Srebrne skrzydło...

 

Jedziemy przez noc. Mam zmęczone oczy ale widzę, jak otwiera się droga, a światło wywołuje z mroku drzewa. Czasami migną w mroku oczy dzikich zwierząt błyszczącym kamieniem. Zostawiamy za sobą pustą drogę, a świat wraca do swojego nocnego szelestu. Mijają tak noce, mijają i dni. Szybko, coraz prędzej. A ja żyję od miejsca do miejsca nigdzie nie będąc na dłużej. Hotelowe pokoje pachną anonimowością i kiedy w nie wchodzę, mruga tylko okiem dioda telewizora, którego i tak nie włączę. Cisza rozlewa się we mnie, której nie mam odwagi zmącić słowami. Zimno. Właściciele niedawno odkręcili kaloryfery i pełznie to zimno strumieniem w powietrzu. To nic. To wszystko nic. To tylko chłód, a ciało musi przywyknąć, nabrać wprawy. Czy zresztą to jest najważniejsze? Nic nie jest ważne oprócz tego, co widziałem w skąpym, zimowym świetle rachitycznego dnia. Wiesz przecież, jak lubię gotyk. Strzeliste wieże prosto w niebo, żebrowane konstrukcje z kamienia. Nikt tak już nie buduje. Nikt nie musi. I może dlatego przykładam dłoń do tych murów, bo są. Piękne tym rodzajem piękna, które nie jest łatwe. Ciężkie i lekkie, przemyślane do najdrobniejszego detalu i symbolu. Wysoki, smukły gotyk wznoszący się nad starą Europą. A ja? A ja drepczę swoimi krótkimi nóżkami przy ziemi. I ani we mnie prostoty, ani koncepcji, ni symbolu. Kładę się na łóżku i zapadam w swoje kręte ścieżki prowadzące donikąd. Ci z dawnych czasów wiedzieli dokąd idą. A ja? Ich modlitwy były cierpliwe, jak cierpliwe były ich rzeźby z drewna lipowego pełne detalu i miłości. Czasem strachu. Ale zawsze wierzyli przecież, bo nie wierzyć, to nie żyć. Patrzę na to, co po nich zostało i nawet jeśli komuś wydaje się to anachronizmem i nie chce zrozumieć tych kości czasu przetrwałych tyle lat, to niech milczy z szacunki do ich pracy, miłości, bólu. Wiesz, leżę na łóżku i zamiast spać, powtarzam słowa ze starego wiersza Baczyńskiego. „Widma miast - srebrzysty gotyk”. Srebrzysty gotyk... Srebrne skrzydło. We mnie? Przecież nigdzie nie polecę. Takim jak ja nie trafia się lot. Nie trafia się przestrzeń. Ani Madonny w zadumie patrzące w czas. Trafiają się za to pytania w zimową noc w zimnym, hotelowym pokoju pachnącym anonimowością. Albo miłością na godziny. Czy tego chciałem zapadając w sen bez słów..? 

























 

Komentarze

  1. Nieco inne, ale bardzo przyjemne zdjęcia. Mimo że tak zimno w tym hotelowym pokoju "pachnącym miłością na godziny" (świetne) i te mury takie grube, chłodne i niedostępne, to na ostatnim zdjęciu cudowne płytki cementowe, które mnie kojarzą się miękko, ciepło i bardzo pozytywnie. Ty wiesz, ilu ludzi musiało tam przejść, żeby one takiego blasku dostały? A gdzie ta Zamkowa? Pozdrawiam serdecznie i światła jeszcze życzę przed schyłkiem roku, choć jak patrzę na pogodę, to wątpię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nieco inaczej. Wiesz, paradoksalnie w kościołach właściwie było ciepło, bo grube mury chronią jednak od wiatru. A hotelowe pokoje...ech... Pierwszy z nich, to dom pielgrzyma, więc szkoda gadać. Byłem po szczepieniu trzecią dawką i wydaje mi się, że potrzebowałem ciepłego, spokojnego miejsca. Drugi pokój, to już hotel. Z zepsutym oknem, pod które ktoś podłożył ręcznik. Wiało, ale dało się wytrzymać. Przynajmniej spokój był i ściany murowane, a nie z kartonu i gipsu. No i woda ciepła w prysznicu - rzecz nieoceniona :)) Masz rację z tymi płytkami. Stare, średniowieczne, choć wystrój kościoła już barokowy. Ale sam układ typowy dla średniowiecza, więc zakładam, że i płytki z tego okresu. Piękne, choć je zdejmują, bo pod kościołem są krypty. I właśnie tam kilka lat temu odkryto grób Kopernika. Jest nawet tego ślad, postawiono tablicę i okienko na trumnę. Cóż, barokowo. A Zamkowa jest w Elblągu. Podaję dane dla uwierzytelnienia :))
      https://www.google.pl/maps/@54.1575409,19.3950831,3a,41.7y,301.59h,94.91t/data=!3m6!1e1!3m4!1sl8b2U5Gj9iZxKnQ4nRnN-g!2e0!7i13312!8i6656

      Ciesze Cię, ze doceniłaś zdjęcia. Inne, przyznaję, ale właściwie znalazłem się na tym wyjeździe z ich powodu - ktoś musiał zrobić coś porządniejszego do raportu. Nie pytaj... Zmęczony, ale uśmiechnięty czytam Twój komentarz :)) i życzę Ci spokoju, ciepła i uśmiechu z każdej bzdurki, do której warto się uśmiechnąć - wiem, co mówię :)))

      Usuń
  2. Te drzewa są niesamowite. Pamiętam niejedną podróż nocą, przeważnie autokarem. Z reguły nie zasypiam wypatrując coraz nowych krajobrazów, mijanych tysiąca świateł i ludzkich cieni, drzew, pól i śpiących budynków. Kiedy wybiorę się następnym razem? Nie wiem. Pod tym względem czas się dla mnie zatrzymał.
    Porównanie dróg Witku zawsze trafne i zawsze coraz szybciej. Nie chce być inaczej. Ciekawe, że nikt życiu nie wystawi mandatu za coraz większe i większe przekroczenie dozwolonej prędkości.
    Dziwną acz słuszną analogię znalazłeś w ciemnym, zimnym, hotelowym pokoju i wierszem Baczyńskiego. Tam promyk dawał nadzieję i Ty Witku obyś zawsze widział tą jaśniejszą stronę, zawsze. A mnie na myśl od razu przychodzi dramatyczne i doskonałe wykonanie Ewy Demarczyk. Choć znam inne to na zawsze pozostanie dla mnie niedoścignione.
    Ja widzę to inaczej, bo poprzez obraz namalowany słowami. Można poczuć klimat i ducha minionej epoki. Obyśmy tylko my nie byli kolejnym straconym pokoleniem, bo, że w podręcznikach będą lata, w których przyszło nam żyć, to dla mnie oczywiste i zapewne nie zostaną pięknymi stronami w dziejach kraju, ludzkości, człowieczeństwa...
    Masz rację, że stare mury, nie tylko gotyckie, winny być traktowane z szacunkiem. Tak ze względu na ich pomysłodawców, twórców, jak i wielu pokoleń, których głosy i dotyk wciąż mają w pamięci.
    Witku, jeśli chodzi o zdjęcia, podobają mi się strzeliste, ceglane wieże, ale te z żabiej perspektywy są po prostu genialne. Szczególnie to ostatnie w kościele, wykonane w ten sposób, nabiera zupełnie innego znaczenia. Jestem naprawdę pełna podziwu.
    Mam nadzieję, że mglista pogoda i dwa dni wolnego choć trochę dały Ci leniwego wytchnienia. Przez tą mgłę z pewnością mojego machania nie zobaczysz, ale uwierz macham do Ciebie i ślę ciepłe myśli :)))
    PS. Mała pewnie przesypia tą zimową porę, ale i tak daj jej buziaka.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, znasz historię tego wyjazdu, więc nie będę się rozpisywał i mówił dlaczego się tam znalazłem i po co. Chociaż to ostatnie, to dla zdjęć i żeby się w papierach zgadzało. Ot, piąte koło u wozu, ale koło, które przyda się, jako "ten od zdjęć" No więc i zdjęcia są. Przyznam Ci się, ze chciałem zobaczyć ten stary "gotyk północny", który jest inny od tego w Pradze czy Norymberdze czy Paryżu. Jest bardziej surowy, mniej w nim lekkości. W końcu budowniczowie nie budowali tylko na chwałę Boga, a dla umocnienia wiary, więc i trochę w tym zapobiegliwości obrońców niż zakonników. Baczyński za mną chodził bezustannie, bo w jego poezji jest kilka stałych, dzięki którym da się odkodować metafory. Dzieciństwo, wiosna, woda i właśnie gotyk. Tak, to wiersz, który Baczyński napisał w szpitalu po ataku astmy i faktycznie dla niego był promykiem światła, że jeszcze życie trwa. Dla mnie trochę odwrotnie, ale nie będę teraz o tym. Srebrne skrzydło - tak właśnie chciałem zatytułować ten wpis dawno. Dawno, bo dużo tu można różnych rzeczy zamieścić. A gotyk właśnie nie ze złotem mi się kojarzy, a ze srebrem. Ale to moje takie bajdurzenia mało ciekawe :))
      Zdjęcia z żabiej perspektywy powstały z frustracji. Co można fotografować w kościele i to bez lampy? Gdyby choć słońce było, to można zrobić promień światła w ciemnym wnętrzu. Taki piękny obraz, który mi się marzy. A tu na złość było ciemno, ponuro i zimno. Bruk w Elblągu musiałem sfotografować. Lubię stary bruk - koniec, kropka :)) No i musiałem się położyć. Co prawda nie na bruku, a w kościele, ale zawsze to jakieś urozmaicenie :D
      Żartuję sobie, wybacz, ale jakoś nie umiem się pozbierać po tej wycieczce. Nastrój zapikował w dół i nie jest dobrze. Elu, dziękuję Ci za komentarz i za uśmiech. Naprawdę bezcenne. A w czasie, kiedy nawet ja sam nie mam cierpliwości do siebie - nie do oszacowania :))) Również pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :)))
      PS. Nie gadamy z Małą - ujmę to delikatnie: różnica zdań w kilku kwestiach ważnych dla mnie spowodowała długotrwałą ciszę. Widać była potrzebna.

      Usuń
    2. Trochę mnie zasmuciło co napisałeś. Tak to jest jak pokażesz, że coś umiesz i to dobrze. Może lepiej tym, co nic nie potrafią i ciągle narzekają. Żartuję oczywiście, ale coś w tym jest. Mam nadzieję, że chociaż przerwa świąteczna przyniesie chwile tylko dla Ciebie. Tego Ci życzę Witku z całego serca i nie gniewaj się już na Małą, bo przecież wiesz, że ona malusia, biedniusia.

      Usuń
    3. A mnie nie chodzi nawet o zdjęcia, bo w końcu je robię i się tego nie wypieram. Ale o pewien mechaniczny sposób traktowania już na miejscu. Ale zostawmy to. Nie są to problemy, które chciałbym wyciągać bądź co bądź publicznie. Co do przerwy świątecznej...zobaczymy. Wiesz, wolę nie mieć planów, bo wyznaję zasadę, ze jeśli się chce rozśmieszyć Pana Boga, to mówi się o swoich planach. Najchętniej, to zakończyłbym wszystkie swoje interesy, albo się z nich wypisał. Łącznie z blogiem, z forum itd. I z życia też bym się wypisał, gdybym mógł. Niestety, zrobić tego nie mogę, bo w tym wszystkim tkwią ludzie, nie ja sam. Minimalizuję więc kontakty, by nie powiedzieć czegoś złego, nie dac odczuć, ze mam swoje własne trudne chwile. Tak jest uczciwiej, nie sądzisz?
      A Mała wiem, jaka jest. Bieda z niej okrutna, ale focha potrafi strzelić, jak wzorowy okaz kobiety. Cóż, miała dłuugi czas praktyki. Tyle, ze tym razem ja mam rację, nie ona, więc nie ma co rozpaczać nad jej biedą i fochami. Się zepsuło, się naprawi :))) Elu, dziękuję Ci za dobre, jasne słowa. Bardzo, bardzo Ci dziękuję :)))

      Usuń
  3. A jednak gdzieś się chyba wybrałeś, nie na skrzydłach, lecz na kołach i bez latarni.
    Zostawiłeś samą latarnię i jak ona bez Ciebie przeżyje, a może ją zapakowałeś
    do swojej walizki i w nocy w hotelu rozłożyłeś? Teraz ten hotel już tak anonimowy
    nie jest. Tylko trochę po wierzchu. W głębi jest przecież latarnia i Ty się do niej chowasz
    i patrzysz i świat rejestrujesz oczami i aparatem. Wybacz, jeśli nie spodobała Ci się moja
    opowiastka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem z uśmiechem w oczach - prawdziwy latarnik nosi swoją latarnię w sobie. Bo latarnia, to nie tylko miejsce, to również stan umysłu. Ale uśmiechnąłem się na myśl, że mogę ją składać do torby podróżnej :)) Coś w tym jednak jest, co piszesz, bo żeby to anonimowe miejsce nie było do końca takim sobie szablonem innych pokoi hotelowych, to w przydrożnym sklepie kupiłem świeczkę. Jak to mówią - tradycja, rzecz święta :))
      Pozdrawiam Cię serdecznie już ze swojej latarni (tej na zewnątrz ) :)))

      Usuń
  4. Dziwnie mi się to czyta. Dziwnie. Przeczytałam raz, ale wiesz, że lubię przespać tekst i wrócić do niego rano. Ten przesypiałam kilka razy.
    Dziwnie mi się to czyta. Jakby o czymś innym, a w każdym razie niejedno ma znaczenie. Tak pisać umiesz tylko ty. Albo ja już się odklejam i tak czytam tylko ja.
    Ciężka musi być Twoja droga. Trudna. Niechciana i chciana. Życzę ci z serca, żebyś zasnął spokojnie w którymś z pokoi i obudził się w nowej części swojego życia, pełnej światła i ciepła.
    Mam nadzieję, że i ja tam będę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, odklejony tekst. Następny również. To nie Twoja wina, po prostu jestem bardzo zmęczony. I to nie tylko o podróż chodzi, ale o wiele innych spraw. I Twoje stwierdzenie, że droga chciana i niechciana, to prawda. Nie do końca też napisałem ten tekst tak, jak chciałem, ale tak się właśnie pisze na hotelowym łóżku mając do dyspozycji tylko świecący ekran smartfona. Dobre i to. Piękne życzenie Aniu i oby się szybko spełniło. Tak, jestem pewien, że będziesz po tej jaśniejszej stronie i będziemy śmiać się z tych ciemnych, nieszczególnych dni :)) Ale póki co macham do Ciebie przez mżawkę i kilometry zmęczenia :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty