Za daleko...

 

 

- …nie zgasisz tego w sobie.

- Wiem, że nie zgaszę.

- Więc o co chodzi?

- Nie wiem. Wiem, że coś jest nie tak.

- Czujesz?

- Czuję. Wszystko trwa i jest powtarzalne. Raz szybciej, raz wolniej. Mijają dni, mijają noce. Dzieją się sny i myśli przelewają się we mnie. Wciąż nowe, ale i te stare, które kiedyś były ważne, a potem zapomniałem o nich. Znalazłem swoje miejsce i je nazwałem. Buduję i niszczę, by w każdej chwili powiedzieć, że nie jestem gotowy. Że wszystko trwa, że to dopiero początek. A przecież początkiem nie jest. Patrzę na dziewczyny i myślę sobie – dzieci. Patrzę na kobiety i myślę sobie – zestarzałem się.

- A ja ci się podobam?

- Tak

- Co ci się podoba we mnie?

Włosy. Tak, włosy. Kiedy wiatr wieje, to widzę ich kosmyki, które falują. Bardzo to lubię. I oczy. Oczy, które zmieniają się wraz ze światłem, albo jak sama tego chcesz. Raz są ciemne, raz jasne. Raz pozwalasz, bym widział w nich siebie, a raz ciemny wszechświat z jego głębią, której nie rozumiem.

- I co jeszcze?

- Piersi, które rysują się przez materiał i niepokoją. Usta też. Dlaczego pytasz? Dlaczego ty ciągle pytasz?

- Pytam, bo chcę wiedzieć. Dlatego się pyta, prawda? Ludzie pytają.

- Ty nie jesteś człowiekiem. Sama chyba widzisz, że mi się podobasz. Udajesz, że nie widzisz, jak patrzę na twoje pośladki, na nogi.

- Co innego wiedzieć, co innego usłyszeć.

- Więc po co to wszystko? Żebyś usłyszała, że…

- Żebyś ze mną rozmawiał.

- A czy wcześniej nie rozmawiałem?

- Nie tak. Śmierć to, śmierć tamto. A każdą prawdę musiałam z ciebie czytać albo podawać na tacy jakbyś był głupi, choć nie jesteś.

- Niektórzy tak uważają.

- Niektórzy. Znałam mędrców, którzy okazali się głupcami i głupców, którzy okazali się jeszcze większymi głupcami.

- Po co to wszystko, powiesz mi? Jesteśmy tak daleko. Za daleko.

- Boisz się?

- Nie. Ale niepokoję się.

- Pamiętasz jak chciałeś, bym przyszła i wzięła cię za rękę? I poprowadziła przez kwietną łąką o poranku pełną mgły gdzieś tam, za zasłonę?

- Pamiętam, wracałem do tej myśli czasami. I choć wiem, że to nie tak, to lubię ten obraz.

- Zawołałeś mnie wtedy. A ja byłam ciekawa.

- I już?

- I już.

- Więc powiesz mi, co jest nie tak?

- Nie. Lubię patrzeć, jak rozkładasz w sobie każdą myśl. Jak segregujesz atomy i składasz na nowo. Jak budujesz swój szkielet świata, by za chwilę go rozebrać i budować od nowa. Jak grają w tobie uczucia, którym nie pozwolisz, by wydostały się na zewnątrz.

- Wracajmy, proszę. Jesteśmy za daleko.

W zielonej trawie ciała zostawiły swój odcisk. Za kilka godzin nie będzie śladu, że ktoś tu był. Słowa rozpłynęły się już dawno w powietrzu. I zmienią się obłoki. Przepłyną posłuszne wiatrowi. Tylko niebo jak zawsze będzie dalekie. Za dalekie…  










 

Komentarze

  1. Muzyka wraz z obrazami, tytuł opowiadania, a pierwsza moja myśl w jednym słowie to tęsknota. Za czym, za kim nie jest ważne. Po prostu, tęsknota.
    Piękne zdjęcia obramowane cudowną muzyką.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i uśmiech posyłam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się Aniu, że masz swoje skojarzenia. Bo to oznacza, że Twoja wyobraźnia pracuje, że składasz obrazy w jakąś spójną całość. To ważne w erze małych i wielkich ekranów, które oduczają wyobrażeń.
      Pozdrawiam Cię równie serdecznie i macham z deszczowych Tychów :)))

      Usuń
  2. Wiesz Witku, chyba znam to o czym piszesz. Kiedy coś jest nie tak jak powinno, gdy wszystko wydaje się być nie na swoim miejscu. Poczucie pogubienia czy zatarcia się sensu, porządku świata. Masz rację, znowu burzy się to nad czym się pracowało tyle czasu aby wybudować na nowo, nadać inny kształt, użyć innych materiałów, spróbować czy tym razem będzie pasowało i na jak długo wystarczy. Bo masz tą świadomość, że konstruujesz swój świat żeby pewnego dnia dojść do wniosku, że znów trzeba na nowo, że to nie Twój dom... Coś z nomadów w nas tkwi i nie daje spokoju.
    A niebo jest przepiękne... Niesamowite, że za każdym razem jest inne. Błękitne, czesane chmurami, malowane zachodem lub wschodem. Z jasnym księżycem wyróżniającym się na tle ciemnej, zmysłowej głębi lub słońcem, opromieniającym błękitny świat i przynoszącym uczucie lekkości, uśmiech. Bywa, że po prostu wisi niskie, szare, ciemne, deszczowe, przytłaczające... Często chodzimy z głową w dół, pogrążeni w swoich myślach, niezdolni do głębszych przemyśleń, do odczuwania tego "tu i teraz".
    Genialne są te zdjęcia z ręką wyciągniętą ku niebu i słońcu, podziwiam kontrast silnej męskiej dłoni i koronkowych, miękkich chmur na pastelowy niebie. Jestem pod wrażeniem Twojego dostrzegania tego, co tak zwyczajne a niedoceniane. Znów inspirujesz do zatrzymania się.
    Jeszcze trochę i będzie można zwolnić, znaleźć czas na "tu i teraz". Tego Ci życzę. I dużo dobrego czasu żebyś mógł spokojnie poskładać wszystkie elementy w jedną całość i odnaleźć spokój. Posyłam Ci uśmiech i dobrą energię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy z nas jest w pewnym sensie nomadem. Podoba mi się to określenie. Nie pielgrzymem, nie wygnańcem, a właśnie nomadem. Brzmi tak trochę romantycznie, choć z romantyzmem nie ma wiele wspólnego. Smutne jest to nasze nieustanne budowanie i niszczenie, by znów budować i znów niszczyć. Ale to chyba prawo tego świata, by bezustannie trwał ruch - jak w wędrówce. Ale kiedy już odpowiadam, to niech do końca wybrzmi to, co chciałem powiedzieć - chciałem zakończyć przygodę z blogiem. Tyle wpisów i tyle lat. Powiedziałem tak dużo i nie powiedziałem niczego. Pora na zmianę. Ale by coś zmienić, trzeba zniszczyć to, co się zbudowało, prawda?
      A niebo w czerwcu jest cudowne. Czasami trafiają się piękne chmury w maju, ale tym razem czerwiec jest łaskawy i niesie ze sobą chmurne miasta, na które patrzymy trochę z dziwnej perspektywy, bo od dołu. A zdjęcia z ręką? Jakoś tak... Ucieszyłem się widokiem i tym, że odwaliłem kawał niepotrzebnej nikomu, ale koniecznej roboty.
      Tak, masz rację, jeszcze trochę i odpoczniemy. Oby dotrwać do tego czasu z uśmiechem i spokojem. Uciec nie możemy - i to jest niesprawiedliwe :)))
      Elu, dziękuję Ci za dobre słowa i "nomada" - ucieszyłaś mnie tym skojarzeniem. Macham do Ciebie przez wieczór :)))

      Usuń
  3. Za daleko, a jednak sięgasz Witku błękitu i gwiazd, „tam gdzie wzrok nie sięga”. Dotykasz i widzisz, co inni mijają. Otwierasz wszystkie zmysły, by i inni zobaczyli. To tak niezwykłe i tak bezcenne w tych czasach chaosu i ludzkiej chciwości. Pozwalasz wzbić się wysoko i choć Twoja rozmówczyni nie cieszy się dobrą sławą opowieść o niej i rozmowa z nią również unosi. Porywa wysoko, by spojrzeć trochę z innej perspektywy na to, co w nas, co ważne, co wciąż pozwala nam walczyć. Wyciągnięta dłoń symbol ducha, siły i pragnienia bez końca. Bardzo wymowne...
    Niebo czerwcowe jest wyjątkowe i w tym roku nie jest inaczej, co widać na Twojej fotografii. Po prostu niebiańskie obrazy.

    To napisałam wczoraj. Dziś wiatr rozgonił czarne chmury i znów słońce wygląda spod pierzastych obłoków coraz śmielej, a ja nie umiem ułożyć innych zdań. Niech będą mimo, że chyba w świetle Twoich planów nie pasują za bardzo, a może jednak…Wiedz Witku, że ”Między niebem a ziemią” to miejsce wyjątkowe w sieci. Niewiele jest takich w gąszczu lakierowanych bzdetów i bezmyślnych zlepków przypadkowych wpisów. Wracam tu często. Nie muszę tego właściwie pisać. To wiesz, a ja nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Zwyczajnie zabrakło mi słów…

    Tak czy inaczej Witku życzę Ci odpoczynku od obowiązków, spełnienia marzeń, wielu pomysłów, lekkiego pióra (tak to się chyba określa) i najpiękniejszego światła. Zapomniałam jeszcze o uśmiechu ;-)
    Mam tylko cichą nadzieję, że jeśli już podejmiesz decyzję o przeprowadzce, to w Twoim bagażu (nie tylko wspomnień), który zabierzesz ze sobą, znajdzie się miejsce dla kilku starych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się Elu, że nie sięgam nigdzie. Może, co najwyżej, w siebie samego. Przyznam Ci się, że patrzę z politowaniem na to, co gdzieś tu na blogu zostało napisane, zrobione, wymyślone. Brakuje temu "lśnienia", tego właściwego blasku. Piszesz pięknie o tym, jak widzę świat, w jaki sposób go opisuję. A ja się martwię, że to nie to. Że jest to nudne, bo przecież takie fragmenty w książkach się opuszcza. Widzę to też w ilości czytelników, których wyraźnie nuży kolejna rozmowa z Panią, albo tekst do nie wiadomo kogo. I dlatego powstaje pytanie, czy jestem na tyle zmęczony, że właśnie takie mam wnioski, czy te wnioski są prawdziwe, jednoznaczne i w pewnym sensie smutne. Tak, nie ukrywam, jestem zmęczony szarpaniem się z wieloma rzeczami. Jednocześnie nie mogąc z nich zrezygnować, by po prostu nie głodować. Zdjęcie z ręką? Tak, to moja radość ze słońca, z nieba, z tego, że wszedłem na swoją wieżę, by zobaczyć trochę bezkresu (tak mi się przynajmniej wydawało). A także radość introwertyka, który doświadcza ciszy czyli tego, co jest jego paliwem. Niestety, tego paliwa brakuje. Jak i czasu, by się tym cieszyć.
      Może po prostu potrzeba dystansu, jak we wszystkim w życiu, by odnieść się do tego, co się robi, jak się robi i albo to poprawić, albo zmienić. A może czerwiec, to taki czas, kiedy człowiek sięga do podsumowań (jak to nauczyciel) i chciałby coś zmienić. Naprawić, może czasami uciec od czegoś. Stąd moje słowa i stąd też trochę goryczy nad własną inercją, bezsiłą, zmęczeniem. jedno jest pewne - trzeba odpoczynku i pewnej perspektywy. Której pewnie nabiorę, więc nie ma się o co martwić.
      A to, co napisałaś pod koniec...Elu, Ty wiesz, że ja nie zapominam. Koziorożce są głupie, uparte i cholernie pamiętliwe. Ale obok tych złych rzeczy, które się pamięta, pamięta się też i te dobre. Więc jakbym mógł zapomnieć?
      Elu, dziękuję Ci za wpis, który jest taką iskierką w ciemności i prostą linią w świecie malowanym przez szalonego malarza abstrakcjonistę.

      Usuń
    2. Miałam dawno dopisać słówko…Witku, nie jest nudne. Uwierz. Blask też jest, choć nie wszędzie i dobrze, bo by wszystkich w oczy raziło. Prawda?
      A szalony malarz abstrakcjonista podoba mi się bardzo, ale skłaniałabym się do określenia jako impresjonistyczne fantazy.
      Miłego wypoczynku Witku:)) Wreszcie na chwilę !!!

      Usuń
  4. To Twoje uosobienie Śmierci takie ponętne, do mnie to Śmierć przychodziła w postaci nieprzyjemnego, wielkiego i silnego mężczyzny - jak to wszystko siedzi nam w głowie, a płeć determinuje nasze wyobrażenia. Zawsze wtedy się bałam. Może to i dobrze, może te kwietne łąki zostawmy tutaj na ziemi, teraz pora odpowiednia, możemy się w nich nurzać i upajać do woli :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. Płeć determinuje wiele wyobrażeń. Kultura również. W angielskim wszak śmierć jest mężczyzną, a w języku polskim kobietą. Stą też zabawnie czyta się "Świat dysku" Pratchetta. Byłem dziś rano, przed wschodem, na takiej łące przy bagnach. Marzenie... Zapach taki, że zrobił mi dzień, na cały dzień. Dziękuję Ci serdecznie i pozdrawiam Cię :)))

      Usuń
  5. Moją pierwszą myślą po przeczytaniu tego tekstu było- wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
    Przeważnie niby akceptujemy jak jest, jak ułożyło się nasze życie, jak sami je zaprojektowaliśmy, ale czasem przychodzi taki moment gdzie zaczyna się myśleć. A z czasem i coś zmieniać, zniszczyć, zbudować coś innego, by ostatecznie stwierdzić, że i tak- zawsze źle.
    Mam dziś taki fantastyczny dzień, siedzę sama na pustej plaży, patrzę na zachodzące słońce, jest tak, że lepiej być nie mogło, a pierwsze o czym pomyślałam przychodząc tu to to, że fajnie i dobrze by było przejść się o tej porze po okolicy w której mieszkam, mimo że nie cierpię tego miejsca;)
    Śmierć do dołu z wapnem i nara. Nie ma nic bardziej odczłowieczającego. Wkurza mnie jak jasny **** ta pańska wizja o kokieteryjnej i zalotnej śmierci, bo zbyt dobrze wiem, że taka w ogóle nie jest.
    Ja wiem co Pan na to napisze;)

    Czerwiec jest najlepszy na świecie!:)

    Spokojnego wieczoru!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje we wszystkim tym, o czym piszesz. Budowanie i niszczenie i ciągła zmiana. Czasami sami tego chcemy, czasami okoliczności się tak splatają. I faktycznie, czasami nachodzi nas refleksja, że coś jest nie w porządku. Tak było/jest u mnie.
      Ogromnie się cieszę, że "jest tak, że lepiej być nie mogło" :)))) Może to idiotycznie zabrzmi, ale naprawdę siedzę przed monitorem i zacieszam jak głupi, ale nic nie poradzę na to, że mam plastyczną wyobraźnię i widzę Ciebie, jak jesteś tam, gdzie jesteś, czyli na zachodzie słońca. A świadomość, że jest dobrze, wywołuje mój uśmiech.
      Dół z wapnem - prawda. Wszystko to prawda, co piszesz.
      Macham do Ciebie, gdziekolwiek jesteś z nadzieją, ze będzie najlepiej, jak długo się da :)))
      Tak, prawie się zgadzam na ten czerwiec. Ale tylko "prawie " :))))
      Miłego wieczoru !!!

      Usuń
    2. Wie Pan co mam takie przeświadczenie, że ludziom częściej towarzyszy ta refleksja, że coś jest nie w porządku, niż że jest dobrze, tak jak chcieliśmy, tak jak sobie życzyliśmy, że to co zbudowaliśmy, to co się się nam przydarzyło, jest dobre, absolutnie satysfakcjonujące i sprawia, że czujemy się pełni i szczęśliwi.
      Takie stany raczej się miewa, niż ma. Nie uważam jednak, że to coś nieprawidłowego.

      Tamten wieczór to był mój prezent urodzinowy. Ode mnie dla siebie. Na bogato, bo to czego mam najmniej to czas, a dla siebie to już nie mam go wcale.

      Dobrego wieczoru!
      :)

      Usuń
    3. Ty jesteś specjalistą, ja spekuluję :)) I wierze Ci, ze tak jest. Bo jakby się zastanowić, to faktycznie, tak jest - takie stany się miewa. I w sumie dobrze, że nie "ma". Oczywiście powiem jak laik, ale ma to zapewnie coś wspólnego z oczyszczeniem, z krytycyzmem, który w nadmiarze szkodzi, ale też jest potrzebny. Podziwiam Cię, ze umiesz to nazwać i odszukać w człowieku. Ja zaledwie czuję, a Ty dostrzegasz całą linię mechanizmu. Jaki ze mnie durny człowiek :)))) No dobra, inna specjalność.

      Faktycznie, piękny sobie prezent zrobiłaś :)) Skoro urodziny miałaś, to poniewczasie przyjmij moje skromne słowa, które chciałbym, by się spełniły : "Czasu, spokoju, wytrwałości".
      Dobrej nocy dla Ciebie :)))))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty