Czułe słówka...

 

                  Szedłem daleko, daleko. Może to głupie, ale nie mogłem spać wiedząc, że pójdę daleko. Włożyłem swoje stare buty, które pamiętają jeszcze Tatry. Dawno, dawno temu. Te nowe, których stos certyfikatów był imponujący, rozleciały się za którymś razem. Idę więc w swoich starych butach, które skrzypią, ale są niezniszczalne. Mijam przedmieścia. To dobrze, że je mijam. Niepotrzebne mi one teraz. Przeszkadzałyby w widoku kołyski księżyca, która rozbujała się na niebie. Świt wstaje różowy. Wiem, wiem, nie ma różowych świtów, ale ten był różowy. A może fioletowy? A może zapatrzony w łunę na wschodzie sam już nie wiem, co widziałem? Wiesz, lubię, kiedy nadchodzi dzień. Widać jeszcze noc, która odchodzi na zachód, a już na wschodzie łuna ogromnieje i rozlewa się na połowę nieba. Sam nie wiem, czy chciałbym biec za nocą, czy w stronę świtu, by zobaczyć słońce. Czasami zazdroszczę tym, który leżą o tej porze w łóżkach nieświadomi zimna, wilgoci i drogi. Trą sennie nogę o nogę, przykrywają się szczelniej kołdrą, a ja w skrzypiących butach wchodzę na mokrą trawę. Nogi mam zaraz mokre, spodnie lepią się do ciała, ale to nic. To przecież nic. Bo widzisz, dzieje się to poza mną, jakbym był rozdzielony na tego, który leży na trawie, który marznie, który przedziera się przez trawy i tego, który naciskając spust układa słowa w głowie, przelewa myśli. To dla mnie ważne, bo wciąż tam w głowie, jestem u siebie. W swojej pracowni, na swoim strychu, w swojej latarni. Nazwij to, jak chcesz. Czy to już choroba, czy każdy jest mikrokosmosem z wirującymi galaktykami? Nie wiem. Kolejna rzecz, której nie wiem. Ale nie przeszkadza mi patrzyć na łąkę w promieniach słońca. Tę wynurzającą się z cienia lasu łąkę, która napełnia się mgłą i światłem. Zaczynam dostrzegać drobinki światła kołujące wokół kropel wody, zaczynam dostrzegać płatki kwiatów, źdźbła traw, pajęczyny rozpięte między badylami. Dostrzegam własną ułomność i to, że dawno mnie tu nie było, a jednak ten świat istnieje bez mojego kruchego oddechu. Zatem nie jestem mu potrzebny, by być. To on mi jest potrzebny, bym ja mógł wdychać powietrze nasycone zapachami ziemi. Bym mógł zanurzyć ręce w trawę i sycić oczy światłem. Ale nic nie trwa w nieskończoność. Złote wschody mijają i spływa zmęczenie blaskiem i klęczeniem na mokrej trawie. Szukaniem kropli na źdźbłach bagiennych traw i pajęczyn oblepionych wilgocią. Szukam jeszcze światła, ale już wiem, że więcej nie potrafię, że więcej nie mogę. Że muszę przestać. Jestem zmęczony i kiedy siadam słowa we mnie dźwięczą czułością. Czułe słówka kierowane w nicość. W próżnię. Bo przecież rodzą się w próżni i w próżnię wracają. Zadaję sobie pytania, na które nie znam odpowiedzi. Ale one od tego właśnie są, by poruszyć miłość, strach, obawy. Czule ranią, bo są częścią mnie. Mojej historii, moich słów wyszeptanych. Czuje się tak, jakbym moim szeptem dotykał kobiecych pleców ciepłą dłonią. Czuję mięśnie pod skórą i żebra. Czuję linię kręgosłupa i mam niejasne wrażenie, że powinny być tu jeszcze skrzydła, które kaprysem losu zostały odcięte. Milknę, a dłoń znika. Jest tylko zmęczenie i wraca do mnie świat. Ubłocone buty i spodnie, mokre i parujące teraz. Nie chcę iść z powrotem, ale trzeba. Buty nie będą teraz skrzypiały, ale i tak nabiorą rytmu i wybijanym taktem. A to, co nie wypowiedziałem siedząc i stygnąć, pozostanie w pustce do czasu, kiedy niebieska poświata monitora zaleje mój mały pokój i stukot klawiszy będzie tak inny od ciszy, która mnie otaczała. Zostawię ślad czułych słówek, jedyny ślad tego, co widziałem i czułem. Może jeszcze się przyśni sen, który mami i niepokoi, ale to nic pewnego. Nic pewnego…

































 


Komentarze

  1. Zachwycający klimat, urocze zdjęcia Witku.
    Zrobić filmik i dodać ten utwór, patrzeć słuchając. Można poczuć zziębnięte i mokre stopy. Skąd ja to znam :)
    A słówka, one zawsze robią bałagan w głowie.
    Może tak ma być. Nie wiem.
    Pozdrawiam ciepło Witku, uważaj na zdrowie.
    Spokojnego tygodnia życzę, dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu, ciesze się, że Ci się podoba :))
      A z tymi słówkami, to właściwie jest cała historia. Bo spójrz, kiedy powiem "czułe słowa", to wiadomo, że mówię "wewnętrznie" - ładnie. Ale kiedy mówię czułe słówka, to nagle traci to wszystko znaczenie, objawia się fałsz i wewnętrzne zakłamanie. Celowo właśnie użyłem tego frazeologizmu, by się trochę nim nacieszyć, a właściwie jego wewnętrzną sprzecznością.
      Również pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i życzę Ci zdrowia :)))

      Usuń
    2. Masz rację Witku, niby wyraz ten sam a jednak to zdrobnienie mija się z prawdziwą ,, czułością''.

      Usuń
  2. Wszystko tu jest na miejscu i to we wszystkich wymiarach. Tylko świt powinien być bardziej czerwony ( fioletowy jest też piękny). Takie widziałam ostatnio przez szybę z mojej wysokości. Czerwona łuna wstająca o świcie. Tylko mnie tam nie było, bo być nie mogło. A gdy już poszłam daleko, świtu już nie było. Zabrakło, jak kiedyś cytryn czy czekolady w sreberku. Dlatego cieszę się, że mogę widzieć złote krople pajęczą nicią nanizane, że słońce syci tęczowym blaskiem miliony falujących traw, a łezka rosy błyszczy puszczając wesoło zajączki po łące, dmuchawiec na chwilę udaje gwiazdę, powoli zapominając „ widoku kołyski księżyca, która rozbujała się na niebie”. Dziękuję Witku. Zachwycam się każdym obrazem.
    „naciskając spust układa słowa w głowie, przelewa myśli. To dla mnie ważne, bo wciąż tam w głowie, jestem u siebie.” Tak , to ważne bardzo, mieć tą świadomość, że chociaż świat karmi nas niejedną bzdurą, niejednym zakalcem, to zaglądając w zwoje własnych myśli wśród poplątanych, skołatanych, wiemy, że jesteśmy w domu. Czasem tylko bardzo trudno odnaleźć te właściwe drzwi.
    „każdy jest mikrokosmosem z wirującymi galaktykami” – to piękne zdanie Witku i samych takich dobrych, uśmiechniętych zawirowań Ci życzę . Spokoju i świtów złotych…

    Ten komentarz gdzieś po drodze się zgubił w gęstych przestworzach sieci. Daję ponownie w szary i deszczowy dzień. Przyznam Witku, że gdy kapie za oknem jeszcze lepiej "smakują" wszystkie Twoje złote cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świt tylko przez chwilkę jest lekko różowy. Kilka razy przytrafiło mi się, że nie był pomarańczowy, ani czerwony, tylko różowy. Fioletowy też nie (moja wina, za bardzo przymknąłem obiektyw). Może uznasz to za głupie, ale jest taki wiersz, w którym padają słowa o różowym świcie. I ja bardzo staram się odszukać właśnie tę chwilę, kiedy zostały te słowa napisane. Ale to zupełnie mało interesująca historia :))
      Przyznam Ci się Elu, że szedłem na te zdjęcia grubo za wcześnie. Bardzo wcześnie, bo bardzo mi zależało na tych zdjęciach. Zwłaszcza zdjęcia traw z kroplami. jest tylko jedno miejsce, gdzie one rosną - piękne kępy z wiechciem schylającym głowę. I uparłem się je sfotografować. To dobrze, ze wszystko jest na miejscu. Bałem się, ze chaosu nie okiełznałem. Tak, dziś popatrzyłem na te zdjęcia i uśmiechnąłem się, bo wydały mi się takie nierzeczywiste, a jednocześnie bliskie. Paradoks, ale tak właśnie czułem.
      Tak, to z drzwiami potwierdzam Elu. Prawda i jeszcze raz prawda...
      Bardzo, bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz. Przyznam Ci się, ze trudny tekst, bo i taki "wewnętrzny". Męczyły mnie słowa, które usłyszałem i musiałem je przemielić w sobie. A że właśnie tam, gdzie nie ma ludzi i mróz idzie od lasu (był przymrozek)? A gdzie indziej tak dobrze się myśli, jak nie na zdjęciach, prawda?
      Elu, dobrych dni, światła, uśmiechu i jak najmniej zakalca (cudowne słowo, którego mi brakowało).

      Usuń
  3. Napisałam komentarz, ale chyba mnie rozłączyło, więc gdyby zniknął,
    powiem tylko widzę wszystkie Twoje postacie i macham im ręką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie. Ja również Ci odmachuję :)) Choć mży i obrzydliwie na zewnątrz, to przesyłam dobry uśmiech. Może się przyda :))

      Usuń
  4. Jestem tu już któryś raz i wciąż się zachwycam. Niesamowite zdjęcia 🤍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo się cieszę. Nie, nie dlatego, że statystyka rośnie, a że zdjęcia Ci się podobają. To ogromnie miłe wiedzieć, że moje łażenie i pstrykanie dało dobry efekt, który ktoś docenia. Dziękuję :))))

      Usuń
  5. Weszłam tutaj i spodziewałam się rogalika na fioletowym niebie a tutaj całe przedstawienie, które skrzy, gra i zachwyca wszystkimi kolorami. Cudownie się poczułam, jak na jakimś wspaniałym widowisku, w operze, teatrze, filharmonii. Cudownie, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się cieszę, że mogłem Ci sprawić radość oglądania. Dziękuję, dziękuje i dziękuję!

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty