BB...

 

                      Wierzyłem kiedyś, że idąc rankiem przez uśpione przedmieścia, a w każdym razie ucichłe po nocy, wyjrzy słońce zza horyzontu czyniąc długie cienie, które będą się skracać, a potem niknąć. Ulica będzie pusta, a ja będę szedł cicho, cichutko przekradając się na palcach, by nie spłoszyć chwili. To proste marzenie, które lubię spełniać od czasu do czasu i czuję, jakby było wtedy święto. Ulice są puste, a domy ciche. I tylko pachnie rankiem tak, jak może pachnieć nowy, świeży dzień pełen obietnic. Czasami miesza się zapach rosy i kurzu, czasami ziemi i liści. A czasami wystygłe mury pachną cegłą, a asfalt asfaltem. To dobre zapachy potrzebne rankiem jak podróżnemu stacja, na której się wysiada z pociągu. Człowiek otrzepuje się z sennego stukotu kół, prostuje zastane kości i wdycha duszne powietrze wiedząc, że jakiś cel osiągnął. To ważne, wiesz? To ważne wierzyć, że osiągnęło się jakiś cel. Więc ja przez długi czas wierzyłem, że kiedy będę szedł przez senne przedmieścia w zapachach ranka, wyjdziesz nagle zza zakrętu ubrana w sukienkę. Zwykłą letnią sukienkę, w której być może będzie trochę chłodno. Ale z daleka będzie powiewała podobnie jak twoje włosy opromienione rannym słońcem. Banał, prawda? Brakuje jeszcze, byś podeszła i przytuliła się nic nie mówiąc. Po co zresztą mówić, to co ważne będzie zrozumiałe. A potem pójdziemy dalej przez przedmieścia mijając domy ze starym, drobnym bzem, który przeżył pokolenia ludzkie wiecznie odradzając się i pączkując w setki odnóg i kłączy, by o tej porze zapachnieć. Czy może być coś banalniejszego, niż maj, bez i taka scena? Może. A może nie jest to banał. Bo przecież miarą banału jest jego przewidywalność i oczywistość, a moje marzenie nigdy się nie spełniło. Czy zatem było banalne? Na pewno wschód słońca mógł być takim banałem, choć namówić kogoś na wstanie wiosną o takiej porze jest wyczynem. Zatem znów niebanalne. A bez? Ten banalny bez, który pachnie i stoi na sztorc w gotowości. W tej gotowości, którą Tuwim kilka razy wykorzystał w swoich wierszach antropomorfizując męskie siły seksualne. Więc jak z nim jest? Jest banałem, czy nie? Będziesz się śmiać, ale kiedy szukałem bzu dziś rano, szedłem i zamykałem oczy. Omijałem ten, który został posadzony niedawno. Omijałem ten ogrodowy. Szukałem tylko tego, który pamiętam z dzieciństwa. O drobnych kwiatach i dużych liściach pachnących wiosną i zielenią. Niewiele takich zostało. Niektóre rosną samotnie w miejscu, gdzie kiedyś stał dom po dawnemu strzegąc wejścia. Wejścia, którego nie ma. Wejścia do niczego, do pustki w przestrzeni. I wiesz, on nie ma barwy oczywistej. Jest lekko liliowy, jakby nie mógł się zdecydować między bielą bądź fioletem – kolorami, które w różnych kulturach oznaczają przestrzeń poza życiem. Czy to jest banał? To wszystko jest banałem? Każde ziarnko piasku i każda chmura? Każda kropla deszczu i każde źdźbło trawy? Każdy człowiek w swoim nieskończonym podobieństwie do swoich przodków, o których nie ma pojęcia? Może wszystko jest banałem z daleka. A z bliska staje się czymś oryginalnym, jak chcieli romantycy ogarnięci nudą. A może każdy z nas ma swój banał, który z czasem dojrzewa, by stać się jednym z elementów świata? Tego ukochanego, do którego wraca się zamykając oczy? Cień drzewa, łopot liści na wietrze, promienie słońca prześwietlające kwiaty? Marzenia, które złoszczą najpierw, kiedy się nie spełniają, by potem uśmiechnąć się do nich nie z litością, a ze zrozumieniem. A może ważna jest tylko droga, bo przecież koniec jej można przewidzieć? A ja ciągle patrzę, czy nie idziesz drogą w sukience powiewając włosami. I ciągle przymykam oczy patrząc na bez. I ciągle lubię słońce w błękicie, na które nie umiem spojrzeć. Nie umiem się nadziwić światłu, które przenika przez kruche płatki kwiatów. A przecież widziałem to wiele razy, a mimo wszystko nie mam dość. Jak rannego milczenia. Jak patrzenia i oddychania. Jak życia. Nawet jeśli następnego dnia boli głowa od gałązki bzu zerwanej w pośpiechu…



























 


Komentarze

  1. Kolejny raz piękny opis budzącego się dnia pełnego słońca, jaśniejącego światła i nadziei. Dobrze ją mieć, bo ponoć umiera ostatnia. Sam wiesz, że tak zaczęty dzień jest inny. Jaśniejszy, a może to tylko oczy zostały prześwietlone i do myśli wpadło więcej światła. Czy banał? Czy banałem są bazie, bez, biel, błękit, bratek? Wszystko może być banałem lub być najbardziej intrygującym wśród innych, budzić zachwyt i czarować swym urokiem. Ten ranek, to światło czyni właśnie takie cuda. Dlatego, jeśli prawdziwie rozsmakujesz te chwile, będziesz podobnych szukać nie raz. Zamknąć oczy i zobaczyć ich blask.
    Wiesz Witku poddałam się chwili i choć moje wschody inaczej wyglądają przekazałeś ich całą magię w słowach, kolorowych pastelach zdjęć, delikatną nutką i zapachem. Tak zapachem, bo czuję ten zapach bzu, który uwielbiam.
    Bardzo boleję, ale mój bez pod wejściem do klatki został strasznie potraktowany i zapewne w dobrej wierze. Ma poobcinane wszystkie dolne gałęzie i niczym nie przypomina dawnego pachnącego krzewu. Zostało mu u czubka zaledwie kilka kwiatostanów. Smutno, bo zawsze rwałam małą gałązkę wracając z pracy i zapach mogłam mieć jeszcze długo na własność. Trochę egoistycznie :)
    A wiesz Witku, że na swoich zdjęciach masz takiego z pięcioma płatkami? Pewnie wiesz co to oznacza. Życzę spełnienia, a na najbliższy czas dużo sił i choć trochę wytchnienia:)))
    Ps. Tytuł w pierwszej chwili skojarzyłam ze słynną Brigitte Bardot :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Elu. Taki dzień jest "inny". Nie chcę się kusić o analizę, ale nie sposób zauważyć, ze to światło cuda wyprawia. Niby zachód podobny, a jednak inny. A banały zawsze były i będą bo muszą być. Ja tylko popatrzyłem na to, co i dla mnie kiedyś banałem było i odnajduję w tym głębię, która mnie cieszy. Może to tylko moja właściwość, sposób patrzenia na świat? Nie wiem. Wiem, że każdy ma swoje banały i niech tak zostanie :))
      Smutne z tym bzem, ale on odrośnie silniejszy i ładniejszy. Wiem, trochę to potrwa, ale będzie po dawnemu pachniał :))
      Nie zauważyłem tego z pięcioma płatkami. Muszę się skupić :))
      Brigitte Bardot, kiedyś jej filmy oglądałem, ale szczerze mówiąc wolę jednak Audrey Hepburn. Jakoś tak da się lubić po cichu :))))
      Dobrego, spokojnego i cudownie szumiącego wypoczynku Elu !!!

      Usuń
    2. Ten z pięcioma płatkami jest na piątym zdjęciu :)))

      Usuń
  2. "Nie mam dość patrzenia, oddychania, życia" ❤️ Te słowa zabiorę ze sobą i schowam na czarną godzinę. Zgadzam się z Tobą - nigdy dość dobrego życia. I banałów, których to życie się składa. Tak myślę. Co jest banałem, a co nie jest? Dla każdego pewnie będzie to coś innego. Ale banały są potrzebne. Pomimo że często przeżyte już wielokrotnie, za każdym razem czujemy je inaczej, ale zawsze wracamy z sentymentem do tych poprzednich razów.
    Droga jest bardzo ważna. I ważne, żeby jej nie przebiec. Żeby jej nadać cel, o którym wspomniałeś. Dobrze się zatrzymać, pomyśleć w ciszy, zamknąć oczy i wziąć głęboki oddech. Nacieszyć się dobrymi momentami. Zbierać je jak skarby. Dostrzegać to, co istotne i znajdować na to czas. Świętować każdy dzień i pielęgnować te wartościowe banały, które jak amulety potrafią zaklinać rzeczywistość. I trzeba marzyć, mieć nadzieję, bo to nadaje sens istnienia.
    A liliowe bzy są najpiękniejsze i najbardziej pachnące. Właśnie te, które rosną przy starych, niskich chatach z czerwonej cegły. Tam, gdzie bywały jeszcze niegdyś białe, a teraz już przyszarzałe drewniane ramy okienne na haczyki. A po ceglanych, przybrudzonych ścianach pnie się gesty, ciemnozielony bluszcz aż po dach z wybrakowanymi, spękanymi przez czas i porośniętymi mchem dachówkami. Tam, gdzie naokoło jeszcze stoi drewniany, zbutwiały płot, a nierówne i wyrzeźbione przez korniki sztachety tańczą, każda do swojej melodii. Tam, gdzie dawno nikt nie kosił trawy i gdzie po drugiej stronie ogrodu rośnie niepozorna jabłonka... A nie ma już zbyt wielu takich miejsc, przynajmniej nie tu, w pobliżu. Chociaż jeden domek ze starej cegły i liliowe bzy są tu niedaleko, za jeziorkami w stronę torów i lasu. Co prawda jeszcze o wschodzie słońca mnie tam nie było, ale wszystko przede mną :)
    Dziękuję za sentymentalną podróż, bo w taką się wybrałam patrząc na zdjęcia. Życzę Ci spokoju wewnętrznego i cierpliwości na weekend. Posyłam dużo pozytywnej energii i uśmiecham się :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Elu, że życie składa się z banałów. Tym, bardziej jest to ciekawe, że to od nas zależy, czy coś banałem będzie, czy nie. Głupio tak o sobie, ale kiedy byłem dzieckiem chodziłem po "mleko od krowy" do gospodarzy, którzy jeszcze hodowali nieopodal i konie i właśnie krowy. Konie do dziś hodują natomiast krów już nie ma. Strasznie nie chciało mi się po to mleko chodzić. Więc kiedy szedłem, to byłem statkiem kosmicznym,, albo opowiadałem sobie taki historie, których końca nie było widać. Niby banalna droga po mleko, ale można też ją nazwać drogą przez wyobraźnię. Perspektywa robi różnicę :)))
      A wiesz, ja taki dom otoczony bzami namierzyłem obok szkoły. Nie miałem obiektywu, by go "zdjąć", ale obiecuję sobie, że postaram się zrobić zdjęcie, bo był taki właśnie, jak w mojej głowie, kiedy pisałem tekst.
      Elu, miłego wieczoru i dobrych, spokojnych myśli :)))
      I dziękuję :)))

      Usuń
  3. Taka uliczka majowa pachnąca bzem i nowym światłem lub światem to z pewnością nie banał. Bo banalne jest tylko myślenie, że to banał.
    Ponoć pisać należy o tym, co znamy. Jeśli znasz takie rozświetlone ulice i takie bzy pachnące obietnicą spełnienia marzeń, to jesteś szczęśliwym człowiekiem. Niezależnie od spełnienia. Bo na szczęście należy oczekiwać – i to czekanie jest szczęściem. Póki czekamy.
    Macham do Ciebie z północy i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Twoje słowa, bo wypowiedziałaś je tak lekko, a one mimo lekkości mają ogromną moc. Są tak prawdziwe, że mogę tylko się uśmiechnąć i jak ostatni głupek siedzieć przed monitorem i kiwać głową. Ktoś kiedyś mi powiedział, że nie należy czekać. Że czeka się całe życie i nic z tego nie wynika. A ja sądzę, że wszyscy gdzieś tam w sobie zawsze na coś czekamy. I to jest dobre.
      Aniu, dobrego i miłego wypoczynku. Spokoju, pogody i błogiego "się mi należy". Bo się należy :)))

      Usuń
  4. „…chciałbym zakochać się na wiosnę,
    chciałbym mieć czasem życie proste…” tak mi się skojarzyło ;)

    Czy słowo „banał” nie niesie za sobą jakiegoś pejoratywnego wydźwięku? Nie pasuje mi do tych prostych, drobnych wiosennych przyjemności. Poranki w końcu są takie jak trzeba i to jest TAK dobre, ożywcze i uskrzydlające, że trzeba się tym nasycić i pławić w tym ile wlezie.
    A niech Pan spróbuje namówić kogoś zimą, w wolny dzień, na pobudkę i wyjście na wschód słońca. To już zadanie awykonalne, wiosna nie może być aż takim wyzwaniem:)

    Co do bzu, to Pan wie. To zapach śmierci. Co tu więcej pisać, nic się nie zmieniło w moim odczuciu.

    Ogromu świetego spokoju!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiech od ucha do ucha, bo cytat piękny :)))
      Tak, banał ma taki wydźwięk. Tak samo, jak słowo banalny. Niechcacy natchnęłaś mnie tym słowem, bo często się nim posługujemy, ale też często jest ono po prostu subiektywnie wrzucane w wir wypowiedzi. Może trochę niesłusznie. tak, zdecydowanie wiosna niesie ze sobą drobne przyjemności, które są proste, ale może przez to właśnie niezauważalne. Chociaż mnie cieszą, bardzo, bo dopiekła mi ta zima/wiosna w tym roku okrutnie. A marzec bił rekordy z kwietniem na przemian. No cóż, bywa. Ale skoro bywa, to warto się ucieszyć tym, co jest. A co jest - matura i siedzenie w weekendy w zamknięciu i sprawdzanie prac. No ale świat się od tego nie rozleci.
      Tak, wiem o bzie. Rozumiem. Dla Ciebie jednoznacznie, dla mnie Eros i Tanathos. Ale jak zawsze, to sprawa indywidualna, co więcej? Ale na inne zdjęcia nie było ani czasu, ani możliwości.
      Dziękuję - Dla Ciebie zieleni, szumu liści i chwili dla siebie :)))

      Usuń
    2. No właśnie zaintrygował mnie kolor tego bzu, bo nigdzie takiego nie widuję. A dla mnie też bez kojarzy się z miejscami, gdzie kiedyś były domy, ludzie i ich historie - bez każdy miał na swoim podwórku. U mnie jest mnóstwo takich miejsc nawet w głębokim lesie, ja wiem, że kiedyś mieszkali tam ludzie, ale ktoś obcy pomyśli, że tu po prostu tak dużo bzu. Teraz, gdy jeździ się tymi leśnymi duktami, to tak intensywnie pachnie tym bzem i lasem, kurzem, czeremchą i kto wie, czym tak jeszcze, ale na pewno obietnicą. Czasem na marzenie trzeba długo czekać, żeby się spełniło - przychodzi niespodziewanie i wywraca życie do góry nogami :)) Pozdrawiam

      Usuń
    3. Kiedyś mieszkałem w takiej małej, małopolskiej miejscowości i właśnie tam był rozpowszechniony taki kolor bzu. Zupełnie inny, choć dla mnie zwyczajny i typowy. Że nie typowy, to dowiedziałem się dużo później. Kiedy czytam, to jakoś ułożył mi się w głowie nawet tytuł "I został po nich zapach bzu..." Niestety, ten pachnący okres się nam kończy, a szkoda. Dla mnie maj jest trudny, ale zazdroszczę wszystkim tym, którzy uśmiechają się do słońca i zieleni. Sama wiesz, jak to jest z marzeniami - kapryśne bardzo :))
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie choć wietrznie :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty