Bladoróżowe róże...

 

             Wiesz, kiedyś napisałem wiersz o robieniu kremu. Tak to jest, jak słowa wzbierają w człowieku i jedno miesza się z drugim. Taki sobie wierszyk, ale lubię go, bo przypomina mi właśnie o czymś. O czym? O wielu sprawach. Tak, wiem, zabrzmiało zbyt ogólnie i zbyt lekceważąco, jakby sił intelektualnych nie starczało na zrozumienie. Bo tak naprawdę nie lubię o tym pisać. Zrozum. To się dzieje, kiedy się dzieje. Ogólniki, wiem, znów te cudowne ogólniki, pod które można wszystko wstawić tak, żeby pasowało. Idealny wybieg dla niezaangażowanych. Dla strachliwych. Dla delikatnych. Zbyt delikatnych, by powiedzieć. Zbyt skrytych, by mrugnąć okiem. Ale miałem o wierszu, prawda? No to i masz wiersz, skoro się dopominasz:

Wiersz przy robieniu kremu

- pokręć no jeszcze…

- nie zostaw, trzeba tego białego

- jakiego?

- tego, co tam na półce

- tego księżycowego, czy perłowego ?

- i tego i tego

- a może pyłu diamentowego?

- skąd, potnie na tyci-tyci fragmenciki

- więc co, może tego srebrnego od milczenia

  i wszystkiego złego?

- skąd! damy lepszego, tego różowego

- będzie wesoło i strasznie

- no właśnie!

             Jest, leży przed Tobą. Jak go odczytasz? Jak różę, z której płatek po płatku opada wdzięk, czy też będziesz szukać zapachu dawnego czasu, kiedy go pisałem? Dlaczego go pisałem, dla kogo, czy była noc, czy dzień? A może zimowe popołudnie, kiedy światło umiera, ale w powietrzu czuć święta i robię masę na krem? To w końcu, o czym to ma być? Kto jest bohaterem? A nie uważasz, że to za dużo pytań? Wiersz powinno się czytać tak, jakby się szło. Po prostu szło. Rozdzielać zdania oddechem, rozglądać się w prawo i w lewo. A potem wrócić w to samo miejsce, jakby zatoczyło się koło, by raz jeszcze iść tą samą ścieżką uważnie patrząc pod nogi. Po co to wszystko? Przecież mogę ci powiedzieć, co, kiedy i jak. Opowiedzieć tę historię, która nie jest dobrą historią. Nie wyciągniesz z niej nauki, nie odkryjesz żadnych prawd. Może lepiej samemu iść na ten spacer po słowach trzymając w ręku róże urwane przypadkowo? A potem siąść w fotelu lub na kanapie, napełnić wazon wodą i wstawić je, by przez chwilę wkradł się do pokoju czar bladoróżowy? Może wtedy zrozumiesz. A jeśli nie zrozumiesz? To na stole będą stały róże. Letnie róże, które uwielbiam. Nie, nie te dumne, ani te ogrodowe. Róże, które rosną ściśnięte jedna przy drugiej. Idealne na bukiety, albo na zdjęcia do okładki książek dla tych, którzy szukają. Czego? Wiesz dobrze czego. Nie nazwę tego, bo nie moją rolą jest nazywanie. Ale żeby nie było, pokażę Ci sztuczkę. Czy nie widzisz w tej rozmowie czegoś prawdziwego? Oto alchemik i alchemiczka. Stoją nad tyglem i kręcą – słowo „kręcą”, jest tutaj kluczem. Już wiesz resztę? Nie? No to zobaczmy dalej. On i Ona, jak ustaliliśmy. Kręcą. Dodają dodatki. Jakie dodatki? Czy już domyślasz się reszty? A róże stoją w wazonie i patrzą. Może miały nadzieję być ślubnym bukietem? Albo ozdobić czyjeś włosy? A może w omdleniu parnej, letniej nocy obsypać czyjeś ciało w szalonym geście? Ale stoją tu i są. Na chwilę. Bladoróżowe róże… 






















 

Komentarze

  1. Wiesz Witku nie jestem znawcą literatury, ale podziwiam niezwykłość tego tekstu. Chodzi mi o brzmienie, o rytm, który przechodzi z wiersza na prozę w dalszych zdaniach tekstu. Sam wiersz słodko- gorzki, choć dotyczyć miałby deseru, ale też jest dowodem, że czasem sama droga bywa ciekawsza niźli jej cel. A róże cudne i dobrze, że pachną czy to w wazonie czy na fotografii. Zawsze tak piękne. Te drobne, delikatne to moje ulubione kwiaty. Pokazałeś je dokładnie tak , jak na to zasługują, z pełną romantyzmu tkliwością.
    Dziś nareszcie trochę odpoczynku od upału, więc życzę umiarkowanego chłodu Witku i zawsze dobrego światła.
    Macham i pozdrawiam bardzo serdecznie z dalekiej Łodzi :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Elu, nie wiem jak odpowiedzieć. Bo zwróciłaś uwagę na to, co jest w tekście bardzo nieuchwytne. Ale to prawda, trudno dobrać rytm wiersza i prozy. Co nie znaczy, że się nie da. Byle nie wkradła się fałszywa nuta. Jeśli tak się stanie, to tekst przestaje być prawdziwy, staje się wymuszony, sztuczny.
      A tekst taki, jak to u mnie, słodko-gorzki, bo przecież jak to w życiu. Cieszę się, że i tekst Ci się podobał (gratulacje dla Ciebie, jestem pełen podziwu, że zwróciłaś uwagę na ten techniczny aspekt) i fotografie. Uwielbiam ten gatunek róż. Są po prostu miłe, pudrowe i w jakiś sposób bliskie. Dziwnie tak o kwiatach pisać, ale tak je czuję. Niech więc i tak zostanie :))
      Tak, wczoraj było nareszcie chłodniej. Właśnie teraz siedzę sobie przy oknie i chłonę chłód (albo prawie chłód) zanim zacznie się upał. Lubię ten właśnie czas, bo nie męczy. Oby dzisiaj dano nam jak najwięcej tego spokoju :))
      Pozdrawiam Cię z dalekich Tychów machając i życząc dobrego światła :)))

      Usuń
  2. Genialnie napisane! Gdy czytałam tekst pierwszy raz, wydawał się pudrowo-rózowy. Dziś widzę w nim więcej odcieni szarości. Świetnie to zrobiłeś. A te pytania to mi się roją w głowie zawsze. I wściekam się, bo zwykle nie umiem na nie odpowiedzieć.
    W każdym razie widzę tych alchemików mieszających w tyglu i z pewnością nie robią kremu do ciasta. Prędzej jakiś eliksir lub leczniczą maść:))) Alchemia słów. Pozdrawiam z daleka. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...opowiem Ci fajną historię. Kiedyś na lekcji miałem interpretację i analizę wiersza Słowackiego "Rozmowa z piramidami". Jeszcze tary materiał, stare liceum, więc były takie trochę dziwne utwory. No i męczymy się z tym wierszem i w końcu pytam - to o czym to jest, ktoś mnie oświeci? Na co uczeń - o drugiej wojnie... Spuśćmy zasłonę milczenia :))) Ale domyślam się, ze wędrowanie wierszem nie jest ani przyjemne, ani do końca zrozumiałe. Wiesz, sam mam kilka wierszy, o których myślałem w zupełnie innych kategoriach. Może dojrzałem do ich zrozumienia? Dorosłem? Albo poświęciłem im więcej czasu? Nie potrafię odpowiedzieć. Najważniejsze, że podoba Ci się to, co skleciłem przy biurku :)
      Tak, alchemia słów, nie inaczej :))) Pozdrawiam Cię serdecznie i macham, a skoro jesteś daleko, to i macham z wysoka :))

      Usuń
  3. „Wiersz powinno się czytać tak, jakby się szło” Właśnie tak. Bo wiersz mówi, albo nie. Bo wiersza nie można tłumaczyć, każdy o nim opowie sobie własną historię.
    Wiele Twoich tekstów tak właśnie powinno się czytać. Każdy wiersz i każda „twoja” proza to zaproszenie do wędrówki. I idziesz, dajesz się prowadzić, albo gubisz się na samym początku i przestajesz rozumieć :)
    Bardzo lubię takie wędrowanie, bo czasem odkrywa się rzeczy nieznane, a czasem prawdy oczywiste. Tak oczywiste, że zaskakujące.
    A róże nie są na chwilę. Są wieczne, jeśli potrafią myśli skierować na poezję-niepoezję. Są wieczne, dopóki potrafią opowiadać historie. Twoje potrafią. I to nic, że Twoja historia jest inna niż moja. Poezja w nich zawarta jest ponadczasowa.
    Pozdrawiam i przepraszam, że może bredzę, ale to z upału :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, to prawda. Dlatego też uważam, że utwór poetycki na maturze powinni wybierać tylko ci, którzy albo znają twórczość tego wybranego poety, albo po prostu rozumieją to, co pisał/pisała. A to czasami jest trudne. Ostatnio wpadł mi w ręce tomik współczesnych "młodych" poetów. I wiesz, mam wrażenie, ze ścigają się między sobą o bardziej nieczytelnego poetę roku. W gąszczu metafor i awangardy gubią to, co jest spacerem. Co ma być wędrowaniem. Ślicznie to napisałaś o moim pisaniu. Wiesz sama, jaki mam stosunek do własnej "tfurczości", więc jest mi bardzo, bardzo miło. Szalenie miło, bo pochwała od osoby wyrobionej literacko, to jak medal :))))
    Ale i masz rację, czasami się błądzi. Ku mojemu utrapieniu, gdzieś coś przeskakuje na linii w moich trybikach w głowie i wychodzą dziwadła :)))
    Wiesz, nigdy nie myślałem tak o różach, że są wieczne. Tak, wiem, metafora, ale spodobał mi się odwrócony porządek tego, co napisałem. Czasami dobrze jest wszystko odwrócić i zobaczyć inną kolejność. Lepszą.
    Dziękuję Ci za to odwrócenie i za tę inną perspektywę. Dobre!!!
    Nie bredzisz, pięknie weszłaś w konwencję. Ba, nadałaś jej inne znaczenie, a to bardzo, bardzo dużo :))
    Aniu, pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i chłodno, bo lato latem, ale z tym upałem, to przesada. Zatem chłodu Ci życzę, dobrego wiatru i światła oczywiście :))
    PS. No i macham z daleka :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty