Śnieżny jeleń...

 

- Juhuuu!! Śnieg!! Widziałeś, widziałeś? Paczaj ile nasypało!

- Mała, nie drzyj się. Ile razy powtarzałem, że dociera do mnie.

- Ale śnieg! I to ile. Nie jakiś taki biedusiowaty, ale tyle!! I biały, bielutki taki. I jak razi w oczy! I widzisz, widzisz? Niebo błękitne, ooo!!

- Widzę wszystko Mała. Wszystko słyszę. Ale przez twoje wrzaski zaraz ogłuchnę.

- Bo ty się wcale nie cieszysz.

- Ech Mała…żebyś ty wiedziała, jak ja się cieszę, to byś swoich głupot nie gadała.

- No to co idziesz tak noga za nogą? Jakbyś mógł, to byś stanął. Gdyby nie ja, to byśmy nawet pewnie nie wyszli. Ha! Leń z ciebie śmierdzący!

- Mam ci coś przypomnieć?

- Cha, cha, cha, co przypomnieć? Ja od rana, raneczka patrzyłam w okienko i się krzątałam, taka malusia, biedusia, a ty spałeś jak zabity! I ja paciorek zmówiłam, włoski uczesałam, łóżeczko…

- Zanim się rozpędzisz Mała z tym łóżeczkiem, które zostało rozkopane, jakby w nie bomba walnęła, to przypomnę tylko, że ktoś tu świecił zadkiem o godzinie ósmej trzydzieści. A jak zwróciłem ci uwagę, że świstasz golizną, to kazałaś się pocałować. Pamiętasz gdzie?

- Pfff…. Wcale nie pamiętam i znów konfrantowujesz. Zmyślasz i zmyślasz, a ja taka malusia, biedusia i ty mnie wcale nie chcesz!

- Nie mówi się konfrantowujesz, a konfabulujesz. I to nie ja zmyślam, a ty. I nie strzelaj focha, bo za ładnie jest dzisiaj na fochy.

- Ty kobiet nie znasz wcale! Nie istnieje pora, w której nie można strzelić dobrego focha! Widzisz, widzisz?

- Widzę. Za to ty nie widzisz i nie słyszysz przez te twoje wrzaski.

- Bo ja się umiem cieszyć, wiesz? A nie wiecznie skwaszony. To źle, tamto niedobrze, to nie tak, bądź cicho, nie tupaj, nie śpiewaj, nie ruszaj. Która baba by z tobą wytrzymała? Tylko ja malusia, biedusia muszę nieść swój los, swój krzyż z takim…

- O, moja droga, przegięłaś. Od miesiąca nie miałem dnia wolnego. Myślałem, że choć dzisiaj odłożę wszystko. Że będzie cisza, spokój, ale nie, nie da się. Mała ma swój dzień.

- Bo ty nic nie widzisz!! Tylko zmęczony i zmęczony. A ja chciałam ślizgawkę i bałwanka i zamek i…

- Mała, a widziałaś ślady na śniegu? Jak myślisz, zostawił je kot, pies, czy sarna? A może to był zając? Kiedyś były tu zające. Może jeszcze są? Czy słyszysz, jak pod nogami skrzypi śnieg? Czy widzisz, jaki jest jego odcień? Rano nabierał źółci, bladego złota. Wiesz, wydawał się prawie ciepły. A potem coraz bardziej jaśniał. A w załamaniach śniegu tworzą się błękitne cienie.

- Bo ty…

- Tak, bo ja. Zawsze moja wina, prawda? A pamiętasz tamten zimowy zmierzch i noc? Śnieg tak samo skrzypiał.

- Nie pamiętam. Nie chciałam zapamiętać. Nie pozwolono mi pamiętać.

- Kto ci nie pozwolił?

- Nie zrozumiesz. Nie pytaj.

- Nie zapytam.

- Bałeś się?

- Nie, strach dawno minął. Wiedziałem, nie, myślałem, że tak musi być. Że dotarłem do ściany własnych pragnień, własnego świata i że do mnie należy teraz wybór.

- I co?

- I odbiłem się od ściany. Albo od drzewa, jak wolisz. Ale my tu o bzdurach, a nie widziałaś jelenia.

- Jeee! Jeleń!! Gdzie, szybko pokazuj, gdzie??!

- Ciszej, bo go spłoszysz i już tu nie przyjdzie. A przychodzi nieczęsto, jak sama zauważyłaś. Przytul się do mojego policzka i popatrz w górę. Widzisz?

- Nic nie widzę! To ja malusia, biedusia….

- Mała, popatrz uważniej. Weź głęboki oddech, zamknij oczy. Posłuchaj, jaka cisza. Tylko śnieg opada z gałęzi. Jest tak cicho, że można usłyszeć światło skradające się między pniami. A teraz otwórz i patrz. Masz go na wysokości moich oczu.

- Jejkuuu!!! Prawdziwy śniegowy jeleń!! I jakie ma rogi!

- Tak, masz rację. Zobacz, jak wypręża ciało w skoku. W takim wielkim susie, jakby uciekał przed ludźmi, albo w wielkiej radości, że płynie w powietrzu razem z wiatrem.

- Ale ty kłamczuch jesteś okropeczny!!

- Ja? Ja tylko dopowiadam historię, czy to źle? Czy to źle Mała, że widzę wszędzie takie historie? O śnieżnym jeleniu, o skrzypieniu śniegu pod butami, o mrozie, który chowa się w lesie między gałęziami. Albo o rozmowie zaśnieżonych drzew, kiedy zapadnie mrok i żaden człowiek ich nie zaskoczy na plotkowaniu. A kiedy przyjdzie wiosna, to o liściach, korze i chmurach. Czy to źle?

- Okropeczne!!

- To dobrze, czy źle Mała?

- Cicho bądź już! Ja malusia jestem i biedusia, a ty ciągle gadasz i gadasz…

































 

Komentarze

  1. Wypatrzyłeś Witku cudne stworzenie. A im dłużej się mu przyglądam tym bardziej mam wrażenie ruchu. Sunie jeleń przez zaśnieżony las może spłoszony śmiechem Małej, a może spieszy się, by stanąć na czas w mikołajowym zaprzęgu. Jak dobrze pobyć choć przez chwilę w tak bajowej scenerii, bo przecież dziś nie ma już bieli czystej i lśniącej, a za oknem odwilż i plucha. Witku to jest naprawdę wspaniały dar, jeśli można oczami wyobraźni zobaczyć więcej, a jeszcze większy tak zgrabnie przelać obraz na słowa. Widzę, że Mała ma się dobrze i jak zawsze wywołuje u mnie uśmiech od ucha do ucha :)))
    Przecudne zdjęcia Witku, a na nich zima taka jaką kocham. Biała, puszysta, lśniąca. I pewnie śnieg skrzypiał pod stopami. Magia, po prostu magia. Szkoda tylko, że tak krótko trwała.
    Macham do Ciebie w deszczowy, grudniowy wieczór z życzeniami spokoju.
    PS. Nie zapomnij ode mnie koniecznie wytarmosić i ucałować Małą :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłem tego śniegu i mrozu "ot tak" zostawić w spokoju. Okupiłem to dodatkowymi godzinami przy biurku, ale... No właśnie. Chyba nie można wszystkiego tak przeliczać. A wytrzymałość człowieka ma swoje granice. Choć można też powiedzieć, że nie mam silnej woli i uległem pokusie zdjęć, zamiast uczciwie popracować. Niech będzie i tak, ale zdjęcia są. I masz rację - dla tej ciszy warto.
      Swoją drogą, kiedy robiłem zdjęcia, miałem inne skojarzenia. Ale kiedy zobaczyłem tę gałąź splecioną w tak przedziwny kształt wiedziałem już o czym napiszę. Dziękuję Ci Elu z całego serca, że popatrzyłaś łaskawym okiem na zdjęcia. Nie są takie, jak chciałbym, ale sama wiesz, ze samozadowolenie jest prostą drogą do uznania byle czego. A przecież mamy stawać się w swojej pasji coraz lepsi, a nie "uznaniowi". Więc wolę pokręcić nosem nad zdjęciami. Tym bardziej cieszy, że dostrzegasz w nich piękno i doceniasz robotę.
      Dawniej uwielbiałem zimę. Teraz może niekoniecznie. A już złości mnie okrutnie wschód słońca zwłaszcza, kiedy stoję w sali i widzę zmieniające się światło, a tu trzeba tłumaczyć zawiłości języka. W takich chwilach mówię sobie - Naglik, byłbyś na urlopie dla poratowania zdrowia, to miałbyś czas i nawet może ochotę, a jeszcze by ci za to płacili :)) Wiem, wiem - wygłupiam się. U mnie też leje. Ale zerknąłem na długoterminówkę i styczeń, a zwłaszcza jego druga połowa zwiastuje zimno. Dobrze, że kupiłem sobie pod choinkę skarpetki - będzie jak znalazł :))
      Elu - światła, spokoju i odpoczynku. Totalnego odpoczynku!!
      PS. Mała wytarmoszona, choć miałem się do niej nie odzywać, bo marudzi o bombki. I właśnie krzyczy spod szafy, że też mam pozdrowić Elę, co czynię z wielką przyjemnością :))
      [Ale dlaczego weszła pod szafę nie pytaj...]

      Usuń
  2. Oj, jak ja się stęskniłam za Małą. Bardzo się cieszę, że znów się tu pojawia że swoją dziką radością i uroczymi foszkami. Zawsze się uśmiecham :) I uśmiecham się też na widok zdjęć, bo przecudną zimę upolowałeś. Jasną, iskrzącą, na tle błękitnego spokojnego nieba. Z uśpionymi drzewami, otulonymi białym puchem. Taką wyśnioną i wymarzoną, jakby nierealną w swej idealności. Dobrze, że będzie można tu wrócić i nacieszyć oczy, bo ten zimowy sen rozpływa się powoli... Ale przez chwilę było pięknie. I to się liczy. Chociaż kto wie, może jeszcze będzie pięknie? Cokolwiek miałoby to znaczyć.
    Witku, dobrych dni i czasu dla siebie. Spokoju, wypoczynku i ciepłych myśli. Macham do Ciebie i Małej z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zupełnie serio Elu, bo sama piszesz więc wiesz, jak to jest, sztuka dialogu jest trudną sztuką. Człowiek waha się między sztucznością a tym, co sam chciałby powiedzieć. A do tego musi pamiętać o wyobrażenia, a ściślej - iluzji. I czasem oczekiwania mogą się nie pokryć z rezultatem.
      A tak mniej serio, to jak na Starą Duszę przystało, jest nieźle trzepnięta i podejrzewam, że sama siebie do końca nie rozumie. A cóż dopiero ma powiedzieć facet, czyli ja??
      Przyznam się, ze ze zdjęciami, to faktycznie się udało. Bo niedziela, bo wolne. Dawniej (drzewiej) bywało, że wracając z pracy mogłem pozwolić sobie na zdjęcia. Teraz sama wiesz, jak jest. Więc ta niedziela okazała się niedzielą ratunkową. Co prawda mam jeszcze zdjęcia z Krakowa, ale nie chciałem ich teraz dawać.
      Cieszę się, że podobają Ci się zdjęcia. Ciągle tylko miasta i miasta, a ja tak tęskniłem do zrobienia czegoś na "moich" przedmieściach.
      Elu, spokoju i dużo dobrego czasu dla Ciebie. Regeneracji. Snu. I wszystkiego tego, co uznasz, że się przyda :))
      Ja również macham, a Mała wciąż pod szafą kicha i krzyczy, że też macha, ale nie może wyjść, bo ma ważną rzecz do zrobienia. Przyznam się, że aż mi ciarki chodzą po plecach, co to takie "ważne" jest....

      Usuń
  3. Jak Mała mówi, że to ważne, to pewnością takie właśnie jest :)) Ja ją chyba tak bardzo lubię, bo widzę ogromne podobieństwo do siebie samej (stara, trzepnięta i sama siebie nie rozumie- w punkt, nawet mam o tym jeden wpis który od dwóch miesiący czeka na publikację i nie wiem czy się doczeka).
    A co do Krakowa, to w tym roku mam bardzo mieszane uczucia co do tego wyjazdu, nie tak chciałam go spędzić. Ale...patrz wyżej... W każdym razie chętnie zobaczę Twoje zdjęcia, nie miałam okazji się rozejrzeć. A jak się tak człowiek rozejrzy dobrze, to ciekawe rzeczy i stworzenia widzi :) Raz jeszcze dobrego czasu Witku.
    Ps. Tak, wiem. Dziękuję że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, z Małą, to jest bardzo trudna historia. A już jak słyszę, ze coś jest ważnego, to wiem, że to kompletna bzdura. I odwrotnie, jeśli "nic się nie stało, to wiem, ze potop, katastrofa i siedem nieszczęść Mała zaprosiła na imprezę. Jeśli chodzi o Kraków, to zeszły rok był świetny. W tym roku jakoś dziwne to wszystko było. Dziwne, to dobre słowo. Ale może właśnie w takich momentach, które my nazywamy "dziwnymi" nasze życie skręca na inne tory, a my odczuwamy to jako surrealizm, który przeżywamy?
      Również dla Ciebie Elu dobrego i spokojnego czasu. Niech pewne rzeczy znajdą swoje uspokojenie, a myśli niech się wygładzą :))
      PS. :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty