Środek...

 

           Jest jeszcze cicho. Otwieram okna i wpuszczam zimne powietrze, które owiewa mi twarz. Z ciekawości wychylam się przez okno.  Zachodnia ekspozycja, a popołudnia bywają tutaj upalne i duszne. Zwłaszcza kiedy siądzie trzydziestu ponad uczniów. Ale na razie jestem w cieniu budynku, to znaczy słońce mam za plecami. Gdybym stał pośród łąki, to mój cień odbiłby się na zdjęciach – jedyny ślad tego, że jestem i żyję. Choć może ulotny, bo cień, to cień. Nic nie waży. A ja ważyć muszę. Słowa, gesty, westchnienia. Pamiętam starego profesora, który stał przed nami mówiąc o zawiłościach literatury.  Nie notowałem, a jednak pamiętam jego słowa, bo zapamiętuje się czasami rzeczy, które wydają się mieć znaczenie. Pamiętam, że przechadzał się w prawo i w lewo po katedrze, a siwe włosy, które były kiedyś w kolorze blond, opadały mu na czoło. Nie poprawiał ich, co zapewne wywoływało uśmiech u słuchaczek. Zatrzymał się na środku. Zrobił efektowną pauzę i powiedział: „ Pamiętajcie, że to, co mówicie musi być jak dobra historia. Jak opowieść, którą opowiada się komuś, na kim wam zależy. Możecie mówić o fizyce kwantowej albo o innych głupstwach, ale musi to być opowiedziane z zachowaniem praw opowieści. Inaczej żaden aktor z was nie będzie. To wy musicie najpierw uwierzyć w tę opowieść, by potem opowiedzieć ją innym”. Profesor odszedł kilka lat temu. A ja stoję w ciszy i widzę rzędy ławek i krzeseł. Za chwilę wleją się drzwiami ci, dla których tu jestem. Choć czasem żałuję. I będę decydował, czy opowiedzieć prawdę o Maryli, o Kowalskiej, o innych jeszcze, czy powielić mit, który wyniósł człowieka ponad jego dzieło. Czy opowiedzieć o tym, jak wygląda trawa skrząca się kroplami rosy, czy milczeć. Czy mówić o mgle, która podnosi się, a potem rozwiewa, czy budować ten rodzaj zasłuchania, którego nie przerwie żaden sms, czy czujne oko wzbudzonego ekranu trzymanego pod ławką. Czy będę z nimi, czując płytki pod nogami, czy będę tam, w czarnym lesie opisując to, co widzę i czuję ? A może klęcząc pośród trawy? Poeci są tacy nieużyteczni zwracając uwagę na to, co jest. Bo przecież to jest. Każdy widzi. Poeci są oddaleni od świata i od świata uciekają, choć zawsze tego żałują i tęsknią do jednego i do drugiego. A ja? Kim jestem, na Boga, by o tym wszystkim mówić? Marny szkolarz, jak kiedyś powiedział Miłosz. Opowiadacz historii, w które sam wierzy. Który patrzy na paciorki liter i czuje zapach łąki, nocnego nieba, trawy, która ciężka jest od wilgoci. Milczałbym, ale czy to coś zmieni? Nie dziw się więc, że kiedy wracam do wieży czuję się zmęczony. Nie chcę mówić, tylko chłonąć świat, by móc znów następnego dnia stanąć i opowiadać. Chłonę słowa, zestawiam je smakując połączenia, by opowieść była taka, jakbym tam był i widział. Może dlatego te zdjęcia i muzyka na uszach? Może dlatego te myśli, które wciąż buzują we mnie, choć milczę? 

          Patrzę na zegar ścienny, który wzorem wszystkich swoich braci pożera czas. Za chwilę otworzę drzwi. Muszę pamiętać, by każdemu odpowiedzieć na powitanie, a potem wszystkich jeszcze raz przywitać. Tak trzeba. Uśmiechnąć się i odszukać słowa. Tak, trzeba odszukać słowa. A kiedy cisza nastanie i krzesła przestaną szurać, będę tam pośród łąki, albo w wielkim mieście, albo założę cylinder przechadzając się po bulwarach. To przecież tylko słowa, cieniutkie paciorki nawleczone na dźwięki. To przecież tylko cisza, kiedy wracam. Alfa i Omega, na wieki wieków… 



















 


Komentarze

  1. Dziś tacy Nauczyciele jak Ty, nie zdarzają się często... Czy w ogóle? Chciałabym być uczennicą na Twojej lekcji...
    Pozdrawiam, Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo to miłe, o czym mówisz :)) Uśmiecham się i bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam :)))

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że szkoła do Ciebie nie pasuje, że jakby znalazłeś się tam przez przypadek, ale przecież
    przypadki nie istnieją. Los Cię zawiał w miejsce, w którym się dusisz. Może zresztą opowiadam o sobie w tej chwili. Wiem, że ja bym się dusiła murami, przygotowanym planem, lekturami wciąż takimi samymi i koniecznością wiecznego mówienia o nich, to co mówić kazano, to co jest w programie. Dlatego nie wybrałam tego zawodu. Nie mogłabym. Nic by mi nie dał umysł, który wędrowałby innymi drogami. Czy dobrze, że Ty możesz? I tak i nie? Bo myślę sobie, że gdyby więcej ludzi nie zgodziło się na szkołę, taką jaka jest, ona wreszcie przestałaby istnieć. Powstałaby inna lepsza i z niej wychodzili by lepsi ludzie. Wybacz te moje gorzkie słowa. Powinnam raczej pochwalić Cię za to, że znajdujesz wciąż nowe słowa, że opowiadasz i że walczysz na froncie edukacji, ale jakoś nie umiem. Za bardzo idea obecnej szkoły mnie gryzie. Za bardzo wyobrażam sobie te dzieciaki upchnięte w ławkach, zamknięte w nich na kilka godzin, czas, który im zabrano.
    Nie wygląda to pięknie, lecz Twój tekst jak zawsze uroczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, długo zastanawiałem się, jak Ci odpowiedzieć. Bo jest w tym sporo prawdy, ale nie cała. Czy prawda może być podzielona? Chyba nie, choć w tym przypadku właśnie tak jest. Chciałem uczyć. I to było moje przekonanie, którego się trzymałem. Imponowali mi ludzie na uczelni i chciałem podobnie pracować. Los, albo ja sam rzuciłem się do ogólniaka, bo o szkole podstawowej nie chciałem słyszeć. I tu zderzyłem się ze szkolną rzeczywistością. Jaką, sama wiesz. Choć to, ze te same książki omawiam przez tyle lat nie przeszkadza mi wcale. Może dlatego, ze je lubię w większości, a może dlatego, ze czytam wszystko to, co znajomi mi podeślą, czy sam zdołam dowlec do domu. To daje pewną perspektywę i jakby się zastanowić, mogę te rzeczy przeczytane wpleść w lekcje. Oczywiście, to model pruskiej szkoły rodem z XIX wieku. Z tym się zgodzę. Czasem duszno, z tym też się zgodzę. Ale duszno mi dlatego, że posmakowałem wolności, wolnego. Ni9ezależności dnia. I żal mi tego, po prostu. Przywyknę i ustali się rytm dnia na uczciwym poziomie na pewno. Wiem, że masz krytyczne zdanie na temat szkoły i nie winię Cię. A właściwie to dobrze, ze masz inną optykę i widzisz więcej wad niż zalet. Ty podjęłaś taką decyzję, a ja podjąłem taką, choć nie zarzekam się, że będzie ona wieczna. Może jak bardzo mi będzie doskwierać tumanowatość programów i debilizm kolejnych dokumentów, to powiem "dość". Kiedyś pracowałem w agencji reklamowej, typowe korpo z wszystkimi jej wadami i zaletami. Zrezygnowałem nie widząc miejsca dla siebie przy realizacji swoich celów. O dziwo, stało się to nad wyraz szybko, bo wystarczył rok. A dzieciaki? Wiesz, są nauczyciele, którzy po dawnemu ograniczają się do definicji i ćwiczeń. A ja stoję przed nimi i chce rozmawiać. Często o tematach niespokrewnionych z tematów zajęć. Ale jakoś dziwnie sami skręcamy w stronę książek, bohaterów i tego, wszystkiego, co powinni umieć. Nie narzekają. Uśmiechają się, choć czasami ktoś uroni łezkę jak czytam coś fajnego.
      Konkludując, szkoła powinna zacząć się w listopadzie, kiedy brudno, mokro i ponuro. Taka opcja by mi nie przeszkadzała. A nie dopisałem Ci jednej rzeczy ważnej, jak sądzę. Większość z tych w ławkach, którzy siedzą i patrzą na mnie, to ludzie, którzy czegoś chcą. Może jeszcze nie wiedzą czego, ale mają jakieś pragnienie. Czasami udaje się je skrystalizować. Ale taki, masz rację, system musiałby iść do wymiany. Nie wiem, czy będę jeszcze pracował, kiedy to nastąpi, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że szkoła się zmieniła od naszych (tuszę, że jesteśmy w latach podobni) czasów. I wiesz, uczniowie czasami tu zaglądają. Nieśmiało bardzo i nie wszyscy. Ale to też jest jakiś pomysł na edukację. Daleki może od głównych nurtów, ale nie od razu Rzym zbudowano.
      Bardzo, bardzo chciałbym Ci podziękować za to, co napisałaś. Ktoś może powiedzieć, ze to tylko Twoje zdanie. A ja powiem, ze to "aż" Twoje zdanie i dziękuję, że się nim podzieliłaś. Pierwsze zdanie wyrwało mnie z butów, a dalej było jeszcze lepiej :))
      A skoro tekst uroczy, to już całkiem się uśmiecham i dziękuję Ci bardzo machając ze swojej wieży gwałtownie i z uśmiechem :)))

      Usuń
  3. Wiesz Witku myślę, że niejeden z nas jest tak zawieszony między snem a jawą, pracą a wypoczynkiem, obowiązkiem a przyjemnością, swoim ego a byciem dla innych. Wszyscy szukamy równowagi i nie jest to łatwe zadanie. Wybrałeś niezwykły zawód, który obecnie niestety próbuje się zepchnąć do roli ślepca wykonującego nałożony schemat. Ty chcesz inaczej, chcesz jak nauczył Cię mądry Pan Profesor. „To wy musicie najpierw uwierzyć w tę opowieść, by potem opowiedzieć ją innym”- piękne słowa i przecież to nie przypadek, że akurat one są tymi, które słyszysz pomimo upływu lat. Wiem, że chciałbyś dać tym młodym ludziom nie tylko zbiór reguł w twarde tomy ubrany, ale też myśl i słowo tak lekkie jak wiatr i piórko, które niosą ze sobą marzenia.
    Rzeczywistość jednak jest jakże odmienna. Czasy w jakich przyszło nam obecnie żyć choć uczą pokory dają też zniecierpliwienie i ciągłe obawy. Nie zazdroszczę im wcale tej młodości, bo choć powinna nie jest czasem beztroskim. Twarze w maseczkach, dystans to wbrew naturze. Mam tylko nadzieję, że ten eksperyment, bo to przecież jest eksperyment, będzie miał dobry koniec dla wszystkich biorących w nim udział.
    Witku zdjęcia przecudowne ( jak zawsze). Trzecie zdjęcie zupełnie przypomina mi moją bransoletkę z Jablonexu. Nie wiem czy pamiętasz te cacka? Żabka wzrusza szczerym spojrzeniem niewinnej istotki, a kropelki zamknęły w sobie cały zachwyt poranka.
    Musi minąć chwil kilka by przywyknąć od nowa, a ten świat poza światem będzie zawsze czekał. Może nie dziś, nie jutro, ale z całą pewnością weźmiesz swój plecak, by iść przed siebie mokrą łąką i chłonąć wstający blask.
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiechnąłem się. Tak mało, a tak dużo.
      Wiesz Elu, ta przyszłość edukacji mnie nie martwi, bo zawsze byli i są wyrobnicy, byli i są ci, którzy łamią schematy. Nie, nie dla eksperymentu, ale żeby przełamać rutynę, przełamać dystans, przełamać niechęć. Bo tak, tej niechęci czasem sporo w młodych ludziach. Do tej pory spotkałem się z jedną klasa tak niechętną. Bywa. Najgorsze to, co może się przytrafić tym młodym smykom, to nie noszenie maseczek czy rygor sanitarny. Najgorszym mogą być seriale, które łykają bez ograniczeń, choć właśnie ograniczenia na siebie sprowadzają.Zabijają naturalną ciekawość i kreatywność. A w liceum ci młodzi ludzie już umieją zadawać pytania znacznie skomplikowane. I ja się za każdym razem cieszę z tych pytań. Sam czasami coś zobaczę, jeśli mi się uda, ale nie czarujmy się - każda przesada odbija się zwłaszcza na młodym człowieku. Potem zamiast pięknego eseju o postaciach fantastycznych czytam streszczenie serialu, który nic nie wniósł w życie tego człowieka. Ale widocznie musi się tu odbyć nauka na błędach, nie ma siły. Nie będę protestował głośno, ale cichutko. No, chyba, ze na lekcji, to wtedy zabiję :D
      Wiesz, wydaje mi się (wydaje, to słowo klucz), że czasami opowiadając coś swoimi słowami część z uczniów słucha. Jest to dla nich bliskie, bo mówione dla nich i tylko dla nich. Wtedy moja praca nabiera sensu. Wiesz jaki największy komplement usłyszałem od mojego ucznia, którego spotkałem po wielu, wielu latach? "Pan mnie nauczył czytania książek. Pan mi otworzył oczy." Nie wiem, kiedy to się stało, ale skoro moje słowa coś znaczyły, to chyba dobrze :)))
      Dobrze, ze zdjęcia Ci się podobają. Nie umiem oprzeć się rosie i nie umiem przejść obojętnie obok kropli, które skrzą się i mienią. Tak, kojarzę Jablonex. Wiesz, nawet w którejś z galerii w Katowicach mają swoje stoisko i nieodmiennie przyglądam się wykonanemu ze szkła diamentowi. Ach, bajka w czekoladzie :))))
      A co początku tego, co napisałaś Elu - to prawda, każdy z nas jest zawieszony pomiędzy. Jednio to czują, drudzy to ignorują, a ja znajduję w tym pewien sens i piękno, bo każda różnorodność w życiu jest wartością. Czasami tylko brak perspektywy, by ją ocenić i docenić.
      Ogromnie dziękuję Ci za ten komentarz, bo dziś niedobry dzień bardzo. Bardzo, bardzo. Ale uśmiechnąłem się i zrobiło mi się lżej. A to bardzo, bardzo dużo dla mnie dziś :))) Pozdrawiam Cię trochę rachitycznie machając ręką, ale za to oczy mi się śmieją - od czegoś trzeba zacząć :))) - DZIĘKUJĘ!!

      Usuń
  4. Wiesz..? Chciałabym żebyś mnie uczył. Pewnie inaczej potoczyłyby się moje późniejsze losy. A może wcale nie..? Dziś tego już nie sprawdzimy, nie było to nigdy możliwe zarówno ze względu na czas jak i miejsce.
    Ale dobrze życzę wszystkim ludziom, w tym również Twoim uczniom, więc szukaj właściwych, prawdziwych słów i opowiadaj o Maryli, o Karolinie (i innych:)) )
    Szukaj właściwych, prawdziwych słów, bo kto jeśli nie Ty miałby je znaleźć?
    I z pewnością znajdą się tacy, dla których te słowa nabiorą szczególnego znaczenia. Nawet jeśli nieliczni, to warto.
    A reszcie krzywdy nie zrobią. Z pewnością. Bo reszta, to ludzie, którzy mogą nie słuchać czegokolwiek:)

    Chciałabym zobaczyć Cię Witku w cylindrze, przechadzającego się po bulwarach...Wiesz, że możesz to zrobić i masz na to ochotę. I tego Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Aniu, możemy gdybać, a rzeczywistość jest taka, jaka miała być. Czasami zastanawiam się, jakby to było, gdybym moich przyjaciół uczył. Czy wówczas byliby moimi przyjaciółmi? Czy jednak dystans byłby zbyt duży. No i jednak zaletą jest to, ze znamy się prywatnie, więc inaczej. Mogę sobie być osobą publiczną, ale jestem też osobą prywatną dla swoich znajomych, przyjaciół, rodziny. To jednak trochę inaczej. Ale masz rację, nie to miejsce i nie ten czas. Cieszmy się jednak z tego, że spotkaliśmy się w takiej odsłonie i w takich okolicznościach :))
      A mnie się zrobiło ogromnie miło, jak przeczytałem, że chciałabyś, bym Cię uczył. Mieć osobę, która umie słuchać, która chce czytać, która formuje myśli w tak niebanalny sposób, to ogromna przyjemność - tak jak i rozmowa z Tobą :))
      Już widzę w wyobraźni całą klasę złożoną z moich znajomych i mam w myśli słowa: Obożebożeojapierdole, rozwalimy wszystko!!! Uśmiechnij się :)))
      Wiesz, chyba każdy z nas szuka tych właściwych słów całe życie. Jedni sobie tylko zdają z tego sprawę, inni nie.

      Ja...też chciałbym się zobaczyć w cylindrze i przespacerować się bulwarem. Już widzę te słowa zapisane na kartce: " Szedłem Alejami. Krok za krokiem, bo była pora popołudniowa i słońce skradało się, by czmychnąć za horyzont. Na razie jeszcze grzało i cień zielony kładł się na ludzi, którzy spacerowali w stronę bulwarów, w stronę rzeki. Kobiety szły pod rękę osłonięte parasolkami, z daleka dobiegał odgłos powozu; jakiś elegant z niższych warstw siedział na ławce z nogą założoną na nogę wzbudzając uśmiech dam i biorąc to za komplement. Miasto o tej porze zamierało w spokoju utajnionym, by znów wybuchnąć wieczorem..."
      Aniu, skąd wiedziałaś??
      Dziękuję Ci i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  5. Ależ Ty jesteś niezwykle pożyteczny - w końcu uczysz i wychowujesz nowe pokolenia, ale co do poety, to się zgodzę, to taki psu na budę, ni z gruszki ni z pietruszki. Zajrzałam tutaj już kilka dni temu, bo mnie zdjęcia pociągnęły, zresztą jak zwykle. Ta żaba, no właśnie, ta żaba to pasowałaby na mojego awatara, tylko że jest nieco za bardzo wysublimowana. Żaby są zimne, te duże szczególnie, a Ty trzymasz ją na ręce, pewnie była przerażona? Tak ukazałeś te swoje dwa światy, właściwie to masz szczęście, że znalazłeś ten złoty środek, który to zdaje się Kochanowski opiewał i Horacy - dobrze pamiętam? Z tymi nauczycielami to prawda, jak się trafi na porządnego, to też się chce takim być. Nie zdarzyło mi się trafić na takie osoby w swoich szkołach, ale na studiach już tak. I bardzo dobrze ich pamiętam. Przyznam się bez bicia, że zawód nauczyciela, to ostatni, jaki chciałam wykonywać. Ale ja po prostu nie nadaję się do tego charakterologicznie. No i właśnie, o nauczycielach to temat rzeka, można gadać i gadać jak przedmówczynie, więc ja już nie będę. Jakkolwiek by nie było, dobrze że znajdujesz czas na realizację swoich pasji, przynajmniej można coś podpatrzeć i przeczytać :) PS. Jak zapiszę, to dam znać, ale jeszcze tego nie zrobiłam, choć mnie nieco pogoniłeś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, taki pożyteczny chwast :)) Nie sieje, nie orze, a tylko gada, gada, gada :D Nie wiem, czy mi się udało znaleźć ten "złoty środek", ale kiedy jest trudno, kiedy jest źle, to właśnie wyobrażam sobie miejsce, w którym mógłbym być i zdjęcia robić, albo chociaż sobie siedzieć na trawie i tylko patrzyć. Zawsze coś!! A co do nauczycieli, bywa trudno. Akademocy mają prościej trochę, bo pracują z dorosłymi i komunikacja nie jest przesunięta w stronę dziecka. Nie czarujmy się, ogólniak, to jeszcze dzieci (młodzież), więc i język i analogie muszą być dostosowane. Fakt, trudno odnaleźć takiego, który da impuls. Czasem nie trzeba wiele, tylko małe pchnięcie. U mnie była w liceum polonistka, którą lubiłem, ale na lubieniu się skończyło. Dopiero studia i akademicy - podobnie do Ciebie :))
      A żaba pewnie była przerażona, bo znieruchomiała. Nie śmiem myśleć, ze się grzała, bo to chyba nie o to chodzi. Ale sama jest sobie winna, sama doczłapała do mnie i sama wskoczyła mi na nogę. Skoro zaczepia, to znaczy się chce zdjęcia :)))
      Stare żaby, to cwaniary i tyle. Podejść taką z aparatem, to mistrzostwo. A już w porze godów znaleźć samca, który wydyma policzki żeby zaśpiewać - ech... Raz tylko tak trafiłem.
      PS. Spokojnie, nie spiesz się :)) Pośpiech jest niewskazany, człowiek musi dojrzeć do "chętki", jak pisał King :))
      Bardzo, bardzo serdecznie Ci dziękuję i pozdrawiam bagiennie i leśnie i wieczorem zostawię u Ciebie komentarz, bo mi wstyd aż, tyle czasu zmitrężyć :(

      Usuń
  6. Zrobiło mi się dziwnie i trochę jakby nieswojo gdy przeczytałam ten pański tekst. A jak przeczytałam komentarze to już w ogóle;)
    Pan wie i ja wiem, że czasem dobre chęci i jeszcze lepsze opowieści to za mało, dużo za mało, albo nawet zupełnie nic. Znamy to, prawda? Temat już rozjechaliśmy doszczętnie, więc teraz już powiem tylko, że dziś słuchałabym Pana;)

    A na sali ponad 30 uczniów i nauczyciel... wie Pan co, to aktualnie jest tak absurdalne, że naprawdę brak mi słów. Środki ochrony osobistej, cokolwiek, jakiekolwiek zasady, czy MEN, MZ i sanepid czekają i zobaczą jak to będzie?
    Wie Pan oboje pracujemy w miejscach, które leżą systemowo i mam wrażenie, że jedynym ratunkiem będzie zrównanie obu tych systemów z ziemią, zaoranie i odbudowa od zera;)

    Niech żyje rewolucja!;)

    Udanego wieczoru!!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas mija, więc i obydwoje nabraliśmy tego, co powinniśmy nabrać, a nasza ciekawość świata zamiast wygasnąć, tylko się zwiększyła. Niech żyjemy my! :))
      Niepotrzebnie robi Ci się dziwnie, bo liczy się to, co teraz. A dzięki temu co było, jesteśmy tacy, a nie inni. I co najważniejsze, rozmawiamy. A to już jest Twoja zasługa i medal, to chyba za mało :)))
      Tak, masz niestety rację. Niby są maseczki, niby są płyny i dezynfekcja. Ale wiemy doskonale, że to pic na wodę. Kiedy zaczynałem pracę, wydawało mi się, ze jest tyle systemów i że prędzej czy później zmiana dotknie edukację. I nawet jeśli były takie ruchy, to od Pani Zalewskiej te ruchy zostały uśmiercone. I wyszło na to, ze żadna reforma nie pomoże, bo zawsze znajdzie się fanatyk pruskiej szkoły. "Bo tak było dawniej". Tylko dawniej nie było telefonów i internetu i czynniki społeczne były inne. To tak, jakby ktoś w wieku osiemdziesięciu lat próbował założyć spodnie, w których chodził mając lat 16. Jedyna rada, to zaorać i z tym się zgodzę z Tobą!!
      Miłego dla Ciebie :)))
      I dziękuję Ci bardzo. Bardzo! To tylko słowa, ja wiem. Przychodzą łatwo, ale mam za co Tobie dziękować, bo napisałaś tak, że ja, stary chłop mam wilgotne oczy. Starzeję się chyba :)))

      Usuń
  7. Jestem wielką szczęściarą, ponieważ miałam przyjemność być jednym z tych trzydziestu uczniów. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to niespodzianka :)))) Bardzo, bardzo mi miło!!! Pewnie dziś inaczej by to wyglądało, uśmiech mam jak gwiazda, ze uczniowie jednak pamiętają. I to dobrze pamiętają. A to już jest coś!

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty