Dym

 

Apocalypse - Cigarettes After Sex

Powietrze jest nieruchome. Zastygłe. Patrzę jak promień słońca wędruje przez pokój, te moje kilka metrów zdziwienia. Kilka kroków w tę, kilka z powrotem. Mało, przeraźliwie mało. Ale teraz jestem tu i patrzę na promień słońca. A kurz wiruje w powietrzu drobinami, to rozjaśnia się na strunach słońca, to gaśnie. Nie mogę poruszyć ręką, bo spłoszę jego przepływ. Delikatnie wydmuchuję bezwonny dym prosto w słoneczne strzały, a dym ożywa. Zmienia się, faluje, zakręca i wiruje. Powietrze ożywa na chwilę, a potem gaśnie. Dym rozwiewa się. Dymne dni, prawda? Pamiętam, jak kiedyś paliłem zdjęcia sądząc, że stanowią tę barierę, kotwicę, która nie pozwala mi ruszyć na wędrówkę. Dym unosił się znad kolorowego papieru, a wraz z nim miało zginąć to, co bolało. Papier zwijał się, a postacie na nim traciły kolor pożerane przez ogień. Brzegi żarzyły się, by pozostawić tylko czarny, kruchy szkielet. Ale to nic nie dało. Można odpłynąć tylko jeśli samodzielnie podniesie się kotwicę. A wiatr wydmie żagle. W pustkę? Czemu nie, tak też bywa, że pustka woła. Ale skoro my tam jesteśmy, to już nie jest pustką, prawda? Ożywiamy ją swoim oddechem, zmrużeniem powiek, swoim ruchem, niewidocznym zapachem skóry, drżeniem ginących słów. Znów wypuszczam dym w słoneczne struny. Nie, nie zagra i nie owinie się wokół nich. Patrzę jak wiruje powoli, jak powoli nikną w nim mury białych miast, jak przemija ich barok wydętych cherubinów. A włosy dymu falują niespiesznie niepopędzane moim oddechem.  Lubię ten obraz, bo przypomina rozwiane włosy kobiet. Układają się fantazyjnie tworząc aureolę posłuszną wiatrowi. Trzeba odwrócić twarz w stronę wiatru, by włosy płynęły rzeką. Jak niewiele kobiet wie, że ich twarz nabiera wtedy tego wyrazu zapatrzenia w siebie w tej prostej czynności, która nieodmiennie staje się intymna. I choć dłonie uparcie wędrują by okiełznać kosmki, to one posłuszne wiatrowi tańczą. Tak można obudzić blask w mężczyźnie, ale o tym wiesz. Senne widziadła dymu skręcają się coraz wolniej i wolniej i płyną donikąd, a powietrze znów zamiera. Wszystko rozwieje się przecież jak dym. Rozwieją się słowa i gesty, rozwieje się pamięć by zastygnąć w oczekiwaniu. Na co? Dym znów wędruje przez pokój w stronę promieni. Patrzę w niego i chciałbym wróżyć, ale to marna wróżba. Już prędzej z popiołu można odczytać przyszłe losy, kiedy opuszkiem palca dotknie się ciepłego jeszcze, szarego popiołu ostrożnie wyczuwając drzemiącą gdzieś iskrę. Palec zostawia ścieżkę  na skórze, którą można ozdobić w spirale i senne księżyce. Ale nie mam popiołu tylko dym, który wędruje swoją szarością przez pokój i moje oczy. Zapatrzyłem się, wiesz? Zapatrzyłem się w jego ciszę i znikanie coraz wolniejsze i wolniejsze. I w obrazy, które powstają nie wiadomo skąd i nikną nie wiadomo gdzie. Gdzie to wszystko odeszło, nie wiesz może? Gdzie się rozwiało? Kto zburzył tę przestrzeń? Kto zburzył mnie? Czyja dłoń, czyje słowo? Wiesz?...  
















 

Komentarze

  1. Antylatarnik przychodzi lub budzi się w Tobie i burzy Ci spokój,
    żebyś jak kamień nie zastygł w stagnacji, żeby się coś działo, żebyś
    zauważył dym i myślał, gdzie odchodzi, a gdzie odchodzą nasze myśli?
    One też jak dym przychodzą i odchodzą i albo Latarnik je porządkuje
    albo ten drugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mam kłopot z odpowiedzią Aniu. Bo chyba nie chodzi o taki swoisty dualizm. Cenię ten obraz, który mi wysłałaś i dziękuję, bo dałaś mi naprawdę chwilę zastanowienia. Pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
    2. Przeważnie autorowi chodzi o coś innego niż czytelnik wyczytał,
      więc jest w porządku :)

      Usuń
    3. Tak, masz rację. Ale ma to swoje plusy, bo otwierają się drzwi, o których nie mieliśmy pojęcia :))

      Usuń
  2. Oż sobie popaliłeś, a ja w samochodzie trzymam paczkę, ... a właściwie już chyba 1/3paczki. A to mnie zaskoczyłeś takim wpisem i piosenka... - no super, pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek bez słabości nie byłby człowiekiem. Zazdroszczę Ci tej paczki w samochodzie. Ech...stare, dobre czasy. Niestety, muszę używać elektronika ze względu na pracę. Ale podymić też się da, choć to nie to samo :) A piosenkę lubię bardzo, więc ją sobie pozwoliłem wkleić, bo skoro się dymi, to niech się dymi na całego :D
      Pozdrawiam Cię również bardzo, bardzo serdecznie :)))

      Usuń
  3. Nietypowo dziś zacznę Witku, bo od oprawy muzycznej. Uwielbiam zespół - moje odkrycie sprzed bodajże dwóch lat i choć każdy ich utwór jest melodycznie podobny mogę ich słuchać i słuchać. Nazwą świetnie nawiązałeś, a może oni sami się pojawili w tym dymnym klimacie. Popatrzyłam na zdjęcia i tak sobie pomyślałam, że palenie to naprawdę była przyjemność, a dym…stwarza intymną atmosferę i masz rację, że kształty, jakie przybiera bywają niezwykłe. Coś jak wyczarowany Dżin z lampy Alladyna. Można wyobraźnią nakreślić wiele, oj bardzo wiele. Porównanie z włosami falującymi na wietrze bardzo trafne i jakże poetyckie, jak to u Ciebie Witku. Ja jednak cieszę się bardzo, że udało mi się pożegnać z papierosami i do tej pory się dziwię, jakie to było proste, a jak bardzo się tego momentu obawiałam. Moje ostatnie LM- y cały czas są w szafce kuchennej, ale wiem, że jeden zapalony papieros z powrotem zaprowadził by mnie do nałogu, a tego bym za nic nie chciała.
    Palenie zdjęć…to bardziej symbol. Żeby to było takie proste. Spalić i zapomnieć, co boli. Nie jest…Pamiętam taki wpis na Twoim blogu (a może coś pomyliłam). Chciałam go nawet wczoraj odszukać i przypomnieć sobie, ale zginęłam w gąszczu słów i obrazów, choć przyznam miłe to było odczucie. Bardzo.
    „Można odpłynąć tylko jeśli samodzielnie podniesie się kotwicę. A wiatr wydmie żagle.” Piękna metafora i jakże prawdziwa, choć czasem , gdy maszty mocno połamane pomoc wydaje się niezbędna. „skoro my tam jesteśmy, to już nie jest pustką” – ważne zdanie, które wypowiada ten, który stąpa nogami dość twardo po ziemi i wie, że co znaczy Ja.
    Dym płynie, płynie tworzy kłębowisko wzorów i myśli. Jest, wiruje i nagle patrzysz, a już go nie ma…jak wszystko dobre i złe.
    Zdjęcia niezwykle wyrafinowane i pomysłowe. Bardzo, bardzo mi się podobają i przyznam, że były dla mnie dużym zaskoczeniem. Oczywiście w tym pozytywnym sensie.
    Macham do Ciebie Witku z dalekiej Łodzi i przesyłam życzenia cierpliwości i spokoju na nadchodzący czas i nieograniczenie dużo uśmiechu :D
    Ps. Chyba się strasznie rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, tę muzykę podesłała mi znajoma jeszcze z G+. Wymienialiśmy się muzycznymi perełkami i w odpowiedzi dostałem właśnie to. Sama nazwa zespołu mnie zaintrygowała, więc posłuchałem i zostało. Dobre wspomnienia z tej znajomości pozostały :)
      LM...Boziu, lubiłem te papierosy, choć zaczynałem od Marlboro. Paliło się je w przejściu pożarowym na uczelni. Czasami nawet profesor dołączył i opowiedział jakiś dowcip. Tak właśnie zacząłem palić, jako integracja z towarzystwem. A potem zostało. Dopiero później, znacznie później dziewczyna, na której mi zależało poprosiła mnie o rzucenie palenia, lub chociaż zmianę na elektroniczny. A że była dziewczyną, na której mi zależało, to zmieniłem. Czasem zapaliłbym, ale wiem, czym się to skończy - niesmakiem. To już nie jest to samo. A sam wpis...cóż, trochę w tym zadumy poetyckiej, trochę nostalgii. Ale tak to właśnie z dymem bywa, jeśli się go podświetli odpowiednio. Tak, był taki wpis o paleniu zdjęć. Było to przed śmiercią dziadka. Wiedziałem, że umrze. I on też to wiedział. Niedobry to był czas, gdzie wiele smutnych rzeczy się na siebie nałożyło.
      https://witoblog.blogspot.com/2018/07/koma.html
      Celowo nie napisałem o pomocy, bo...bo sam ją odrzuciłem, choć mogłem poprosić albo wyciągnąć rękę do innych rąk. Ale jakoś się wzbraniałem czując, ze to moja walka i moje zmaganie się z samym sobą. I nie powinienem prosić o coś, co powinno dokonać się samo, we mnie. Czy słusznie postąpiłem? Nie wiem. Pewnie wiele osób powie, że nie. A ja sądzę, że to był swego rodzaju test nie tylko dla mnie. Również dla tych, którzy mówili, że byli przyjaciółmi. Zauważ, użyłem czasu przeszłego nie bez przyczyny :))
      Zdjęcia oczywiście nie takie, jak być powinny, ale czasami potrzebny jest minimalizm w środkach. Zwłaszcza, jak się człowiekowi nic nie chce. A mnie się nie chciało wszystkiego :D
      Nie, nie rozpisałaś się. Sama wiesz przecież, ze lubię tę formę komunikacji. I przecież blog jest od tego. Skoro masz jakieś skojarzenia, to miejsca jest nadto :)) I zawsze z chęcią Cię czytam!
      Miłego wieczoru Elu. Macham do Ciebie przez pierwszą połowę stycznia :)))

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Ci Witku za linka. To o ten wpis mi chodziło. Jejku...ile to czasu minęło. Nadal robi wrażenie. Ogromne. Zdjęcia z tych, co zapadają w pamięć, a słowa do zadumy i pomilczenia.
      Ja zaczynałam od okropnych DS. Sama nie wiem dlaczego akurat te paskudztwa. Też dla towarzystwa, bo wszyscy palili. Chodziłyśmy z koleżanką, dwie nowicjuszki, tak naprawdę niedaleko mojego obecnego miejsca zamieszkania i uczyłyśmy się zaciągać. Śmieję się do tego obrazka :D
      Miłego wieczoru dla Ciebie Witku i również uśmiechu :)))

      Usuń
    3. Ach, te epizody tytoniowe :))) Też się śmieję i do Twoich i do swoich "prób".

      Usuń
  4. Opisałeś taniec - taniec dymu. Raz wolniej, raz szybciej. Jak tancerz, który tańcem opowiada historie - nie historię, lecz historie. Bo i dym unoszący się w powietrzu to różne obrazy malowane światłem, malowane ruchem powietrza. To opowieści ulotnych chwil, które są tylko sekundami, mimo iż treści w nich wiele. Obrazów i scen jak w przesuwającym się wolno klatka po klatce filmie. Nastrój nieziemski. Często zdarza mi się zapatrzeć na sceny malowane dymem. I wiesz, czasami mi smutno jak te piękne finezyjne obrazy wolno rozpływają się i nikną za niewidzialną już dla mnie kurtyną. Ulotność dymu z jednego papierosa. Ciekawe pytania zadajesz. Chyba wielu z nas sobie je zadaje. Patrz jakie to symboliczne. Jeden papieros - szkodliwy dla zdrowia, a mimo wszystko tak złudnie pożądany. Najpierw trzeba podpalić, by początek ogniem dotknięty się żarzył. A potem ten cudownie tańczący dym, by na koniec rozmyć się i zniknąć. W sumie jeszcze dość długo czuć go w pokoju, na ubraniu i we włosach, choć już nie widać. Kurcze nawet nie przypuszczałam, że z dymu można tak fascynującą opowieść w poezję ubrać. Chyba jednak nie przestanę palić XD Utwór dobrany genialnie. Zdjęcia nietuzinkowe. Zostawiam pozdrowienia i udanego dobrego tygodnia :)
    ps. Czy warto czasami znać odpowiedzi na pytania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niefortunne wydają mi się teraz własne słowa o tańcu dymu. Lubię to określenie w stosunku do ruchu. Gorzej z samym tańcem, bo przypomina mi się wyjście na balet. Kiedyś, dawno, dawno temu moja paczka przyjaciół stwierdziła, ze zrobią mi prezent. Skoro ja taki polonista i wysoka kultura (śmiech na sali), to pójdziemy na balet. Byłem wstrzemięźliwy... Moja wstrzemięźliwość skończyła się po pierwszym akcie, bo okazało się, ze w barze można się napić koniaku, wina i zimnej wódeczki. Jak się domyślasz, męska część małżeństw wymykała się niby do toalety, a tak naprawdę po to, by znieczulić się dawką, by pewne rzeczy stały się dla człowieka obojętne. Zatem i my poszliśmy w ślady doświadczonych małżonków starszej części publiczności. I tyle było mojego tańca, baletu i baletnic. Kiedy dziś myślę o baletnicach, to nie widzę pięknej i eterycznej kobiety, która tańczy jak anioł i diabeł, ale widzę ten bar z długą deską barową i kieliszki, którymi panowie się raczyli. Niestety, pozostaję do dziś głuchy na piękno tańca. I sam wystrzegam się tańca, jak mogę. Zrobię prawie wszystko, by nie zatańczyć. Chyba, ze szamański taniec, ale to zupełnie inna kategoria :))) Nie bronię jednak tym, którzy tańczą, byle mnie nie wciągać. No i oglądałem film "Czarny łabędź". Pod przymusem, ale jednak :)))
      Natomiast bardzo ładnie opisałaś swoje doznania z reszty mojego tekstu porównując go do poklatkowego filmu. Naprawdę, bardzo mi się spodobało Twoje porównanie. Jak również to o atmosferze. Przyznam, ze nie liczyłem, ze ona gdzieś się wplącze w tekst, ze wytworzy się pewna synergia.
      A pytania? Cóż, każdy z nas je zadaje. jedni mniej, inni więcej. I chyba wiele zależy od okoliczności, choć sama wiesz, ze natury refleksyjne tak mają. Pewna nostalgia wzbudza głód odpowiedzi, choć wiadomo, że ich nie będzie.
      A czy warto znać odpowiedzi na pytania? Gdybyśmy ich nie zadawali, to znaczy, ze odpowiedzi byłyby dla nas zbędne. Więc pytamy. Może ktoś nam pomoże w znalezieniu odpowiedzi, albo choć w znalezieniu drogi. Czasem nawet milczenie pomaga w odpowiedzi. No i czas, ten genialny weryfikator naszych trosk, z których po kilku latach jesteśmy skłonni, jeśli nie śmiać, to przynajmniej uśmiechnąć. Dlaczego? Bo znamy odpowiedź :)))
      Dziękuję Ci Grażynko bardzo za piękny komentarz i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))
      PS. Wybacz za historię z baletem, ale nie mogłem sobie odmówić opisania w sumie śmiesznego epizodu z dawnych, dawnych czasów :))

      Usuń
  5. Uwielbiam Cigarettes After sex! Tak bardzo, że mam ich dyskografię zapętloną na Spotify i niezbyt często zmieniam na coś innego;)
    Najbardziej lubię ich „Neon moon”, to piosenka dobra na każdy czas, na każdą porę roku czy dnia. Byłam niemało zaskoczona, kiedy odkryłam, że oryginał tej piosenki jest piosenką country :O

    Nie cierpię za to papierosów. Mam wrażenie, że w latach 90tych paliło się non stop. Moje dziecięce wspomnienia są pokryte dymem i smrodem fajek. Jak przeglądam jakieś albumy rodzinne to wszędzie wszyscy dorośli z papierosem w ustach. Na każdą okazję, w każdych warunkach, w domu, na spacerze z dziećmi, wieczorem przy stole zastawionym literatkami. Bezustannie.
    Na szczęście znalazłam sposób jak wyplenić palenie w domu- któregoś dnia zebrałam wszystkie paczki fajek jakie znalazłam i zakopałam w ogródku. Było trochę nerwów, ale obiecano mi że przynajmniej nie będą palić w domu, tylko żebym powiedziała gdzie zakopałam ten papierosowy majątek. Nie powiedziałam, uznałam że to jest moja jedyna gwarancja, że mnie nikt nie oszuka, poza tym sami mi truli wiecznie o jakiś konsekwencjach, a ja wielokrotnie prosiłam o niepalenie w domu, więc niech przyjmą swoją karę z godnością i nauczką na przyszłość.
    Potem jak byłam starsza próbowałam kilka razy palić, ale nie wciągnęło mnie to i nigdy nie zrozumiałam tego fenomenu. Większość moich znajomych z papierosów przerzuciła się na iqosy i ku mojemu zdziwieniu są miejsca, które pozwalają na ich palenie wewnątrz budynków. Zgroza. Rozpalany iqos śmierdzi po prostu gównem, a jakiś tytan intelektu wpadł na pomysł, że można go sobie odpalić w restauracji (!!!).
    No to się pozłościłam.

    „…ich twarz nabiera wtedy tego wyrazu zapatrzenia w siebie…”, to zapatrzenie ma na celu odpowiedzieć na jedno pytanie- czy jeśli ogolę głowę na łyso będzie mi łatwiej ;)

    Dobrego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, był taki czas, kiedy palili wszyscy. No, to "wszyscy" biorę w cudzysłów, bo nie do końca tak. Ale pamiętam z dzieciństwa dym papierosowy w knajpach, restauracjach, dworcach, hotelach. Straszne. Mam to szczęście, że mój dym jest bezwonny i dlatego mogę bezkarnie sobie podymić. Choć właściwie tego nie robię. Pewne odruchy zostały. Natomiast ciekawa sprawa, kiedy przestałem palić, to zaczął mi bardzo przeszkadzać dym papierosowy. Do tego stopnia, że jestem gotowy przerwać zajęcia i ochrzanić kogoś, kto stoi pod oknami mojej sali i pali. Z iquosami miałem raz czy dwa do czynienia i to nie moja bajka. Zgadzam się, śmierdzą gównem ze sztucznym aromatem. A historia z papierosami i ich zakopaniem genialna!! Uśmiałem się, ale coś w tym jest.

      A z Cigarettes...to cała historia, w której byłem tylko malutkim klockiem i w spadku po tejże historii dostałem te piękne dźwięki. Nie moje, bo odziedziczone, ale bardzo je lubię. Choć przyznaję, że włączane tylko, kiedy przychodzą nastroje. Ale czy nie o to właśnie chodzi w muzyce? Swoistego szumu i grania w tle mam po dziurki w nosie, więc takie puszczenie dźwięków, które trafiają w chwilę uważam za coś wyjątkowego. I wcale się nie dziwię, że masz dyskografię (piszę właśnie przy "Opera House")

      Co do włosów, to się uśmiałem. Zrobiłaś mi wieczór - idealnie, bo dzisiaj jest taki szczególny dzień i Twoja odpowiedź zaiskrzyła we mnie :))) No dobra, jak już tak mówię, to uwielbiam dłuższe włosy u kobiet. Żadne tam fascynacje erotyczne, po prostu moja estetyka wewnętrzna lubi taki obraz. A mina? (nie mogę, jak sobie przypomnę to, co napisałaś :))) ) Mina naprawdę jest szczególna. Mam takie jedno, czy dwa zdjęcia, których nie mogę wstawić, gdzie to szczególne zamyślenie widać.

      A z tymi papierosami, to po prostu chyba zwykły mechanizm uzależnienia. Ciesz się, że nie poszłaś tą ścieżką.
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję za Twój komentarz :)))

      Usuń
  6. Oooh… wszystkiego najlepszego i sto lat? Tak?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Właśnie siedzę i sprawdzam sprawdziany. Impreza, że nie daj Boże :D Ja to się umiem bawić - ironizuję :)) No ale tak wyszło w tym roku. W zeszłym choć nad morzem byłem o tej porze.

      Usuń
    2. No to życzę Panu przede wszystkim, aby kolejne urodziny spędzał Pan gdzie tylko Pan chce, robiąc na co ma tam Pan ochotę, bawiąc się i balując do upadłego, z kim Pan chce i koniecznie w wymarzonym stroju:)

      Usuń
    3. Kiedy rano przeczytałem, to mogłem tylko podziękować uśmiechem, którego nie widać, ale naprawdę zrobiłaś mi dzień i piszę to ze świadomością iluś godzin, które minęły. Bardzo Ci dziękuję i dodam jak w starych książkach Karola Maya - Howgh!

      Usuń
    4. Lubię od czasu do czasu zamknąć się w łazience, zgasić światło, zapalić świeczkę i siedzieć w gorącej i pachnącej ziołami wodzie. Ta muzyka zawsze sączy się wtedy z głośnika. Wszystkie zmysły mają raj.
      Dostałam ją od Ciebie. Jeszcze raz dziękuję 🖤

      Usuń
    5. Wiesz, to fantastyczna sprawa dostać od kogoś muzykę. Często sami błądzimy po bezdrożach muzycznych poszukując czegoś, co nas zainteresuje. A czasami ktoś coś podeśle i okazuje się, ze trafił w sedno i że to jest właśnie to. Cieszę się, że to co podesłałem weszło tak sensualnie :)) Bo przecież muzyka do tego służy, prawda? Zamknąć oczy i podróżować razem z dźwiękami - to jest właśnie to!!
      Miłego, bardzo miłego dla Ciebie :))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty