Awaria Systemu...


             Czasami system się zepsuje. Zawiesi. Zawiśnie w próżni klikania, przesuwania palcem, naciskania guzika. Awaria systemu, awaria systemu, awaria systemu! Można zresetować. Naciska się kilka sekund guzik i następuje wywołanie bootloadera, który inicjuje wywołanie systemu. Proste, prawda? Powiedz, że proste. Że nie ma w tym całej nieokreślonej przestrzeni zwanej życiem. A ja się właśnie zepsułem. Zawiesiłem się, zakrzepłem. Zaniemogłem. Pewnie to wina wilgoci. Humorów, wilgoci i parszywego charakteru. A może przekory, która każe stanąć z boku. Znaleźć lukę w systemie i prześlizgnąć się przez jego tryby, by powalczyć o oddech. Koła zębate, które mielą ludzi i czas na drobinki, które rozpływają się w nieistnienie. Miałem opowiedzieć o tym, jak stoję pod drzewem i zadzieram głowę, by parzyć na błękit i tlące się liście w słońcu, które nagle wyskoczyło zza chmur. Ale przecież to już było. Skazani jesteśmy na powtarzanie, które wydaje się nudne, a jednak wciąż do tego wracamy. A gdyby miało tego zabraknąć, to odczuwamy żal, jakbyśmy stracili coś wyjątkowego, co było zawsze. Bo przecież jest zawsze. Mijamy tylko my. Zadasz pytanie? Nie, nie zadawaj. Ja wiem, o co zapytasz. A odpowiedź jest prosta, jaka powinna być. Na jaką każdy zasługuje. Zaczynam, kiedy słońca jeszcze nie ma. Waży się jeszcze chłód jesieni z pasmami nocy plątającymi się pod nogami. Chciwie patrzę na wschód, skąd powinno wypłynąć słońce. Ale patrzę i na zegarek, bo system powoli rusza. Najpierw ospale, ale jego koła raz wprawione w ruch będą nieustannie mielić wszystko. I wiesz, jest w tym moim patrzeniu wszystko. Cała tęsknota, która nagle wzbiera we mnie, kiedy patrzę na szczyty drzew płonące od liści. Jeszcze dziesięć minut, patrzę więc na rosę, która osiada na trawach i wiem, że dobrze by było teraz stać w miejscu oddalonym o wiele kilometrów stąd. Wystarczy wsiąść w samochód, nacisnąć gaz i poddać się pragnieniu. Siedem minut, wiatr trąca liście, które szumią trąc o siebie. Zamykam więc oczy, by słyszeć ich melodię, która niedługo przeminie. Pięć minut i widzę promienie słońca, które mają mleczną barwę. Przytłumioną. Taką, jak lubię. Jakby w tej barwie skradały się wszystkie celtyckie legendy, jakby w promieniu grała celtycka muzyka lasów, pól i gór i morza. Dwie minuty, a ja uśmiecham się do siebie i odwracam plecami do świata, który wcale nie przestaje istnieć, kiedy na niego nie patrzę. Bo przecież nie ja go stwarzam. Ja go tylko interpretuję, uzupełniam. Zostawiam go na ileś godzin, a on jest sam dla siebie. Albo dla tych, którzy przyjdą po mnie i też będą patrzyć. Ale to ja byłem pierwszy zanim słońce wstało. Czasami odliczam na nowo, kiedy nieoczekiwanie mam „okienko” i znów staję w tym samym miejscu, by i tym razem tylko patrzeć. Czasami by iść i robić zdjęcia. Czuję się wtedy, jakbym robił zdjęcia snom, które przy lada potrąceniu rozmyją się w kolorowe nic. A potem? Potem wracam, bo przecież zawsze się wraca. I nie mam już siły na nic. Jadę, a krajobraz miga mi przed oczami. Powtarzam sobie wtedy, jak jakąś modlitwę, że kiedy nabiorę sił, to przyjdę. Że zepnę pośladki, że nie dam się. Ale nigdy nie idę, bo popołudnia są krótkie, a światło szybko gaśnie. Coraz szybciej. Zazdroszczę wtedy ludziom, którzy idą w powiewie jesieni, w tym gasnącym świetle. Marzeń? Wolnych myśli? Kroków wśród liści opadłych z drzew? Słuchawek na uszach z muzyką, którą lubią? Tak, tego im zazdroszczę. Coraz głębiej odczuwam to, że system jest niewydolny. Przyspiesza gwałtownie, nabiera rozpędu. Czekam tylko, kiedy wszystkie ekrany zapalą się na czerwono i zobaczę słowa Awaria systemu, Awaria systemu, Awaria systemu…


































 



 

Komentarze

  1. Widzę jesień 🧡 Przepiękną, moją ukochaną jesień ze wszystkimi ciepłymi barwami. Muzyka, którą dałeś przenosi z obrazami w inny świat. Taki dobry świat, daleko stąd, z nutką magii... Oj, rozmarzyłam się :) Wiesz, że dopiero dzisiaj w słońcu dostrzegłam to kolorowe cudo? Przez cały tydzień nie miałam czasu się nawet rozejrzeć, nie miałam siły iść na spacer. Dobrze rozumiem o czym piszesz, też to odczuwam- awarię systemu... Na szczęście chwilowo odkładamy go na bok. Teraz jest czas na spacer, sycenie oczu, zatracenie w słońcu i kolorach, wdychanie zapachów jesieni z zamkniętymi oczami. No i mam nadzieję, że znajdziesz też chwilkę na kolejne zachwycające zdjęcia :) Spokojnej nocy i jak najwięcej dobrych chwil, Witku :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest Elu awaria systemu, bo wszystko musi skapitulować wobec słońca, płonących liści i zapachu jesieni. MUSI. Sama wiesz, jak to wygląda. Albo właściwie jak "nie wygląda". Człowiek nie powinien być zamknięty w ciasnym pudełku. Chyba, że na zewnątrz zimno, pada, mrozi i inne plugastwa. Ale mam nadzieję, ze ten czas jeszcze nie nadszedł. Trudno mi wyłuskać dla siebie czas, ale przecież trzeba, bo człowiek się udusi. Choćby za szkołą na "okienku". Macham do Ciebie w niedzielny, spokojny poranek - i oby cały taki dzień był :)))

      Usuń
  2. Czujesz ten zapach Witku?
    Nie potrafię go opisać ale wiem że znasz ten unoszący się aromat przemijania...
    Poczułam go nad stawem i teraz, oglądając Twoje zdjęcia.
    Piękne są. Muzyka, trochę mroczna, trochę magiczna jak te zdjęcia snów, które za chwilę zdmuchnie powiew wiatru.
    Pozdrawiam i jak to lubisz pisać, życzę jak najwięcej światła. Bez zakłóceń, bez awarii, niechaj oświetla mrok przemijania.
    Uśmiech posyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to zapach przemijania. Ale takiego pięknego, rozłożonego w czasie - do pierwszego przymrozku. Potem, to już...ech... Pozdrawiam Cię serdecznie Aniu :))

      Usuń
  3. Jak zawsze Twój tekst Witku ma wiele płaszczyzn. Tą szeroką przemilczę, nie miejsce tu na mówienie o czymś, co wszystkim wiadomo. Prawie wszystkim, bo są i tacy, co ślepo poklaskując z radością przyjmują kolejne durnoty. „Koła zębate, które mielą ludzi i czas na drobinki, które rozpływają się w nieistnienie.” Dokładnie. Ci…już sza.
    Tak, powtarzanie jest nudne, ale tylko wtedy, gdy nie kochasz tak bardzo tych kolejnych żółcieni, pomarańczy, czerwoności w błękicie, gdy nie kochasz zapachu lasu po deszczu, płatków śniegu topiących się w dłoniach i upojnego zapachu kwiecia magnolii. Tylko wtedy wszystko jest co powtarzalne jest płaskie.
    „Cała tęsknota, która nagle wzbiera we mnie, kiedy patrzę na szczyty drzew płonące od liści.” Wiesz dobrze Witku, że znam to uczucie. Pięknie to opisałeś , naprawdę pięknie. Czytając pomyślałam, że choć tęsknota jest ogromna to mam też i wdzięczność w sobie, bo przecież ilu ludzi nawet nie wie, że można tak tęsknić za chwilą światła czy magii, jak kto woli. Dlatego możesz, mogę ja zamknąć oczy, by zobaczyć blask. Naprawdę bezcenne.
    Awaria - to słowo towarzyszy mi przez kilka ostatnich dni. Dziwne prawda? Zbieg okoliczności? Może. Bywa.
    Wiesz Witku, nie wszystko da się wymienić, naprawić. Nie muszę przypominać. Sam pamiętasz. Są chwile, że niewiele rzeczy ma znaczenie. Proszę miej opiekę nad tym systemem, znasz jego zawiłości, jak nikt inny. Pamiętaj, że resetu nie będzie.
    Cieszę bardzo, że złapałeś chwile ze słońcem, bo chyba z tym ostatnio trudno bardzo jest i nie tylko ze względu na aurę. Zaglądam z zachwytem w korony klonów i lip w jesiennym przebraniu. To początek dopiero eksplozji kolorów, jeśli tylko pogoda nie sprawi zawodu. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie dobre myśli kierując na południe :-)
    PS. Zapomniałabym. Dziękuję za nastrojową muzykę. Słucham drugi wieczór:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś ważną rzecz Elu - powtarzanie jest płaskie tylko wtedy, kiedy nie dostrzega się w tym cudu, pasji, zainteresowania. To chyba tylko od nas zależy, czy będziemy czuć się, jak w fabryce Forda, czy jednak dostrzeżemy w tym wieczną pętlę przemian. Dla mnie początek jesieni jest ważny z różnych względów. Tak, wtedy budzi się tęsknota, a zwłaszcza tęsknota do wędrowania. Zobaczyć jak najwięcej blasku, schować go na długie miesiące, nasycić się nim. Zmęczyć.
      Tak, nie wszystko da się naprawić i wymienić. I zaczynam się tym martwić. Tu resetu zrobić nie można.
      U mnie właśnie stada chmur ciągną, więc mam słońce w kawałkach. Bardzo chciałbym wyjść i zrobić zdjęcia, ale nie wiem, czy będzie się dało. Co to za zdjęcia bez światła? Co to za zdjęcia, kiedy z tyłu głowy system krzyczy o awarii?
      Niestety, z muzyką, to wpadka totalna, bo utwór, który chciałem wstawić jest zablokowany. Nie mogłem go wstawić. Ale mam już pomysł na następny wpis z niezłą, całkiem niezłą muzyką :)))
      Elu, dziękuję Ci z całego serca!! I sam przesyłam dobre, ciepłe i spokojne myśli w sam środek kraju - do Łodzi :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty