Pogody-niepogody...

 

              Lubię myśleć, że jestem w miejscu, gdzie mieszka wiatr albo tam, gdzie rodzą się chmury. Ale czasami morze jest spokojne, lekko się kołysze. Wszystko osiada więc na mieliźnie. Cisza. Cisza we mnie. Nie myślę, nie ma mnie. Znikam. Stoję na pustej plaży pośród niczego mając pod stopami piach, a nad głową puste niebo. I tylko powietrze niewidzialną dłonią przyciska mnie do ziemi. Drażni i myślę sobie – to nie tak, to nie tak. Wypełzają myśli, których nie chcę. Przypominają się chwile, przy których się nie uśmiechnę. Stoję z opuszczonymi dłońmi i nie wiem, co dalej. I idę spać z myślą, że ta gorąca powietrzna dłoń jutro też nie odpuści i znów stanę naprzeciwko swoim myślom na cichej nagle plaży. Będę patrzył na ciche mewy pływające po wodzie i zastanawiał się nad sensem wszystkiego. Nad swoim własnym sensem. A w nocy przychodzi podmuch. Zaczyna się od drgania szyb w otwartym oknie. Potem słyszę, że wiatr wygwizduje swoją melodię w zaułkach muru. Uśmiecham się mając zamknięte oczy. I kiedy idę w nieokreślonych szarościach i granatach ni to nocy, ni to dnia, to słyszę, jak morze szumi. Jak dźwięk fal nakłada się na siebie. A niebo jest takie, jakby ktoś nieprzypadkowo ułożył chmury. Układają się w warstwy i okręgi. Wszystko rusza wywiewając upiorne ciepło z plaży. A potem wieje jeszcze bardziej i mogę otworzyć ramiona. Mogę, nikt nie widzi. Nikt nie widzi, jak zamykam oczy, kiedy niewidzialna dłoń wiatru głaszcze mi włosy. A chmury nabierają światła. Powoli jaśnieją sycąc się kolorem, sycąc się promieniami. I moje myśli też sycą się tymi jasnymi i ciemnymi plamami wędrujących chmur. I uśmiecham się, bo przecież po to tu jestem. Po to przyszedłem, by poczuć to wszystko, by zobaczyć. By wyrzucić z siebie wszystko to, co niepotrzebne. Śmieszny jestem na tej ogromnej i długiej plaży. Mały wobec ogromu nieba, pędzących chmur i morza. Ale może właśnie mi tego trzeba, by zniknąć, rozpuścić się w wietrze, zapachu od morza. Dlatego nie potrzebuję parawanów i namiotów. Dlatego nie potrzebuję rozmów, tylko milczenia. Obserwowania, jak dzieje się cud pogody i niepogody na moich oczach, aż zmęczony grą światła siądę na piasku pod wydmą. Dobrze tak siedzieć i czuć mięśnie pod skórą. Dobrze tak siedzieć i czuć siebie. Swoje myśli wzburzone wiatrem. Kołysane tylko szumem. Potrzeba mi tego. Potrzeba, wiesz? I szumu i wiatru i kołysania. I otwartych ramion, by mocować się z wiatrem. Albo z nim witać, jak wolisz… 










































 

Komentarze

  1. Można poczuć szum morza i wiatr we włosach. Przepiękne 💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze choć trochę tego nadmorskiego cudu udało mi się pokazać i przekazać. Miłego, dobrego dnia :)))

      Usuń
  2. "Dlatego nie potrzebuję rozmów, tylko milczenia." Piękny cały tekst i piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję Ci Ivo :) Pozdrawiam serdecznie :)))

      Usuń
  3. Wiesz dawno nie byłam nad morzem w taki upał i pewnie długo nie będę, choć wiem, że jak nic innego potrafi ukołysać, ostudzić rozpalone żarem słońca ciało i myśli piekielnie skłębione. Szum skłębionych fal pozwala osiąść naszym zmartwieniom. Myślę, że podniebne spektakle tu właśnie mają podwójną moc, bo łączą się odbiciem z morskim żywiołem.
    Zachwycam się Witku zdjęciami i nie umiem wybrać tego naj, bo każde opowiada inną historię splecioną z obłoków, żaru nieba, światła, blasku słońca i kolorów niewyobrażalnie pięknych. Lubię sylwetkę zamku z piasku. To takie symboliczne . Czasem czuję się właśnie, jak taka budowla. Niby trwała, a jednak rozbija ją kolejna fala. A róż malinowy, a błękit przeogromny, czerwień z granatem przemieszana, cudowne piórka chmur odbite w mokrym piasku i kolejne halo – masz do niego szczęście. Nie można się nie zapatrzeć. Po prostu nie można.
    Dobrego czasu jeszcze chyba wolnego Witku i chłodu, choć drugi dzień burz u mnie cały czas jest duszno i parno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, też mam problem z wyborem tego zdjęcia, które byłoby dla mnie tym "naj". Tym, które odbije charakter miejsca. Chyba po prostu się nie da tego zrobić. A winna jest temu pogoda, bo przecież miejsce jest niezmienne No dobra, umówmy się, ze nie do końca. Ale to właśnie dynamika pogody sprawia, że wydaje się zmieniać. I chyba w tym tkwi tajemnica różnorodności zdjęć. Przed wyjazdem z ciekawości otworzyłem stare zdjęcia, by prześledzić, w jaki sposób robiłem kadry. Zacząłem od tych kompletnie nieświadomych jeszcze, a skończywszy na tych z pełną wiedza co i jak mam zrobić. I wiesz, wyszło mi, że morze - owszem, fotografuję. Ale skupiam się zazwyczaj na niebie i jego przemianach. Nieograniczony budynkami mam pole do pokazania przestrzeni. I dobre to i niedobre.
      Nie żałuj, że nie byłaś na plaży w wielkim upale. Ja w sumie też nie byłem, bo cenię samotność, spokój i ciszę. Tego nie ma, niestety, w chwili zenitu.
      A zamek z piasku...Ktoś się postarał i chciałem uwiecznić. Zazwyczaj uśmiecham się do takich zamków, które lubię. Nie cierpię za to dołów, które ludzie wykopują z nieznanych powodów. Potem człowiek po ciemku idzie i włazi w dół pełen wody. Błe!!
      Macham do Ciebie zza deszczu :))))

      Usuń
  4. Patrzę na zdjęcia i działają na mnie uspokajająco. Tak mi się kojarzy Bałtyk. Może ze względu na szczególny czas, w którym nic nie muszę. A może dlatego, że wybrałam odludzie i ciszę. Lato się jeszcze nie skończyło, a ja już za nim tęsknię. Dobrze, że tu można nacieszyć się morzem. Prawie można poczuć wiatr, prawie dotknąć chmur:) Na te zdjęcia czekałam. Natura ma tyle barw, niesamowite. Cudne zdjęcia💙
    PS. Ja wolę do przytulania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, podobno to nic nowego, takie dostrzeżenie świata wokół i czas, kiedy nic się nie musi. Że niby każdy tak ma na urlopie. Nie wiem. Sam już nie wiem. Ale patrząc na ludzi tam, daleko, daleko, którzy przecież przyjechali wypocząć mam wrażenie, że ja tego słowa nie rozumiem, albo zdążyło się ono zredefiniować. Albo po prostu zbyt dużo ludzi było. Szczęśliwie miałaś swoje oddalenie, więc problem się rozwiązał. Ja w sumie też znalazłem rozwiązanie. Czy się tęskni? Tak, nawet bardzo. Dla mnie czas po takim wyjeździe jest zawsze zły, bo chciałbym zniszczyć wszystko to, w czym jestem. Pracę itd, byle gdzieś wyjechać jeszcze, zmienić. A może dostrzegam ułomność tych miejsc, w których na co dzień jestem i dlatego tak. Jedno jest pewne, dałem za dużo zdjęć :))
      Macham do Ciebie i uśmiecham się w te ostatnie dni wolności :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty