Ja idę, ty idziesz...

 

           Ja idę, ty idziesz, on/ona idzie. Proste, prawda? A jednak nie jest to proste, bo odchodzenie nigdy proste nie jest. Niby robi się pierwszy krok, a tak naprawdę otwiera się coś zupełnie nowego w człowieku. Otwiera się jakaś przestrzeń, którą trzeba zagospodarować. Podejmuje się jakąś decyzję, która wydaje się nieodwołalną. Konieczną. Idę, a za sobą zostawiam światło. Zanurzam się coraz bardziej w czerń. Mogę ci powiedzieć, bo jeśli mówić komuś, to tylko twojemu milczeniu, że niepotrzebnie jechałem tam, na północ. W złym czasie padła decyzja, a ja musiałem. W pośpiechu się pakowałem zostawiając tyle spraw otwartych, puste perłopławy. I tyle się we mnie drzwi otworzyło. I dlatego teraz opadam na dno, gdzie czarna miękkość mieszka i sznury minut, które już nie są czekaniem. Wszystko zależy teraz od tego, czy znajdę w sobie światło. Bo jestem ślepy. Może powinienem być ślepy idąc w dół? Nieprzyzwoicie mieć wtedy oczy z kroplą nieba, albo jak gorycz trawy. Niebezpiecznie mieć z je z żarem bursztynu. Niech więc będzie ślepota w miękkiej czerni samego dołu, którą znam. Nie, nie chcę pomocnej dłoni, ani słów, których nie szepcze się nocą, kiedy pościel gaśnie. Trzeba samemu rozgiąć palce z zaciśniętych i skostniałych pięści. Policzyć wgłębienia we wnętrzu dłoni zostawione przez paznokcie. Powinny odcinać się od bieli wnętrza wyraźnymi półkolami uśmiechu. To pierwszy znak. A potem szukać iskry, która zamiast rozpłomienić się od biegu, po prostu zgasła. Może uda się znaleźć jakiś jej odprysk. A jeśli nie? Nie wiem, może trzeba czekać? Pamiętasz, już tak raz czekałem. Przypomniałem sobie o tym siadając na zimnej ławce w starym, gotyckim kościele. Otaczały mnie ceglane mury, a sufit sprawiał, że chciało się patrzyć w górę. I wtedy otworzy się we mnie drzwi i oślepły oczy. Usłyszałem szczęk zamków, zobaczyłem wszystkie kłódki, od których wyrzuciłem klucze, leżące na ziemi. Nie było tajemnic. Dlatego teraz idę, ty idziesz, on/ona idzie. Skądkolwiek gdziekolwiek czasem w górę, czasem w dół. Wszyscy szukamy iskier by pozbyć się ślepoty, by nabrać ciepła. Może dlatego jestem tu, gdzie jestem, na wydmuchowisku, gdzie zapobiegliwi, dobrzy ludzie lubiący porządek zostawiają stare opony, lodówki i materace. Mało romantyczne, prawda? Ale lepsze to, niż nic. Z daleka widzę krzak róży, który po dawnemu i na przekór wszystkiemu owocuje. Bo ważne jest, by wydać owoc i by po ten owoc ktoś sięgnął. Rozsiać się. Po prostu rozsiać…

































 

Komentarze

  1. Sama nie wiem czy mam pisać, czy chcesz? Wszystko, co napiszę wydaje mi się, że zabrzmi banalnie.
    Witku nic i nikt nie jest wart czerni dołu i uwierz, że przecież po coś, dla kogoś jesteś…jedyny i niepowtarzalny, tak jak każdy z nas.
    Wiesz przecież dobrze, że ja też nie chciałam i nie chcę wielu rzeczy w swoim życiu, ale musiałam i muszę mierzyć się z tym, co niechciane.
    Pamiętaj, że nie jesteś sam. Ja znam co najmniej kilka osób, które wierzą w Ciebie. Ty też je znasz.
    Słówko o zdjęciach, które mimo szarych dni mają tę iskierkę, której zawsze w kadrach szukamy, więc ona niech będzie nadzieją. Nadzieją na światło, jasność i blask w oczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Elu, wszystko może brzmieć banalnie. Nawet milczenie może być banalne. Wszystko chyba zależy od intencji i wiary w to, co się mówi. Bo jeśli to ma być small talk , to na pewno takim się stanie... Więc nie uważam, by to, co napisałaś było banałem. Nigdy, bo zawsze piszesz z przekonaniem i wewnętrznym uczuciem. A to jest coś!
      Czasem Elu trzeba zejść w dół - i o tym właśnie piszę, by zmusić się do szukania tej iskry, tego płomienia. Czasem opada się bezwiednie, i wtedy to nie jest dobre. Ale czasem po prostu trzeba zejść w dół, na sam dół żeby samego siebie zapytać o wiele ważnych rzeczy. Bo przecież nikt tak nas surowo nie osądzi, jak my sami. Czasem się to przydaje. Piękne jest to, co piszesz o ludziach wokół. I wiesz, podsunęłaś mi jedną myśl. Ale...Może poczekajmy jakiś czas, niech się rozwinie :))
      A zdjęcia? Tak, jest w nich iskra. Wiem to. I masz rację - niech będą nadzieją.
      Pozdrawiam Cię serdecznie po kolejnym rajdzie po Polsce :)))

      Usuń
  2. Ja tylko przechodziłam obok. Sen dziś spakował się wcześniej niż zwykle, wyszedł trzaskając drzwiami. Rozkapryszony dzieciak. Przewróciłam oczami i poszłam po cichu na spacer łączami. Minęłam kłęby liter, zakątki niespójnych wypowiedzi, aż przypomniało mi się, że coś wczoraj wspomniałeś o tym miejscu. Zerknęłam tylko, z ciekawości uchyliłam drzwi, wiedziona przeczuciem, że coś tu znajdę. Rozejrzałam się, niespiesznie stawiając kroki. Jedne drzwi, drugie, trzecie... Odkrywam nieśmiało obrazy, otulone słowem. Pozwól, że zatrzymam się tu na dłużej.
    Przytulam, E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że pozwalam, bo jak inaczej miałoby istnieć takie miejsce, jak to? Cieszę się, że zaglądnęłaś. Tak, drzwi jest tutaj sporo. Jedne jasne i ciepłe w dotyku, inne ciemne i zimne, jeszcze inne puszyste w dotyku. Można wybrać, można wejść, rozglądnąć się, a potem je zamknąć. Może czasem wziąć sobie coś, co się spodoba :)) Pozdrawiam Cię serdecznie, macham i dziękuję!! :))

      Usuń
    2. Dziękuję, w takim razie z przyjemnością się rozgoszczę :) Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Jestem jedną z tych osób, o których napisała Ela. Po prostu jestem, i wiesz o tym.
    Wiesz też, że mam praktykę (niechcianą) w byciu obok. Bo nic innego nie działa, ale bycie obok czyni cuda.
    Rady dla Ciebie nie mam żadnej, bo nie ma dobrych rad. Widzę, że nadal rozumiesz świat, chociaż przez obiektyw. Dzika róża na wydmuchowisku? Jej owoce są energetycznie czerwone i w dodatku nie sposób przecenić ich właściwości prozdrowotnych. Widzisz to i wiesz o tym. I to jest właśnie ta nadzieja, o której pisała Ela.
    Łazi po mnie jakiś wiersz, ale nie wiem czy go napiszę. Jednak to znak, że poruszyły mnie Twoje słowa Witku. Umiesz chwytać za serce słowem i obrazem, a to wielki dar.
    Światła szukasz w sobie? Sam jesteś światłem i gdzieś tam w środku dobrze o tym wiesz. Mało jest takich ludzi. Mało, ale istnieją. Takiej wiary i takiej nadziei Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy przeczytałem Twój komentarz Aniu, to wszystko we mnie zamilkło. Tak zwyczajnie zamilkło. Czekałem i czekałem, aż słowa popłyną, by Ci odpowiedzieć. Ale nadal była cisza. Ale wiesz, nie ta, z tych złych, a ta przyjazna, kiedy wiele się rozumie i uśmiecha się do siebie (mam wtedy głupkowaty wyraz twarzy - wiem). Minęło kilka godzin i myślę sobie - "zsiadło się". Nic z tych rzeczy. Dalej czytam i się uśmiecham.
      Dziękuję Ci, że nie masz żadnej rady. To dobrze. Są tacy, którzy oczekują rad, instrukcji, trzymania za rękę. Ja krępuję się prosić o pomoc, radę czy instrukcje. I wcale ich nie oczekuję wiedząc dobrze, że człowiek jest otoczony zbyt wielką siatką zależności, by można było jednym pociągnięciem cokolwiek załatwić. A jeśli tak jest, to należy się zaniepokoić obecnością siły nieczystej :)) Żartuję trochę. Masz rację w ogólności i w szczególe. Bo ta róża na wydmuchowisku właśnie taka jest. A światło w człowieku? Z tym jest już jest bardziej skomplikowanie. Najtrudniej tego światła szuka się w sobie. Czy jestem światłem? Nie wiem - Ty mówisz, że tak, a ja się boję kiwnąć głową. Mówisz, że mało jest takich ludzi? Tak, masz rację. Jednemu z nich właśnie odpowiadam :)))
      I tak, masz rację - wiem, że jesteś. I nieodmiennie napawa mnie to uśmiechem.
      Aniu, nie umiem napisać tekstu, który wyraziłby tę mieszaninę radości, spokoju, dumy, strachu i wstydu, po przeczytaniu tego, co napisałaś. Nie umiem, bo w żadnym ludzkim języku nie istnieją węzły między słowami, by oddać to wszystko. Dlatego napiszę tylko - "dziękuję" :)))

      Usuń
  4. A widzisz, znalazłam tę dziką różę u Ciebie. A wczoraj wyszłam do lasu i szukałam u siebie i nie znalazłam, a jesienią jeszcze była, pewnie ją zjadły zwierzęta. Była mi potrzebna do zdjęć, a nie znalazłam, więc nie ma zdjęć i szukam innego tematu do wpisu. Kiedy drzwi się otwierają, to bardzo dobrze się dzieje, a u mnie w lesie to można zaleźć takie cuda, że człowiek całe mieszkanie sobie umebluje w loftowym stylu. Wszystkiego dobrego dla Ciebie, niech wszystko lśni i ogrzewa :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne, ze wspominasz o loftowym stylu, bo przerabiam teraz moją wielką miłość do końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku w meblarstwie. Ileż to czasami ludzie mają pochowane skarbów w piwnicach i garażach. I czasami, o zgrozo, potrafią to wystawić na pewnym portalu aukcyjnym za sumę, która dziwi, śmieszy i przeraża. Chyba lepiej zmienić styl, na pewno wyjdzie taniej - ech...
      A róża mnie zdziwiła. Myślałem sobie, ze nic już nie zostało, a tu niespodzianka. Widocznie zwierzęta mają sporo jedzenia, skoro gardzą takim przysmakiem. A może po prostu czekają jeszcze zostawiając ją sobie na deser albo na cięższe czasy? Ale doskonale Cię rozumiem, ze zdjęciami. Mizeria jakaś ...
      Ale na przekór mizerii, polityce i porom roku, pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i przesyłam uśmiech :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty