Nieprzeżyte życie...

 

                 Może i nie jest to bardzo dziwne, ale sama przyznasz, że w moim wieku, to dość głupie. Nierozsądne. Jakby powiedział poeta XVII wieku – „Waćpan aberracyją nabywszy wprzódy  pomódl się, a potem bodaj wina napij, niech owa minie, a światłość Bożej łaski cię ogarnie. Tedy na dziewkę hożą spojrzysz ochoczo, a myśleć przestań, wszak od myślenia jeno głowa boli. A skoro rozumuś wprzódy nie miał, i na starość go nie posiądziesz”.  Niby racja. Może dlatego na przekór robię i kładę się na ziemi, by patrzeć jak wiatr targa magnolią. Już słyszę głos prababki – wstawaj z tej ziemi, chory będziesz! Albo inne: ziemia jeszcze zimna, wstawaj! Bo byłem gówniarz. A teraz jestem stary. Dawniej nie mogłem, bo musiałem, teraz nie mogę, bo wiek, prawda? A właściwie, to ile ja mam lat, co? Może w końcu wystarczy ich do tego, bym mógł położyć się na trawie pod magnolią. Nawet jeśli padał deszcz i ziemia jest mokra. Niedogrzana słońcem. Niewyczesana wiatrem. Zimna. Może, po prostu, tego chcę. Bo dobrze jest patrzyć w górę, kiedy słońce napełnia magnolię światłem. Widzisz? Kwiaty świecą światłem wchłanianym i światłem odbitym. Tylko z ziemi widać chciwe usta kwiatów, które otwierają się do słońca, tak jak wcześniej zamykały się przed deszczem. Może właśnie tego potrzebuję, by patrzeć od dołu na kołyszące się gałęzie pełne kwiatów, które nie są ani czyste, ani niewinne, a pełne seksualnego napięcia, jakie tylko można zaobserwować w przyrodzie i u drugiego człowieka, jeśli się go zna. Dlaczego ci o tym mówię? Nie wiem, wiek ma swoje prawa przecież. Ironizuję, wiesz? Więc skoro mogę to powiedzieć, to mówię. Tak jak mogę położyć się na ziemi. I nie jest ważne, że mogę być chory. Jak będę, to przynajmniej będę wiedział, z jakiego powodu. Bo chciałem popatrzyć na kwiaty, bo chciałem pomyśleć o nieprzeżytym życiu, które było, ale minęło. Taka wyrwa, która jest w pamięci. Niby coś było, bo pamiętam, że oddychałem, jadłem i mówiłem. Ale sens tego się gdzieś zgubił. Podobnie jak pamięć. Zatem nie żyłem. A teraz żyję. Mam lat tysiąc będąc w ciele wielkiego lewiatana i modląc się o skończenie wędrówki i pięć lat na rowerze będącym statkiem galaktycznej floty. Mam lat dwadzieścia i dotykam piersi kobiety, której powiedziałem, że kocham. Mam trzydzieści i nawiedza mnie sen z różowym wnętrzem ud kogoś, kogo nie znam. Mam kilka setek lat i potrafię wykrzesać z siebie słowa, których większość nie zna, bo zostały zapomniane. Ile mam lat? Nie wiem. Liczy się tylko trawa, na której leżę. I błękitne niebo z kołyszącymi się magnoliami. Wiatr, który burzy mi włosy…   























 

Komentarze

  1. W sumie tak naprawdę to Ci zazdroszczę , a nawet bardzo zazdroszczę. Bo czyż nie jest to niesprawiedliwe, że tak możesz leżeć i patrzeć, patrzeć i leżeć i w dodatku pod własną magnolią. No powiedz sam…Nieważne, że zimno, mokro. Ważny jest widok. Przez kilka, może kilkanaście dni w roku to drzewo staje się rajskim zjawiskiem. Uwielbiam te kwiaty, ich zapach…Ech !!!Udało ci się znów złapać uśmiech słońca w ich różowe kielichy i dzięki temu znów ja mam niebiańską ucztę :) A czy wypada czy można? Witku machnąć na to wszystko ręką, bo choć takie zachowanie ma coś z dziecięcej psoty to przecież w każdym z nas dziecko tkwi, ale nie zawsze mamy odwagę się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Zdjęcia są cudowne, tekst, a szczególnie ostatnie zdania to tak piękna adoracja życia Witku…i uwierz, to jest prawdziwe życie, najprawdziwsze.
    Światła i słońca, deszczu i ciepła, zwyczajnej wiosny na majowe dni :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zawsze umiesz pozytywnie spojrzeć na różne aspekty życia. To zadziwiające z jaką swobodą przychodzi Ci popatrzeć na coś i odszukać jaśniejszą myśl, którą wypowiadasz. Ale fakt, tu było łatwiej, bo samo leżenie pod drzewem, to ładna myśl :)) Co prawda myśli już może nie takie ładne, ale i tu sobie ładnie poradziłaś. Naprawdę Elu, jestem pod wrażeniem Twojego pozytywnego myślenia :))
      Ale coś w tym jest, ze leżenie pod drzewem sprowadza ciekawe myśli. I samo to, ze człowiek chce tego, jest już ciekawe. Tak sobie teraz myślę, że człowiek jest związany z drzewami bardzo silnie, bo nie ma chyba mitologii, by drzewo nie odegrało jakiejś znaczącej roli. U mnie jest magnolia. Chciałbym też mieć inne drzewa zasadzone własną ręką, ale zbyt mały teren mam, by działać, jak szalony ogrodnik :)))
      Masz rację, udało mi się ze światłem, co nie jest takie oczywiste. Zresztą te deszcze porobiły z magnoliami dziwne rzeczy. W zeszłym roku były kwiaty ładniejsze. No ale nie ma co grymasić.
      Masz rację Elu. W każdym z nas jest dziecko i w każdym z nas jest starzec. Dziwne połączenie, prawda? Czasami mi się wydaje, ze nie wypada pewnych rzeczy robić, że jestem już w wieku "godnym", po czym kładę się na ziemi, by zrobić zdjęcia kwiatkowi, albo włażę na drzewo, bo lepiej widać. Stąd też moje może głupie pytanie, ile właściwie mam lat? I czy warto stosować to kryterium. Może jakieś inne?
      Tak, trzeba trochę popodglądać naturę i nasycić się jej siłą. Wszędzie zieleń, aż się chce rzucić wszystko i zwiać gdzieś daleko. Dla mnie ostatni weekend przed sprawdzaniem matur, więc ostatnie chwile wolności. Więc muszę w niedzielę gdzieś iść, bo potem już nie będzie ani kiedy, ani jak.
      Uśmiecham się do Ciebie bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję Ci za tak ładne spojrzenie na to, o czym wspomniałem we wpisie. I cholernie się cieszę, ze zdjęcia Ci się spodobały :) Nieodmiennie Cię pozdrawiam w ten majowy, zimny nieco, ale dobry wieczór :)))

      Usuń
    2. Miałam już dawno dopisać. Wiesz Witku tak naprawdę mocno stąpam po ziemi i raczej ze mnie realistka, a nawet pesymistka, by nie napisać otwarcie panikara. Tak właśnie...
      Twoje zdjęcia jednak mają w sobie tyle radości, światła i dobrych myśli, że nie sposób właśnie tak ich odbierać. Po prostu z uśmiechem :-)

      Usuń
    3. Za to ja jestem urodzonym pesymistą, choć zdjęcia temu przeczą. Ale...Ale uśmiecham się, bo to pioruńsko dobry komplement. W sam raz na ten kiepski czas, który mnie czeka (matury pisemne).

      Usuń
  2. Zawsze się uśmiecham jak wypominasz swoj wiek:) Masz lat tyle ile masz, w sam raz. To jedna z tych niewielu rzeczy w życiu, na którą nie mamy wpływu. Ważne jak się z tym czujemy. Choć ja nie lubię swoich siwych włosów i zmarszczek, to wolę się dojrzalszą i mądrzejszą. Tak mi dobrze;) I daję sobie prawo do robienia tego, co chcę. Nie myślę o tym co wypada, bo to moje życie i mam je tylko jedno. Chcę, jak będę starusieńka, móc powiedzieć: nie żałuję! Więc leż sobie na zdrowie i rozmyślaj o tym co było, ale ciesz się tym co jest, bo jest dobrze:) bardzo dobrze! Uwielbiam magnolie. Zawsze jak kwitną to juz wiadomo, że jest wiosna. Ta w tym roku kapryśna i dziwaczna. Nawet kasztany maturzystom nie zakwitły:) Ale cieszę się z tego co jest. W końcu wyjdzie słońce.
    Trochę mi ulżyło, jak napisałeś o tych kwiatach. Myslalam,że tylko ja seksualnie odbieram niektóre zdjęcia:)) Więc, albo to normalne, albo oboje jesteśmy nieźle szurnięci.
    Pozdrawiam Cię i życzę pięknego, leniwie słonecznego i ciepłego weekendu:)) 🤍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłe szurnięcie pomaga :)) Chociażby w tym, by widzieć świat lepszym, ciekawszym niż jest. A to już coś!
      Widzisz, ile ludzi, tyle podejść do siebie i do swojego życia. Zazdroszczę Ci tego, że masz taki, a nie inny stosunek do przeszłości i do tego, co będzie. Ja nie dorosłem do tego, by móc kiedyś powiedzieć "nie żałuję". I obawiam się, ze nigdy nie dorosnę. Ale broń Boże, nie wynika to z chciejstwa, a z charakteru. Taki po prostu jestem. Pewnie, ze jest to wykonalne, ale kto by wówczas leżał pod drzewem magnolii i gapił się w niebo? Może inni, ale czy ja bym im nie zazdrościł wtedy?
      Co do zmarszczek i siwizny, cóż, mało kto je u siebie lubi :))) I na pewno jestem mądrzejszy, niż ten świerszczyk, który miał 20 lat i długie włosy :P Na pewno jestem bardziej doświadczony. Ale też zauważ, ze im więcej doświadczenia, tym więcej ciężaru. Wiele spraw prostych potrafi wygenerować ileś setek możliwości i mamy tego świadomość. Zresztą we wpisie użyłem pewnego skrótu myślowego (to z brzuchem lewiatana, chłopcem na rowerze itd), który oznacza, ze w każdej minucie jesteśmy tym wszystkim, co przeżyliśmy. i chłopcem na rowerku i dziewczynką na trzepaku (w przypadku dziewczynek oczywiście, żeby nie było), a także kimś, kto zachwyca się ciałem partnera/partnerki, ale i człowiekiem zmęczonym wiedzą i konsekwencjami tej wiedzy. Taki dziwny kocioł w nas jest. Ela mówi o afirmacji życia. Ma rację, choć ja nie lubię słowa "afirmacja". Bardziej "radość życia", "energia życia". Choć tu już byśmy byli blisko witalizmowi Bergsona, który w sumie jest mi bliski.
      Dziękuję Ci, że odniosłaś się do tekstu i tak ładnie napisałaś o swoim podejściu, To bardzo cenne i ciekawe, Bo przecież co człowiek, to zupełnie inny świat, inny kosmos, choć nad nami świecą te same gwiazdy :))
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie je jeszcze raz dziękuję !!

      Usuń
  3. Im więcej doświadczenia, tym więcej zrozumienia, że naprawdę ważne są najprostsze rzeczy. Wiadomo, że wiek siedzi w głowie i nieważne czy masz pięć lat, czy tysiąc. Masz tyle ile czujesz.
    O ile czujesz:)
    Muszę powiedzieć, że kwitnące magnolie zawsze dają nadzieję i radość. Dobrze, że są. Magnolie, nadzieja i radość.
    Twoją magnolię przepięknie pokazałeś – ciepło i delikatnie. Takie powinno być życie. I jest czasami takie, a kiedy indziej czekamy na to. W każdym razie w naszym wyobrażeniu takie jest.
    I dziękuję, że przypomniałeś mi o kwitnących magnoliach. Teraz jest ich czas. Jedziemy do Arboretum Kórnickiego. Właśnie dziś :)) Stamtąd prześlę Ci jeszcze dobre myśli i pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden ze starożytnych biblistów powiedział, ze wiedza, to kłopot. Oczywiście cytuję w wielkim skrócie, ale coś w tym jest. I dlatego bardzo ważne jest to, co powiedziałaś Aniu, ze najbliższa sercu jest prostota. No, może niekoniecznie sercu, ale człowiekowi :))
      Ach magnolie, słodkie magnolie :)) One faktycznie są bardzo delikatne. Trochę zimna i deszczu i zaraz żółkną i opadają. Właściwie z tych kwiatów niewiele już zostało. Są chwilę, by zaraz przeminąć. Podobnie zresztą, jak takie piękne życie, które planujemy, a potem odbijamy się od tego wyobrażenia, bo "przecież inaczej miało być". Smutne, ale prawdziwe.
      Miałem w sobotę jechać do ogrodu botanicznego, ale było zimno, wiało i kropiło od czasu do czasu. Więc plany się sypnęły. Dziś zupełnie inaczej - piękna wiosna. Dlatego pewnie wyjazd się Wam udał. I dobrze :)) Trzeba dać sobie szansę na oddech i na coś pięknego dla oczu. Choć właściwie wszędzie pełno ludzi, czemu się specjalnie nie dziwię, bo każdy ma serdecznie dość czterech ścian i...implikacji, które się z tego rodzą :))
      Już się cieszę na Wasze cudowne zdjęcia!! Pozdrawiam Cię Aniu bardzo, bardzo ciepło i serdecznie i dziękuję, że dołożyłaś swój kamyczek do wpisu. Bardzo cenny, bo pogłębiłaś temat. A to już coś !!
      Macham do Ciebie z dna wiosennego wieczoru :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty