Ceo, znaczy mgła...


             To nie tak miało być, ale przecież rzadko jest tak, jak być powinno. Wiem o tym w swoim wieku uprzedzony doświadczeniami i rozczarowaniami. A jednak czułem, że to nie tak powinno być. Dzień powinien zacząć się od wschodu słońca, które ogromną i czerwoną tarczą powinien wznieść się ponad morze, które jedną zmarszczką, czy falą nieposłuszną nie drgnie. Dzień powinien być, jak kryształ, a powietrze ciepłe i dalekie – to znaczy takie, przez które popatrzę w dal i dostrzegę miasta daleko i inny ląd, na którym mnie nie ma. Być może chodziło mi o to, by zobaczyć wieże innych miast, które będą wznosić się nad lądem i przeglądać w morzu żurawiami budów i wiatrakami mielącymi wiatr. Więc wybity ze snu szedłem zimnym piaskiem pośród szumu skołtunionej pościeli morza, która teraz wydaje mi się podobna do gotyckich rzeźb zakrzepłych w ruchu. Nocy już nie ma, bo wstaje łuna, która dzień tworzy i jasność się staje błękitna. Wstaje też mgła od morza, które paruje ciepłem nasączonym w ciągu dnia. Zimno. Tak bardzo zimno, że chcę zejść z plaży i rozpalić płomień, jak robili dawniej ludzie. Kłęby mgły są większe i większe i boję się, że nie zobaczę słońca, co źle wyrokuje fotografii i złotemu blaskowi w oczach. Staję. Zmęczyłem się drogą, wiesz? Zmęczyłem się marzeniami, które opadły. Zmęczyłem się miastami i ludźmi.  Ale jest mgła, która pełznie. Która pochłania wszystko i mnie, jak element przestrzeni. To dobrze. Bo nic nie może być proste, bo braknie pytań. A dopóki pytam wiem, że jest jeszcze dzień i jest noc i ich prawdy oddalone o sen. A drzwi nie są jeszcze zamknięte. Dlatego znów dziwię się, że nikogo na plaży nie ma oprócz mew, albatrosów i wędrownych gołębi, by patrzeć i tylko patrzeć. By nasiąknąć złotem wschodu. Może one potrafią docenić swoimi skrzydłami giętkość powietrza o poranku, albo oddech morza, z którego powoli wstaje czerwień słońca? A ja? A ja stoję mały pośród tego i nie przychodzi mi do głowy żadna modlitwa, której uczyłem się, jako dziecko. Powtarzam tylko w myślach „dziękuję”, choć wiem, że to mało. Za mało, bo zawsze jest za mało. Patrzę, jak słońce barwi fale, jak wybija „złota godzina”. Pachnie lasem i morzem, pachnie piaskiem i mgłą. Chciałbym, by ta chwila trwała, choć wiem, że jest ulotna, jak wszystko. Jak wszystko, wiesz? Pragniemy wszyscy cudu, niezwykłości, a jeśli już się stają, to nie umiemy ich rozpoznać. A one mijają kpiąc z nas. Pamiętasz, kiedyś chciałem wejść w mgłę i zgubić się. Nie wrócić. Tak bardzo się myliłem. A teraz patrzę na rzeźbione morze w złocie i uśmiecham się do siebie sprzed kilku lat. Tylko uśmiecham. Tak jak do ciebie, w najtrwalszym materiale tego świata – pamięci. Może w tej mgle odważyłbym się wyciągnąć dłoń i dotknąć twojego policzka, na co zawsze miałem ochotę w chwilach ciszy. Popatrzyć ci w oczy, które zwrócą się na mnie z pytaniem „czego chcesz?” Niczego, niczego już nie chcę. Spójrz, dzień dojrzewa i mgła bije w niebo. Rybacy wracają do portu, a ptaki podnoszą się do lotu. Nawet tęcza zjawia się na niebie, jako znak przymierza. Biała tęcza we mgle. Czy umiesz ten znak odczytać? Ja też nie, ja też…















Komentarze

  1. Włączyłam podaną przez Ciebie muzykę. Wreszcie zamiast czepiać się tytułów, słów angielskich,
    dotarłam do muzyki. Wysłuchałam i teraz słucham tego samego wykonawcy The Unfoldig. Znasz?
    Do tego też można coś napisać. Coś o spokoju i mgłach.
    Myślę, jak tam jest cudnie nad morzem i zawsze żal wracać do miasta. Miasto to taki smutek, uwięziona mgła, czarna chmura. Oczywiście piszę o swoim, niekochanym mieście, starych kamienicach, ulicach, marketach i teraz jeszcze ludziach w maskach, którzy swym wyglądem przerażają mnie. Tymczasem morze niesie z sobą normalność, wolność, piękno i muzykę.
    Urocze zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, słowa często przeszkadzają, a przecież chodzi o muzykę. Przypadkowo znalazłem i jak to bywa, spodobało mi się na tyle, że dopasowało się do wpisu. Słucham właśnie tego, co znalazłem. Oczywiście artysta na tyle mało znany, że prawie nie do zdobycia w sieci. Cóż, musi mi chyba wystarczyć to, co znalazłem :)) Teraz już znam. Poczekam na jesień, ten kawałek będzie dobrze się komponował z babim latem. Tak mi się wydaje. Muszę przetrenować ze zdjęciami :)) Tak, żal było wrócić. Tym bardziej, że siedzę w domu, bo temperatura jest, jaka jest. Rozumiem Twoje spojrzenie na miasto. Często sam widzę brzydotę i ułomność swojego. Tym bardziej chyba docenia się zieleń i wolność, jaką daje morze. Niestety nie jestem w stanie wstawić w naszej rozmowie zdjęć z plaży, można się zdziwić tym ogromnym tłumom. Jeśli nie wybiera się rannej, bardzo rannej pory, to wszędzie są tłumy i trzeba naprawdę daleko iść, by między granicami wioseczek odszukać miejsce bezludne. Ja tak chodziłem codziennie, bo omijałem tłum. Chciałem spokoju i wolności, o której wspominasz :))
      Ciesze się, ze zdjęcia Ci się podobają. Pomyślałem, ze mogę się poświecić i wszedłem do wody. Kilka razy mnie zalało, ale co tam, ważne jest to, co utrwaliłem i ktoś docenia :)) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  2. Wiesz, Witku, w Twoich słowach na granicy prozy i poezji jak zazwyczaj zmieściłeś wiele prawd i myśli wiele.
    Jest więc ulotność i to taka piękna...płynie wraz z morzem, falami we mgle, we wszystkich wschodach i zachodach jakie nam dane.”Zmęczyłem się marzeniami, które opadły.”
     „jest mgła, która pełznie. Która pochłania wszystko i mnie,” Nie wiem czy ja dobrze odbieram tekst , bo czuję w nich pogodzenie, ale też rezygnację i choć twierdzę, że pogodzenie jest najczęściej wróżem innego porządku to rezygnując nie dajemy szansy na odmianę.
    A przecież w życiu podobnie jak z porankami, nigdy nie wiesz do końca co przyniesie budzący się dzień. Witku jak widać po tych nieziemskich wręcz fotografiach są możliwe w pogodzie, ale podobnie i w życiu od losu niespodzianki. Nigdy nie wiemy co za kolejnym zakrętem i co zobaczymy, gdy opadnie mgła.
    Zdjęcia są najpiękniejszymi portretami morza jakie widziałam. Jest w nich tyle uczuć. Jest pomarańczowa radość, zamglona niepewność, chłód błękitu , wzburzenie morskich bałwanów, złote krople i wreszcie tęcza, niespotykana, biała tęcza, która otacza jak aureolą zapatrzonego widza, jakby chciała wziąć go pod swoje świetliste skrzydła.
    W takich chwilach masz rację jest tylko jedno odpowiednie słowo – dziękuję.
    Ja też dziękuję za magiczny, bajkowy trójwymiar Witku, bardzo dziękuję.
    Podobnych momentów i zachwytów, ale też nie zamkniętych do końca drzwi z otwartą, jasną przestrzenią.
    A widok morza w te duszne, upalne dni...Ach, naprawdę bezcenny:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, kiedy staję nad brzegiem morza, to mam wrażenie (bezustannie tak się dzieje), że wszystko ze mnie opada. I złość i pragnienia i marzenia i te wszystkie miłości i niedotrzymane słowa. Idę i to wszystko gdzieś znika, a ja czuję się, jakbym stawał się nagi. Może złe słowo, niewinny? Trudno to określić, bo przecież mam w tyle głowy całe swoje życie. A jednak, to w tej chwili się nie liczy. Liczy się tylko brzeg, o który rozbijają się fale. Liczy się wiatr, słońce i to, co widzę. Chyba nie za bardzo udało mi się pokazać właśnie ten moment. Czy to rezygnacja? Bardziej wtopienie się w okoliczności, życie nimi. Życie miejscem. Wiesz, byłem zaskoczony mgłą i choć kilka razy miałem do czynienia z tym zjawiskiem nad morzem, to zawsze jest ono inne. I inaczej też patrzę na nie w związku z mgłą, którą dobrze znam z równin czy pogórza. Ale żeby nie było, masz rację, jest w tym pewna nuta rezygnacji, gorzkiego podsumowania. Zawsze tak się dzieje, kiedy jestem nad morzem. W tym masz rację jednak, że nie wiemy, co się będzie działo w ciągu dnia, nie mówiąc o tygodniu, czy banalniej, w życiu. Jedne marzenia opadają, a rodzą się nowe. Nowe plany i nowe perspektywy. Nowy porządek, jak ładnie określiłaś :)) No, czy porządek, to się jeszcze okaże. Oby nie wyszedł chaos, bo znając siebie.... :)))
      Ogromnie się cieszę, że tak ładnie spojrzałaś na moje zdjęcia. Przyznam się, że się starałem. Aż dziwne, bo dla samego siebie. Choć teraz patrzę na te zdjęcia i zadaję sobie pytanie: "Naglik, po cholerę tyle tego zrobiłeś?" Chyba nie umiem inaczej uwiedziony tym, co widzę w "okienku" aparatu.
      Trochę mnie ten wyjazd rozczarował, bo pogoda była taka sobie - nieszczególna. Teraz jest pięknie. Pięknie na leżenie na plaży. Choć dla zdjęć lepiej, bo nie są monotonne. I wiesz, nawet ich nie sprawdzałem po przyjściu do domu, tylko przegrałem na dysk wiedząc, że coś w nich jest. Nieczęsto tak mam. Dlatego wiem, komu dziękować i ciesze się, że tak ładnie odczytałaś ten fragment :))
      U mnie dziś okrutnie gorąco. Źle się czuję, bo noc nie przynosi ulgi. Jest 21 stopni (11 w nocy) i okrutnie duszno. Bardzo źle się czuję przy takiej pogodzie. A jutro rozdanie matur, na których muszę być. Ciekawe, kto przyjdzie. Nie marudzę już :)) Uśmiecham się i dziękuję Ci za Twój optymizm i spostrzeżenia. Dobre. Bardzo dobre :)) Wysyłam uśmiech i chłodne myśli (żeby lepiej się spało). Pozdrawiam Cię Elu i dziękuję raz jeszcze :))

      Usuń
  3. Trzy w jednym - piękne🎼✒📷🍀

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie było dokładnie tak jak być miało i zupełnie nie tak. Pierwszy wschód słońca, który zaliczyłam był doskonały. Pocztówkowy. Jedyne co mnie zaskoczyło to liczba osób, które w nim uczestniczyły. Na całej kei było zacumowanych kilkanaście łodzi. Nie spodziewałam się nikogo, a wschód obserwowało jakieś sześć osób. Byli tam tylko dla powitania słońca. Obserwowali, czekali, robili zdjęcia, a kiedy było po wszystkim część zeszła pod pokład pewnie spać dalej, a część zaczęła już nowy dzień.
    Ostatni zaś wschód mnie pokonał, bo w zasadzie w miejscu w którym byłam tak jakby się nie odbył. Było bezchmurnie, ale zimno. Bardzo zimno, bo marzłam, a byłam owinięta kocem i śpiworem;) Niedaleko w szuwarach była zacumowana mała niebieska łódź, wyglądała jak pomniejszony piracki statek. Od lasu szła mgła, która sunęła wzdłuż szuwarów zasłaniając ten mały statek. A słońce wschodziło daleko, głęboko za linią drzew, więc zupełnie nie było go widać. Tak mnie oszukano!;)
    A sama mgła... dla mnie już brzmienie tego słowa jest jakieś takie egzotyczne i niosące niewiadomą. Zresztą jak i same zjawisko. Trochę przeraża, a trochę kusi. Teraz pomyślałam o Mgle Kinga;)
    Zazdroszczę białej tęczy, nigdy takiej nie widziałam!
    Na ostatnim zdjęciu w prawym, dolnym rogu to dwoje ludzi. A może duchy? Raczej duchy.
    Dobre zdjęcie, rozbudza wyobraźnię.

    Miłego wieczoru
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli wszystko jest w porządku i nie jest :)) Cieszę się, że byłaś na wschodach. Niby nic wielkiego, ale ja to traktuję jak coś niezwykłego. Czuję się wtedy, jako element przyrody i "na miejscu" Mgłę bardzo lubię. Zazwyczaj pachnie lasem i igliwiem, ale też drzewami i ziemią. Czasem pachnie rzeką lub jeziorem. Jest niejednoznaczna. Dlatego śmieszy mnie bardzo, kiedy w serialach lub na dużym ekranie stosują mgłę, której fałsz widać z daleka. Zdecydowanie mówię "nie" takiej mgle :)) Opisałaś piękny obraz. Zobaczyłem to w sobie i uśmiecham się :))
    A to ostatnie zdjęcie, to trochę kiks. Czemu? Bo przez środek plaży idzie betonowy klocek, który kryje w sobie rurę odprowadzającą wody zęzowe, cokolwiek to znaczy :D Jest też przy okazji (klocek) falochronem. Resztki tego tradycyjnego, drewnianego, to te dwa paliki, które wystają z morza. Lubię je fotografować, bo są inne od porządnie zrobionego falochronu. W tej mgle faktycznie, wyglądają jak cienie, duchy :))
    Tak obrazowo napisałaś, ze jestem pewien, że było fantastycznie. Tylko ktoś, kto widział to wszystko i "czuje" przestrzeń i "atmosferę" może napisać to właśnie tak.
    Dziękuję, że skomentowałaś!
    I dla Ciebie dobrego, miłego wieczoru :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie sameodczucia co do mgły w filmach. Nie wiem jak filmowcy próbują ją uzyskać, ale przeważnie wygląda jak suchy lód, a nie mgła. Paskudne oszukaństwo.

      Sama mgła ma dla mnie zapach skroplonej wody. O ile w ogóle można sobie to wyobrazić. Ale wszystkie inne zapachy o których Pan mówi często jej towarzyszą.

      Chyba nie chciałam tego wiedzieć! O tym falochronie i odprowadzeniu wód zęzowych! Straszne! Zbyt dobrze wiem czym jest zęza i jak może pachnieć jej zawartość;)

      Było fantastycznie, choć trochę za ciepło jak na moje upodobania i czasem taką flauta, że zupełnie nie dało się pływać, ale wschody, zachody, ogniska i widoki zacne!:)

      Czytałam wszystko na bieżąco, tylko czasu, baterii i możliwości internetowych nie było żeby komentować;)

      Usuń
    2. Fakt, niepotrzebnie mówiłem o tej zęzie. Ale resztki falochronu wyglądają fajnie, więc do zdjęć, jak znalazł. Fajnie też ludzie przy zachodzie słońca wyglądają na tym klocku betonowym. Ciekawe światło się dzieje.

      Cieszę się, naprawdę się cieszę, że udało Ci się z żaglami. Fakt, gorąco. Ale tu gra rolę jeszcze atmosfera, miejsce, plan i przypadkowość. Udało Ci się, więc jest dobrze :)))

      Dziękuję, że czytasz, choć obawiałem się, że po przyjeździe nic nie napiszę. Ale zdjęcia zrobiły swoje.
      A wiesz co? Też miałem problemy z siecią. Naprawdę, by się połączyć musiałem iść na wydmy z laptopem, co uznałem za debilizm (swój). Po czym się obraziłem na świat. Bywa. Teraz się z tego śmieję, ale naprawdę byłem zły, bo chciałem na bieżąco wrzucać. Tak właśnie myślałem, że skoro żagle, to i czasu Ci brak :))Ale jesteś i komentujesz, więc się cieszę. bardzo :)))
      Nie wiem, jak Ty, ale ja jutro do pracy. Nie widzi mi się to :(

      Usuń
    3. To jest nawet więcej niż dobrze! Ostatnie miesiące trochę mnie rozjechały, także, a chyba przede wszystkim zdrowotnie, a teraz po prostu odpoczęłam i nawet jakbym trochę ozdrowiała;)
      Naprawdę było mi to potrzebne, chyba jak nigdy.
      Jestem już z tego pokolenia co telefon z internetem ma wrośnięty w rękę, ale taki reset i zupełne odcięcie nawet mi się podobało. W końcu net nie ucieknie, wrzucić, przeczytać, scrollować można zawsze później;)

      Ja jeszcze mam urlop, więc w tym tygodniu nie wracam do pracy.
      Wrześniowy powrót do pracy to pewniak? Taki fizyczny powrót? Tak jakby nigdy nic, jakby po lutym, gdzie było normalnie nagle nastąpił wrzesień? Nie chcę byc złym prorokiem, ale TO J*BNIE;)

      Usuń
    4. Śmieję się sam z siebie, ale przyszło mi do głowy powiedzenie:"Lekarzu, lecz się sam" :))) Naprawdę, cieszę się. I wierzę, że opadło z Ciebie to wszystko, to całe napięcie. Człowiek, to jednak maszyna, która wymaga pielęgnacji, czyli odpoczynku takiego, jak sam wymyśli. Siedzenie w domu nie załatwia sprawy, jakby niektórzy chcieli.
      Ja tę technologię niejako przeżywałem na bieżąco, bięc nie zastałem jej, a zaadaptowałem. Tym trudniejsze jest odstawienie tego, co służy. Ale masz rację, czasami odstawienie na trochę daje dobre efekty. Choćby po to, by docenić te wszystkie wspaniałe rzeczy dookoła i to, że da się odstawić i dalej wszystko działa :)))
      Tak, wrzesień jest pewniakiem. Zaskoczony nie jestem widząc determinację i ślepy ogień fanatyzmu w oczach prominentnych polityków. Jesteś dobrym prorokiem i myślę tak samo :)) Podejrzewam, ze będzie dwa tygodnie pracy, potem przerwa dwa tygodnie na kwarantannę i potem znów dwa tygodnie pracy i przerwa. Do upojenia. Wszyscy się tego obawiają, a ja...cóż... Jestem jednym z pierwszych do odstrzału. Już mówi się, ze uczniowie z tego pokolenia, to uczniowie ze straconego roku. Paradoks, ze przy stu zakażeniach wszystko się zamykało, a 800 nikogo nie wzrusza. Zobacz zresztą na aktualny wpis i plażę w Sarbinowie. Dystans? Maseczki? Nie mówię o wchodzeniu do sklepów czy kawiarni - zapomnij.
      Miłego dla Ciebie :)))
      PS. Przepraszam, że wczoraj zwinąłem dość szybko. :(

      Usuń
    5. Póki co wszystko wskazuje na to, że to przysłowie pasuje jak ulał, nawet Pan nie wie jak Pan trafił;)

      Dwa tygodnie pracy i dwa tygodnie przerwy to wg mnie bardzo optymistyczne prognozy. Obawiam się, że indywidualny czas zawieszenia może być dłuższy w zależności od fantazji sanepidu i ich widzimisiowych zaleceń. Ogólnie będzie straszny burdel.
      Myślę, że narazie może się Pan wstrzymać z wyborem kwatery na cmentarzu;)- można być młodym, zdrowym i mieć po prostu pecha. To wystarczy.
      Nie potrafię sobie wyobrazić jak szkoły mają funkcjonować. Strefy, stroje ochronne, upchnięcie 30 ludzi w jednym pomieszczeniu z zachowaniem dystansu? O ile wiem nie ma chyba nawet żadnych specjalnych wytycznych?
      Szkoda tych roczników. Ciężka sytuacja.
      Całość ocenimy za jakieś 10-20 lat.
      A zdjęcie widziałam. Takie widoki przerażały mnie zawsze, ale teraz niepokoi dodatkowo ludzka beztroska.
      Wie Pan ja mieszkam w czerwonej strefie i tutaj na szczęście, przeważnie trochę inaczej to wygląda.

      Pożyjemy (albo nie;)) i zobaczymy.

      Usuń
    6. Ja też nie wyobrażam sobie klasy z 34 osobami (a tak zapewne na początku będzie), które kichają, kaszlą i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Kwatery nie mam i wiesz, chyba mi to będzie obojętne :P Dobra, bo makabrycznie się robi :D
      Szkoła ma zachować minimum sanitarne, czyli jakieś płyny i dystans, który jest niemożliwy. Pół biedy, jak to jest mała szkoła, to da się rozdzielić młódź na zmiany. Zmian w tak dużej szkole raczej się nie da zrobić, bo musiałbym w niej siedzieć od 7 do 19-20 wieczorem, co w sumie wyjdzie na jedno, bo swoją porcje wirusów i tak otrzymam. Samego mnie to ciekawi, co dalej będzie :)) Taka ciekawość straceńca, który wie, ze ryzykuje, ale wyjścia za bardzo nie ma. Co ciekawe, kilkoro znanych mi belfrów odchodzi z zawodu (bo mogą) i właśnie podają w rozmowie powód pandemii. Wolą dostać emeryturę przejściową, niż ryzykować. Może to krok polityczno-finansowy ze strony MEN?
      Jak słyszę o strefach, to mi się niedobrze robi. Mam dziwne skojarzenia z gettem ławkowym - niestety.
      A z ostatnim zgadzam się bardzo, bardzo :))) Miłego dla Ciebie :)))

      Usuń
  6. Ja tak strasznie późno, więc tylko napiszę, że mgły bardzo lubię, a szczególnie ładne i nad morzem. Wszystkiego dobrego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie późno :)) Piszesz, więc to jest cenne :)) Uśmiecham się :))) Również dla Ciebie wszystkiego dobrego i czasu dla siebie :))) Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty