Senne słońca, senne księżyce...

 

Tak sobie to wymyśliłem kiedyś, że wsiądę w pociąg i pojadę zupełnie sam tam, gdzie nikt mnie nie zna, gdzie będę szedł i szedł, a rytm wejdzie mi w krew. To ważne, wiesz? Ten cały rytm. Bo kiedy życie nabiera rytmu, to staje się …no właśnie, jakie? Więc tak to sobie kiedyś wymyśliłem. Miejsce na oddech, miejsce na wędrówkę i miejsce na milczenie. Czy opowiadałem ci kiedyś, jak to ze mną jest? Muszę wejść w skórę, muszę poczuć końcami palców, muszę poczuć inny, obcy świat, by go zrozumieć. Nie kiwać tylko głową, a potem genialnie zapomnieć. Ktokolwiek do mnie mówi, skazany jest na to, że wejdę w niego. Cicho, cichutko. Stanę za oczami i odetchnę jego płucami. Z tych skrawków, które powie, będę starał się sklecić opowieść. Prawdziwą, bo to przecież nie zwykła opowieść na zadrukowanych kartkach, a żywe słowo. Nie film, który udaje opowiedzianą historię, a żywy człowiek, który mówiąc o sobie, jest w tym cały. Mieści się w słowach, żyje w nich. Czasami widać to po nieobecnym spojrzeniu, które zapatrzone jest w to, co było. I ja też w tym jestem. Czuję, smakuję. Czuję emocje. Smakuję śmiech, triumf, rozpacz, złość. I tak samo mną targają. Czemu tak? Bo chcę zrozumieć. A potem trzeba te wszystkie nie swoje życia odłożyć. Zapomnieć, by nie zwariować. Uporządkować. Bo przecież we mnie też tli się to, co nazywamy życiem. Swoim własnym życiem – „żytkiem”.  Ludzie nie rozumieją tego, że nie potrzebuję ich świata na krańcu świata, a tylko wędrówki. Rytmu stóp, kroku za krokiem. Aż do zmęczenia, aż do zatracenia się w pochodzie przed siebie. Idę i powtarzam PIER-DO-LIĆ, PIER-DO-LIĆ, PIER-DO-LIĆ. Smakowite słowo, w którym jest wszystko – potrójna sylaba, a przecież trójka, to liczba magiczna. Pierwsza litera zwartowybuchowa, potem stały trzon z wszędobylskim D, ale zaraz po nim lidzie miękkie L, by nadać miękkość, ale i drapieżność seksualną. Jest jeszcze warczące i ostrzegające R, bardzo ważne w wulgaryzmach. Swoista ekspresja, którą z dawien dawna nauczyliśmy się od ludów germańskich. No i ostatnie, Ć, nasze polskie, niewymawialne Ć, które ładnie się komponuje dodając soczystego zakończenia. Wiatru, który pchnie wulgaryzm dalej, w świat. Albo hulający po głowie. Mojej. Ale pomaga na niespełnienie. Pomaga na skrupuły. Pomaga na brak pomysłów. Wypełnia potrójnym rytmem. To mało? Może. Mnie wystarczy, bo potem to wszystko cichnie i zostaje tylko zmęczenie i cisza. I rytm, który napędza zmęczone ciało, by działało dalej. Triumf ducha nad materią. I to wszystko w szumie morza, który otula tak, jak powinien. I to w szepcie wiatru, który chłodzi twarz, wygania ciepło z rąk. Tak ma być. Ale zdziwię cię tym, o czym myślałem w pociągu. Siadłem przy oknie patrząc, jak noc ustępuje i słońce rysuje swoje błękitne cienie. Kiedyś wymyśliłem sobie medalion. A może nawet taki widziałem w Wenecji, bo tam przecież znają niejedną fanaberię w gustach – słońce i księżyc splecione, jako jedność. Słońce pucołowate i rozgrzane z promieniami falujących mieczy. I księżyc, ostry sierp przytulony do boku słońca. Szukałem takiego, ale nie znalazłem. Potem dopiero zrozumiałem jego symbolikę. Tonę symboliki sięgającą czasów pogańskich. Obecną w każdej kulturze. A co oznaczającą? Jasność i mrok. Podwójną naturę świata i człowieka. Dobro i zło. Siłę i mądrość, seksualizm i intuicję. Mężczyznę i kobietę. Rzeźbione na kamieniach obok spirali dla nieznanych bóstw. Rzeźbione w każdym z nas swoim krzykiem i swoją ciszą. Chwilami, które dajemy innym, ale potrzebujemy ich zazdrośnie dla siebie. Równowagę. To ważne, rozumiesz? To ważne, by znów stanąć przed kimś i umieć go słuchać, a nie tylko kiwać głową, jak pacynka w złej bajce. Dlatego idę przed siebie, by potem móc stanąć i słuchać. Tylko słuchać. Albo móc patrzyć w lustro, kiedy okna robią się jasne…
















Komentarze

  1. Już niedługo i ja nad morze pojadę, ale Ty chyba nie jesteś teraz nad morzem?
    Może ( morze i może - ładna para ) Latarnik wyruszył, rzucił latarnię
    i pojechał daleko, szukając ciszy i ludzi, którzy potrafią jej słuchać. Ci ludzie
    przy okazji jego słuchają. Czuje więc zapomniane gdzieś głęboko zrozumienie?
    Przyjemnych wędrówek Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem Aniu nad morzem. Naszym polskim Bałtykiem (uzupełniam, bo diabli wiedzą, co sobie można pomyśleć) Lubię tę porę, bo jest sennie, jest już w miarę jasno, jest też szum, wędrówka, jod (tak sobie tłumaczę) i są zdrowe migdałki :))) Coś w tym jest, bo od kiedy jestem nad morzem zimą, nie choruję na gardło, a to jak wiesz, moje narzędzie pracy. A dopowiadając Twoją historię Latarnika - Latarnik wcisnął w latarni autopilota wiedząc, ze nie będzie go tylko kilka dni. Wiele rzeczy Latarnik w swoim życiu rzucał - fajki, alkohol, przeklinanie, kobiety, ale swojej latarni nie rzuci, bo kim bez niej byłby? A ludzie nikogo nie słuchają oprócz samych siebie. Smutna prawda, którą Latarnik odkrywa za każdym razem. Ale mimo to nie przestaje wierzyć w ludzi. Nie we wszystkich, ale tych na swojej drodze :)) Może być? Trochę zmodyfikowałem, uśmiechnij się :)) Dziękuję Ci za życzenia i również Cię bardzo, bardzo pozdrawiam!!
      PS. Tu już krzyczą żurawie na bagnach, zatem wiosna na całego. To chyba dobra wiadomość :))

      Usuń
  2. PIERDOLIĆ- jako najbardziej uniwersalne słowo doczekało się swoistego rozbioru do szkieletu niemal i ten striptiz przyznam, że mi się bardzo podoba. Jest w nim wszystko, co być powinno w dobrej analizie. A ja się uśmiecham, choć wiem, że temat jest poważny. Z charakterystyczną dla Ciebie lekkością i rytmem tłumaczysz jego genezę, sens, a nawet brzmienie. Swoją drogą naprawdę interesujące. Genialne! Nie, nie będę dalej rozwijać znaczeń poszczególnych krewniaków słowa, bo by mogła o tym powstać cała nowela. Kiedyś uczyliśmy tych słów kuzyna z Francji. A śmiechu przy tym było co niemiara. Jego dosadność i dosłowność jest idealna, aby zostawić wszystkie życia wchłonięte ( jak pięknie to opisałeś ) i otulić swoje „żytko”, by bez przeszkód mogło wzrastać. I wiesz medalion, który wymyśliłeś jest, istnieje. To piękne połączenie. Jest symbolem naszej natury jasnej i mrocznej jak dzień i noc, ale też równowagi tej najważniejszej, bo w nas. Niech Ci słońce i księżyc, wiatr i deszczu krople sprzyjają Witku w przywróceniu spokoju i harmonii, której tak bardzo potrzebujemy. Wszyscy bez wyjątku. Tylko każdy musi znaleźć swoją do niej drogę. Ty już wiesz, a to dużo…bardzo dużo.
    Niech fale prowadzą Cię na brzeg i dadzą uśmiech, oddech i magię chwili.
    Pozdrawiam Witku bardzo serdecznie. Z dzisiejszym wiatrem może doleci :)))
    Jeszcze słówko o zdjęciach. Świetne są te z pociągu (chyba na sam koniec poszedłeś), morze jak zawsze urzeka, ale ostatnie ze swym halo zapadnie mi w pamięć. Nigdy nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię rozbierać słowa. Niezależnie od tego, jak to brzmi, lubię ich konstrukcję i ich budowę. Dociekam, dlaczego tak, a nie inaczej. Skąd litery i jak się je wymawia. Oczywiście uczyłem się tego kiedyś i strasznie mnie tym piłowano, ale ciekawość została. Trochę z tym słowem pojechałem, ale dlaczego nie, skoro ono mi się w głowie pojawiało? W ogóle nasze polskie przekleństwa są bardzo kreatywne, nie to, co przekleństwa niemieckie zdecydowanie skoncentrowane na dupie, czy angielsko-amerykańskie (to drugie bardziej), gzie dominuje słowo fuck, brzmiące niemal jak nasze kwa-kwa. Co ciekawe, mam w rodzinie (skoro wspominasz o Francji i kuzynie) ludzi, którzy szmat czasu spędzili na obczyźnie. Tam sobie życie ułożyli, ale... klną po polsku. Zatem jest to jakieś genetyczne, że w chwilach emocjonalnych sięgamy do tych pierwotnych zwrotów, które najlepiej opisują nasz świat i nasze emocje. Tak właśnie było z sąsiadem ciotki mieszkającej w Niemczech. Stary Niemiec, ale o korzeniach pruskich. Zapomniał kompletnie języka polskiego, bo i zresztą u niego w domu mówiło się po niemiecku raczej. Mając sześć lat uciekł z rodzicami do Niemiec. Jestem w ogrodzie, a sąsiad palikuje pomidory. W pewnym momencie słyszę swojsko brzmiące KURWA!! Sąsiad się uderzył młotkiem w palec. Jest dowód? Jest!! Rozgadałem się, a piękne życzenia napisałaś "Niech Ci słońce i księżyc, wiatr i deszczu krople sprzyjają Witku w przywróceniu spokoju i harmonii, której tak bardzo potrzebujemy." Tak, masz rację, wszystkim nam to potrzebne. Są różne sposoby. Nie trzeba nigdzie jechać, nie trzeba tego całego majdanu z walizkami itd. Ale każdy ma swój sposób. Okazało się, ze dla mnie ten jest odpowiedni. Bo i nie wierzyłem, że będę lepiej funkcjonował. A jednak taka wędrówka w czasie której tyle się dzieje wewnątrz człowieka pozwala na uporanie się z wieloma sprawami, które odkładają się w nas, jak zły cholesterol. Jedni to rozumieją, inni niestety nie. Ale o tym opowiem kiedyś. Zdjęcia z pociągu przypadkowe, jak zawsze, a z tym halo, to dosyć częste nad morzem, bo duża wilgotność. Ja jestem dumny z białej tęczy, którą kiedyś pokazałem. Czekam na inne zjawiska, ale nic ciekawego nie ma, a może nie umiem patrzyć. To tylko kilka dni...
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i z wiatrem puszczam latawiec dobrego słowa i uśmiechu!!! :)))

      Usuń
  3. Jednak morze 💙 Tak czułam, że to jest dokładnie to miejsce, którego teraz potrzebujesz. Cieszę się bardzo, że tam jesteś. Sama chętnie bym się wybrała, jeszcze zimą tam nie byłam. Bałtyk to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Masz rację - pie*dol to, co negatywne, niech uleci z wiatrem. Spaceruj, oddychaj, napawaj zmysły. Udanego wypoczynku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jednak morze :)) Właściwie mógłbym powiedzieć - a co innego wchodzi w rachubę? Dawniej tylko góry, które uwielbiam. Ale jest tam tyle ludzi, że niefajnie się robi. A zresztą i względy zdrowotne zdecydowały o zmianie, bo od kiedy jeżdżę nad morze, to nie choruję na anginy. Zatem wybór jest w sumie prosty. Znalazłem sobie miejsce, które lubię i jestem :)) Wiesz, kiedy pierwszy raz przyjechałem, to byłem lekko zawiedziony. Jest inaczej. Nie ma tylu barw, takiego 'dziania się". Ale po jakimś czasie wyłapuję te wszystkie drobnostki, które cieszą. Jest inaczej. Jak, może zobaczysz na zdjęciach. Choć prawdę mówiąc dzisiaj tylko trochę chodziłem, bo wieje okrutnie. Uroki zimy i sztormów :)) Miłego dla Ciebie :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty