na szczycie samotności. Teraz, kiedy zamknę oczy mieszkają we mnie, czuję, jak wędrują” To takie piękne i tak prawdziwe.
    I wiesz co niech nazywają Cię jak chcą, czy to z głupoty czy zwykłej ludzkiej zazdrości, ale to właśnie Ty masz perły, są tylko Twoje...
    Dziękuję za kolejną przepyszną ucztę dla zmysłów Witku.
    Wszystkiego dobrego i życzenia wielu pereł we wszystkich możliwych odcieniach i oczywiście ich spełnienia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się Elu, że trochę na wariata pojechałem na te zdjęcia. Tak, planowałem, ale nie w tygodniu, bo przecież praca, obowiązek i wszystko na głowie. Uwiodła mnie cisza tego poranka, mgła i to, że słyszałem żurawie, które tańczyły w mgle. Krzyczały, a więc tam były. W jakiś przedziwny sposób stały się te ptaki dla mnie synonimem wierności, ale i miłosnej tęsknoty. Smutku, ale i delikatności. W połączeniu z dmuchawcami, które wielbię wyszło mi właśnie coś takiego. Czy warto dodać, ze przez resztę dnia byłem właśnie tam - myślami? Bo byłem i nawet jeśli lekcje prowadziłem, to ciągle czułem ten specyficzny zapach łąk, lasu i jeziora, które jest niedaleko. W kontekście wystawienia na próbę mojej cierpliwości przez ludzi, ta chwila faktycznie jest perłą. Tym cenniejszą, że przypadkiem odnalezioną. A, przypomniało mi się: w starych przepisach często dodawano perły tłuczone lub całe do rosołu, o wierzono, ze oczyszczają krew. Reminiscencje tego mamy w "Panu Tadeuszu", jako ciekawostkę, ale historia kulinariów potwierdza ten zwyczaj raczej drogi :))
      I tak mi się to wszystko połączyło w jedno, jak w życiu. Nie napisałem nic o drzewie, które jest na pierwszym zdjęciu. Z uporem maniaka je fotografuję. Ktoś dla mnie bardzo ważny pochwalił zdjęcie z tym drzewem i stało się moim błogosławieństwem i przekleństwem.
      Ja jednak cieszę się, ze po swojemu odczytałaś ten tekst i dla siebie go odczytałaś. Bo tak właśnie chciałem, by każdy odnalazł w nim to, co chce. Dlatego bardzo, bardzo się cieszę, że Ci się podoba i że zdjęcia takie właśnie. Znasz mnie, więc wiesz, że jestem ciągle ze zdjęć niezadowolony. A teraz popatrzyłem na nie i myślę sobie "OK, może być..." Dziękuję! Naprawdę bardzo, bardzo Ci dziękuję :)))

      Usuń
    2. Zapomniałam, a muszę koniecznie dodać. Udało Ci się Witku nawet złapać w locie kawałek tęczy, zwiastuje szczęście - ja w to wierzę :))

      Usuń
    3. Tak, na zdjęciu z moim ukochanym niebieskim rowerem :))) Niestety, to nie jest prawdziwa tęcza tylko brak osłony w obiektywie. Takie refleksy daje w czasie, kiedy pod kątem mam słońce. Ale jesteś spostrzegawcza!! A specjalnie wybierałem zdjęcia, gdzie ta flara będzie jak najmniej widoczna. Ale skoro mówisz, że przynosi szczęście, to cóż...poddam się tej wróżbie. Nie powiem, z chęcią :))) Aż się teraz śmieję i dziękuję Ci za to :))))

      Usuń
  4. Prawdziwe perły, ja też takie zbieram, różnokolorowe i te czarne, więcej warte niż wszystko inne. Niezwykły ten dmuchawcowy poranek, wydaje się u Ciebie wyjątkowo ciepły, to chyba jeszcze przed trzema ogrodnikami. Wyszłam wczoraj wieczorem i chciałam posłuchać świerszczy, ale było za zimno, pochowały się w nory, jak się jakiemuś jednemu wymsknęło, to chyba tylko przez sen chrapnął. Nawet jakoś kukułki umilkły. A mnie się marzy taka ciepła burza z rzęsistym deszczem. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację z tym zbieraniem czarnych pereł. Jakkolwiek to brzmi, jesteśmy poławiaczami :)) masz rację, to było przed oziębieniem. Ostatni dzień, kiedy bezkarnie mogłem wyjść bez kurtki zarzucając tylko bluzę. U mnie jeszcze świerszczy nie słychać, a szkoda, bo bardzo na nie czekam. Kukułki są, nawet się nawołują, ale już nie liczę ich kuknięć, jak to miałem w zwyczaju. Ale na moich (!!) bagnach taki był hałas, że miałem wrażenie jakbym do miasta wszedł :)) Ale jeszcze będzie ciepło i burze nadejdą. Też na nie czekam i na chmury, które świetnie na zdjęciach wychodzą. A już błyskawice, to bajka :)) Pozdrawiam Cię serdecznie i miłego dla Ciebie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty