Śpiew...

 

Nocturnal Waltz - Johannes Bornlöf

             Szedłem środkiem miasta. Szedłem środkiem miasta tak, jak idzie się rano środkiem miasta. Nie wiesz jak? Można chyłkiem i bokiem, przemykając się cieniami rzucanymi przez budynki, w których śpią jeszcze ludzie. Można też opłotkami, jakby w strachu, że spotka się kogoś znajomego z niechętną opowieścią o swoim życiu najczęściej na ostrzu noża. Można też iść środkiem ulicy udając amerykański bolid – Pontiac, Chevrolet, albo Mustang z miękką i wygodną kanapą i basowym mruczeniem silnika. Plotę? Może. Można też być pijanym i zataczać się od chodnika do chodnika, ale traci się przy tym całą przyjemność poranka zbyt zajętym sterowaniem własnym ciałem, by zwrócić uwagę na świat. A właśnie teraz świat jest taki, jak powinien być. Bo widzisz, gasną latarnie i w ten niedzielny poranek nikt nie wsiada do samochodu, by gnać do pracy trąc rozespane oczy, malując się w lusterku i wjeżdżać na skrzyżowanie na „późnym żółtym”, jak mówią ci z mniasta Wawy. Niech im będzie. W każdym razie to dobra pora, by iść przez miasto. Dlaczego nie odludzie? Nie chciałem. Wiesz, taki kaprys dojrzałego faceta, a tych facet nie może ignorować. Więc w swojej wymyślonej gablocie płynąłem przez miasto niepełne o tej niepełnej porze. Napełniającej się dopiero światłem. Świt pukał do okien mieszkań, a ja płynąłem przez pustą przestrzeń. Jeszcze pulsowały żółte światła po nocy, jeszcze mróz kąsał w dłonie, ale ja szedłem środkiem ulicy niepomny na cholerne przepisy, bo tak chciałem. Pijany byłem. Rankiem, wschodem, co pomarańczowiał na wschodzie, niewyspaniem i adrenaliną, która mnie tu przygnała. Śmieszne? Może. Niektórzy faceci zawsze są śmieszni. I ja byłem śmieszny idąc właśnie teraz środkiem drogi bez żadnego powodu. Wreszcie mogłem poczuć zapach mrozu, miasta, wschodu. Jeszcze okna się nie otworzyły w mijanych domach, jeszcze nie dobiegał mnie szum wody w łazienkach i zapach kawy wydobywającej się z mieszkań. Tak było dobrze. Nawet miejskie ptaki nie zwracały na mnie uwagi, bo byłem sam i wiedziały, że nie muszą się bać. Ich śpiew odbijał się od pionowych ścian, wielokrotniał i płynął przez ulicę. Aż siadłem na tej ławce, co zawsze, bo faceci tak mają, że czasem wybierają sobie ławkę i od tej pory to „ich ławka” – ich przystań, spokojny kąt, jedno z miejsc, które dane im było zasiedzieć. Więc siedziałem i słuchałem, jak wysokie ptasie głosy niosą się przez miasto, przez kawałek parku, przez sen jego mieszkańców. Miałem szukać wiosny, ale jak mam zrobić zdjęcie śpiewu? Ptasiego głosu, który mnie zaczarował? Więc szedłem dalej brnąc w zakątki miasta, które znałem, gdzie kiedyś moje małe stopy wybijały na chodniku swój rytm biegu. Zobaczyłem to miejsce, gdzie wybuchł pożar i nikt do tej pory nie posprzątał, tylko cegły porastały mchem i robiły się zielone. Piękne, stare cegły z klinkierowym połyskiem, bo tak dawniej budowano tu, gdzie jestem. Jakaś stara miska z plastiku wystawała spod gruzów. Czy tylko plastik po nas zostanie? Góra plastiku z blaknącymi w słońcu kolorami? Szkoda, że nie ma liści. Nie ma kropli skrzących się w jasności. Zasłaniałyby góry śmiecia, nasza ludzką niedbałość.  Wszystko czeka. Gdzieś na wschodzie trwa wojna, która krzyczy bestialstwem i bezmyślnością. Ona nie czeka. Ale i tam wybuchnie wiosna i zieleń powróci. Okaleczona, niepewna, spłoszona rakietami i hukiem. Ale przecież zawsze wraca. I tu i tam. A ja idę przedmieściami szukając pierwszych jej oznak. Znaków. Bo zbyt długo to trwa. To wszystko zbyt długo trwa. Moje węszenie w poszukiwaniu zielonego skrawka czegoś, co wychyla łebek z ziemi. Niepewny, ale posłuszny swojej naturze. Kiwający do mnie kolorem. Nie, nie tym spłowiałym, wymytym przez deszcze. Kolorem, w którym odnajdę nie plastikowy cmentarz, a zapach ziemi i trwanie. Trwanie, którego mi potrzeba. Którego nam potrzeba. Wszystkim, jak sądzę…


































 

Komentarze

  1. Węszenie- wiesz, że bardzo mi się spodobało to słowo? :) Węszenie wiosny. Już nią pachnie i nadzieją na to trwanie. Tak, masz rację, tego nam potrzeba.
    Twoje zdjęcia kwiatów i błękitu nieba oddają barwy sukni tej Pani, która długo na siebie każe czekać. No i soczysty kolor nieustraszonego mchu, otulającego skromną cegłę- niesamowity. Masz oko do polowania na takie kadry.
    Podziwiam Twoje wędrówki o świcie. Uwielbiam tę porę dnia, chociaż rzadko wstaję tak wcześnie. Grawitacja kołdry, szczególnie w wolne dni wydaje się wyjątkowo silna i moja wola walki zostaje pokonana- ba, zazwyczaj przegrywam walkowerem ;) A świt to zdecydowanie wyjątkowy czas, kiedy gwar codzienności jeszcze nie przytłacza śpiewu ptaków i czuć zapach świeżości dnia. Szczególnie lubię zapach łąki usłanej polnymi kwiatami i lasu, zarówno o świcie jak i o każdej porze dnia, kojarzy mi się z rodzinnymi stronami. I chyba dlatego ujęło mnie zdjęcie z drogą przez pola w las- szłabym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, na przedmieściach ta wiosna się gramoli i gramoli. Więc pomyślałem, że może w mieście, gdzie zawsze jest cieplej, coś będzie już rosło. Rosło - owszem. Za ogródkami działkowymi na stosie śmieci. Zatem taki mój los szukać "skarbów" na śmietniku zamiast na porządnym trawniku. Z tym rannym wstawaniem, to jest dziwnie. Bo z natury jestem sową - uwielbiam siedzieć w nocy i czytać, słuchać muzyki czy coś pisać. Zawsze tak miałem. Kiedy jednak przychodzi godzina piąta, zaczynam się ożywiać, a to znaczy, ze koło dziewiątej padnę. Zatem muszę wypośrodkować wszystko tak by iść na zdjęcia, albo siedzieć w nocy. W tygodniu jest to prawie niemożliwe. Chyba, że są wakacje, ale te rządzą się innymi prawami :))) Generalnie i tak mało śpię, więc....
      A droga jest cudowna! Kilka lat temu była jeszcze fajniejsza, ale miasto wkracza żwawym krokiem na pola. W oddali widać domy, których dwa, trzy lata temu nie było. Trochę ubolewam, ale nie mówię tego głośno, bo każdy chce na swoim mieszkać.
      A wiesz, poruszyłaś pewną strunę.. Jestem nomadem, nie, wróć - byłem nomadem, jako dziecko. Na dobrą sprawę moje rodzinne strony, to strony, które sam uznałem za swoje. Każdy o tym wie, kto rozumie, jak ważne są korzenie.
      Dziękuję Ci Elu serdecznie za komentarz i pozdrawiam Cię ciepło, słonecznie i bardzo, bardzo wiosennie :)))

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się Witku rytm opisu tego poranka. Faluje w takt muzyki , w rytm porannego walca. Trochę mi przypomina Monty Pythona i jego słynne Ministerstwo Głupich Kroków. Rozśmiesza mnie do dziś. Wiem, nie wszystkie przytoczone przez Ciebie sytuacje ( jakże prawdziwe i opisane w niezwykły sposób ) są wesołe, ale czyż nie mogę tak właśnie, tym bardziej, że w ostatnim czasie nieczęsto mamy powód do uśmiechu. A natura choć z ogromną nieśmiałością i oporem rozpoczyna swój coroczny prapoczątek. Nie patrzy na nas, na historię człowieczego demona i tysiące, miliony osobnych nieszczęść tak daleko i blisko, tuż obok nas. A żurawie i bociany przyleciały w poszukiwaniu bezpiecznego gniazda, ptaki śpiewają i to prawda, że rankiem najpiękniej, najweselej, bo to przecież początek, miejmy nadzieję, spokojnego i słonecznego dnia.
    Zdjęcia Witku jak zawsze mnie zachwycają. Mimo trudnych ostatnio warunków udało Ci się uchwycić przedwiosenny nastrój i piękno budzącego ze snu świata natury. Przebiśniegi i krokusy przepełnione promieniami słońca dają nadzieję, że nasz świat nie stanął całkiem na głowie. Chcę w to wierzyć. Bardzo.
    Słońca Witku i uśmiechu mimo wszystko…dla nas, dla wszystkich, dla Ciebie.
    Wysyłam z dalekiej Łodzi najlepsze pozdrowienia, może złapiesz :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Monty Python - artyzm sam w sobie :D Ale zaskakujesz mnie Elu, bo jesteś bardzo czuła na rytmizację tekstu i na jego muzyczność. Tak, to prawda, że w tym tekście znaczna jego część jest właśnie taka - muzyczna i zrytmizowana. Nie będę się wypierał, że to przypadek, że to ot tak, od niechcenia. To celowy zabieg, by zdynamizować trochę to, co mam opisać No i sam proces spaceru, jak tańca. Ułomnego - przyznaję, ale szamani tak mają i nikt się nie śmieje :))))
      Użyłaś słowa klucza - PRAPOCZĄTEK.Bardzo lubię to słowo, bo ono wykracza poza czas. A jeśli wykracza poza czas, to i poza granice poznania. A to, co tajemnicze, niezbadane, zawsze nęci i romantyzmem odkryć i samym odkryciem mechanizmu...życia? Przepraszam, za daleko odjechałem :))) Ale coś w tym słowie jest pierwotnego, co daje nadzieję. Zbigniew Herbert, którego poezję uwielbiam powiedział: "Nigdy nie płyń z prądem, bo z prądem płyną rzeczy bez woli. Płyń pod prąd - do źródeł. I ja się czasami z tym zgadzam. Nie zawsze, ale w temacie wiosny, życia, sił witalnych, nowego początku, który początkiem nie jest (wiemy o tym), jak najbardziej. Wspomniałem o szamanie nie bez przyczyny - to właśnie on sięgał trochę do prapoczątku i wróżył, przepowiadał, decydował.
      Ale co ja się rozpisuję jak głupek o szamanach itd, skoro wiosna? Widzisz jak na mnie to działa? Głupieję od tego. Ale to też znak, ze pora otrząsnąć się z zimy, ze złych wiadomości. Wystawić nos w stronę słońca, niech się zaczerwieni i niech piegi wyjdą. Jak mogę teraz? Długo nad tym myślałem. Nikomu nic z tego, że włożę czarną szatę i posypię głowę popiołem. Niech się na coś przydam. Słowem, gestem, zdjęciem. Może pomogę. A jeśli nie? To może chociaż odwrócę uwagę. A to jest już coś. Ja też w to wierze Elu, że świat nie stanął na głowie. A jeśli nawet, to my musimy stanąć również, wtedy będzie tak, jak trzeba :)))
      Elu - słońca, promienia, światła, deszczu i śpiewu ptaków. No i koloru, koloru, koloru. Skromne te życzenia, ale Ty wiesz, co chcę powiedzieć :)))
      Macham do Ciebie z pochmurnych, i miejmy nadzieję, deszczowych Tychów :)))
      PS. Deszcz, to szybszy wzrost, więc zaklinam trochę wiosnę, a co!!

      Usuń
    2. Wiesz, że też zastanawiałam się czy aby wypada zajmować się zdjęciami, gdy wokoło wrze. Też doszłam do wniosku, że lepiej zająć głowę choć na chwilę czymś pozytywnym. A Twoje teksty, zdjęcia myślę, że jak najbardziej są właśnie z takich, które dają nadzieję i sprawiają, że świat wydaje się nie taki całkiem zły. Nie żałujmy więc sobie, Witku ani trochę :)))

      Usuń
    3. Tak, tak trzeba Elu. Nadzieja, uśmiech, wiara? Zdefiniujmy, czy nazwijmy to tak, jak nam wygodniej :))
      I teraz wypada mi Elu podziękować Ci serdecznie. Zatem nisko chylę głowę i przyciskając lewą dłoń do piersi mówię - DZIĘKUJĘ!!!!

      Usuń
  3. Wiosna przyjdzie i nic nam do tego. Ona zawsze przychodzi. Chce i musi i nie ma innego wyjścia. Jakby świat nie stawał na głowie, jakby nie było tego całego szaleństwa.
    Wiem, że musimy robić zdjęcia, żeby zachować pozory normalności w nienormalnym. Ale jest to bardzo trudne. I nawet nie umiem pisać, bo to trzeba poważnie i odpowiedzialnie, a ja tak nie potrafię.
    Wiosna przychodzi, a ja pierwszy raz się nie umiem cieszyć. Ona to wie i na wszelki wypadek przychodzi bardzo powoli, delikatnie i spokojnie.
    Wiem, że musimy żyć. Wiem. Byliśmy w Ogrodzie Botanicznym i nawet mi się nie chciało zmienić obiektywu. Ale obiecuję (sobie i światu) poprawę. W weekend idziemy na zdjęcia i piękne będą.
    Tak jak Twoje. No, prawie…
    Posyłam Ci taki lekki uśmiech i nadzieję na lepsze dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już na wstępie uśmiechnąłem się. Tak, nic nam do tego, bo odradzanie się jest wiecznie trwającym cyklem przyrody. Do którego i my należymy. Potrafisz tak Aniu, ale nie da się użyć innych słów niż wielkie. A tam, gdzie wielkie słowa zbyt łatwo o patetyczne trąby i spiżowe pomniki. obydwoje tego nie cierpimy. I przyznam się, że zmusiłem się do tego tekstu. Zmusiłem się również do zdjęć. Podziwiam tych, którzy potrafią robić wojenne zdjęcia, bo mnie by serce pękło. Koszty takich zdjęć muszą być niewyobrażalne, bo wszystko to ingeruje w naszą naturę, w psychikę. I niech nikt nie mówi, że można się do tego przyzwyczaić, bo czytałem wiele wywiadów z korespondentami różnych wojen i jak mantra powtarza się jedno - " nie da się przywyknąć, bo inaczej człowiek przestanie być człowiekiem".
      Dlatego rozumiem Cię w Ogrodzie i Twą niechęć do zmiany obiektywu. Miałem to samo. Obiektyw 100 macro na pokładzie i zdjęcia krajobrazu - straszne...
      Będą piękniejsze. Będą! A właściwie już są, bo przecież wstawiłaś :)))
      Przyjmuję z otwartym sercem ten uśmiech i sam przesyłam Ci dobre, ciepłe myśli. Wiosenne, pachnące, wolne :)))
      Dziękuję Ci Aniu!!!

      Usuń
  4. Wszystko ma swój czas. Wiosna też. Nadejdzie. Jak zwykle
    trochę później niż zima, bo zima się spieszy, a wiosna nie.
    A spokój? Jest w nas i czeka aż go odkryjesz. Już przecież
    odkryłeś. Jest w Twoich zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. Choć chyba każdy się niecierpliwi i chciwie wygląda liści i jakiegoś koloru. Głupie to, bo jak wiosna może nie nadejść, prawda? Czekaniem i tupaniem się jej nie przyspieszy. A jednak w człowieku jest pewna niecierpliwość.
      Ech...masz rację z tym spokojem - jakiś czas temu odkryłem go w sobie. . Nie sądziłem jednak, że można go zobaczyć na zdjęciach. Tym bardziej cieszę się, że trochę tego spokoju udzieliło się Tobie i innym. Dziękuję Ci ogromnie za śliczny komentarz i pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie i słonecznie :)))

      Usuń
  5. Już tyle wiosny u Ciebie, naprawdę na każdym zdjęciu czuć już nawet nie tylko wiosnę, ale i obietnicę majowych, ciepłych wieczorów, a nawet powiedziałabym zapowiedź lata. Ale póki co jest niedzielny poranek - uwielbiam - jest wtedy tak pusto i miewam dokładnie to samo odczucie, tzn. chodzę opłotkami, żeby na jakiegoś złotoustego nie trafić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałem, by była wiosna, więc zdjęcia takie właśnie. Ale nie łudźmy się, wiosna dopiero stuka do drzwi. Ciepło, choć ranki bardzo chłodne. Dopóki nie będzie deszczu - prawdziwego wiosennego deszczu, który zmyje wszystko to, co zima nagromadziła - będzie szaro, płowo, kostycznie. A i wszystko wystrzeli zielenią w górę.
      Dziwne jest właściwie takie miasto, ale i ten spokój, który płynie sobie przez ulice jest bezcenny. A złotouści powinni trzymać się z daleka :))) Choć dobrze wiemy, że trudno takich utrzymać z dala od raczenia nas swoimi słowami. Choć czasem się uda. I wtedy, to jest naprawdę coś :)))
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo wiosennie i serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty