Wszystko...

 

Serenity · Justin Kabiling

             Więc tak odkrywa się na nowo świat – rzekłem. A patrzyłem przy tym wzrokiem, który widział, że las, to po dawnemu las. I krzaki były dalej krzakami. A ziemia pachniała ziemią. Jaka tu prawda i jaka nowość? Jakie sny opętały mnie w nocy, że patrzę na wszystko tak, jakbym na nowo odkrywał Ziemię. A może jestem chory, jak sugerują wyższe bóstwa, które w swym przekonaniu o śmiałości umysłu wyrokują, że demon opanował mój język z białym nalotem poezji, albo schizofrenia, która mnoży istnienia nieistniejące? Konstrukty z pary oddechu, z przeinaczeń snów i z wietrznych nocy. A może pomieszały mi w głowie wiotkie palce przodków, którzy idą za nami strzegąc i dając znaki, których nie rozumiemy? Jedno jest pewne, że odkryłem świat na nowo. To znaczy stanąłem o poranku i w mrozie, który szedł od lasu. W ręce szczypało i oczy łzawiły od światła. Nie miałem siły ruszyć nogą, ręką, głową, tylko stałem wycięty z własnej woli w niewoli. Niektórzy szaleńcy mówią, że to powtórne urodzenie. Inni porównują to raczej do obdarcia ze skóry. A jeszcze inni do modlitwy do Nieznanego. I pomyślałem sobie, w tej właśnie chwili, że nie mogę tak stać. Nie mogę powiedzieć „Aherei”, co znaczy w języku maoui „następnym razem”. Mogę iść tylko w tę jasność, która otworzyła się nad przedmieściami. Nie, nie tańczyłem, choć może powinienem. Po prostu szedłem czując pod butami zmarznięta ziemię strzelającą lodem. Wiesz jakie to dziwne, kiedy przychodzisz w miejsce, w które obiecałeś sobie przyjść przy najbliższej okazji, a dni mijały zbyt pochopnie, a świat mijał w pędzie od sprawy do sprawy. Słowa, słówka, zdania, memoriały. Odezwy i ogłoszenia, ploteczki i rozmowy – to wszystko pochłonęło to miejsce, które teraz musiało urodzić się na nowo. We mnie. Bolało. Bolało, jak nie wiem co. Ale w swoim pomieszaniu wiem, że ból przynosi wiedzę, wspomnienia i szept. I tak było tym razem, kiedy spojrzałem na zimowy dąb, w rachitycznych promieniach słońca, a każde drzewo pokazywało mi swój kościec – marną pornografię przyrody. I wiesz, była cisza, którą mąciły tylko moje nogi łamiące kruche źdźbła traw. I była cisza, którą mącił tylko mój oddech i ptaki lecące przez niebo. A potem ruszyły krople od nagłego słońca. Możesz powiedzieć – a co to zmienia? Wszystko przecież. Wszystko…  
































 

Komentarze

  1. Witku, cieszę się, że znów Cię mogę czytać. Twój blog tak nagle zniknął, stał się zamknięty i poczułam się zraniona, jakbyś specjalnie go zamknął, jakbyś zrobił wszystkim ciekawskim na złość, a przecież wcale tak nie musiało być, a przecież czasem przerasta nas blogowa technologia, więc wybacz, że tak sobie pomyślałam, tak się poczułam. To dlatego, że bez Twojego pisania byłoby smutno. Dobrze, że idziesz, że chwytasz chwile i nieważne skąd się biorą Twoje myśli, słowa, spojrzenia takie, nie inne. Dobrze, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci Aniu dziękuję za Twoje słowa. I przepraszam za zamknięcie bloga. Coś, co miało być delikatną kosmetyką graficzną (tak, to już czas na zmiany), ugrzęzło w pewnym momencie i nie dało się powrócić do stanu "normalnego".
      Wcale Ci się nie dziwię, że tak poczułaś, bo sam bym pewnie tak poczuł. Bo, bądźmy szczerzy, nie liczę się ja i moja pisanina, a właśnie czytelnicy. I to ja zawiodłem. Ale wróciłem. Może to nie powód do dumy, ale i tak się cieszę. Zrobiłaś mi dzień swoim komentarzem. Dziękuję Ci raz jeszcze i bardzo serdecznie pozdrawiam :)))

      Usuń
  2. Wiem Witku jak bardzo Ci tego brakowało i cieszę się, że ta chwila nie zawiodła, że wszystko razem: mróz, mgiełka i najważniejsze – słońce dopisało, bo ostatnio pogoda bywa kapryśna. Ja długo czekam na taki poranek. Sam wiesz jak jest. Albo smutek za oknem, albo jeśli na chwilę słońce wyjrzy zza chmur to czas nam nie pozwala. Taki wschód napełnia, jak nic innego, energią i uśmiechem na długie godziny. Lubię ten dźwięk kruszenia lodu, choć staram się prawie chodzić na placach, cicho, niezauważanie, by nie zmącić wszechobecnej ciszy. Lubię też zimno w cieple poranka i oddech niczym białe obłoki. To wszystko czuję, słyszę tu dzięki cudownie świetlistym fotografiom, zgrabnie skrojonym słowom i nutkom delikatnym. Bardzo mi się podoba. Dziękuję Ci bardzo Witku i pozdrawiam styczniowym wieczorem pachnącym imbirem i pomarańczą. Ślę dobre myśli, mam nadzieję, że dolecą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się Elu. Zwłaszcza do imbiru i pomarańczy :)) Dodałbym do tego goździki i byłoby idealnie :D No dobra, przesadzam.
      Nieoczekiwanie zupełnie znalazłem się w tym miejscu za przedmieściami. Nawet nie za bardzo chciałem tam iść, ale zdałem się na intuicję i jakoś wyszło. Tak, nie ma czasu. A jak jest, to albo nie ma pogody, albo trzeba odespać zaległe godziny, dni, tygodnie. A i jakieś choróbska krążą, więc w sumie człowiek nie wie, czy to zmęczenie pracą, czy "łapie go" coś z powietrza.
      Zapewne zauważyłaś, ze ta cisza, która nam towarzyszy w czasie zdjęć, to cisza niewymuszona. Jakby odruchowo człowiek cichł wewnętrznie. Może to skupienie, a może to zupełnie coś innego? Taką cisze lubię. Bardzo. Właśnie w niej rodzą się i dobre zdjęcia (powiedzmy, że dobre, bo jak jest, to sama wiesz - jesteśmy najostrzejszymi cenzorami nas samych) i rodzą się też pomysły. Dobre, złe, nijakie - obojętnie. Ale się rodzą. I dlatego jest taka ważna.
      Myśli doleciały, uśmiechnąłem się :)))
      Ja również Cię pozdrawiam, macham i przesyłam dobre, ciepłe myśli pachnące herbatą z "kolonialnymi korzeniami", jak dawniej mówiono :)))

      Usuń
  3. Dobrze jest odkryć świat na nowo. Bardzo się cieszę, że Ci się to udało :) Poranek na odrodzenie wybrałeś przepiękny... A może to on wybrał Ciebie? Bo ja wciąż wierzę, że nic nie dzieje się przypadkiem. Mam nadzieję, że w Twoim życiu będzie się działo już tylko dobrze. Że będziesz na swojej drodze spotykał wartościowych i dobrych ludzi. Bo na pewno jest sporo osób, którym i Ty niesiesz ciepłe i miękkie światło. Może takie jak na zdjęciach :) Są ludzie, dla których dzień jest lepszy dzięki Tobie. Dzięki temu, że jesteś. Pora, żeby to co dobre, jasne i ciepłe wróciło do Ciebie, nawet z większą mocą. Wszystkiego tego i jeszcze więcej życzę Ci Witku na Nowej Drodze Życia :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo zastanawiałem się Elu, w jaki sposób odpowiedzieć. I wiesz, nie umiem. Moge tylko podziękować za Twoje dobre słowa. Bo one niosą światło i nadzieję. Nie, nie ma ich w moim tekście, ale jest w Twoich słowach. Więc bardzo, bardzo Ci za nie dziękuję. I za Twoją wiarę, że tak się stanie.
      Będziesz się śmiała, ale po prostu nie mogę, więc dopowiem, że ośmielam się powątpiewać w to, o czym piszesz. I dla zasady, bo taki jestem, by wątpić i dlatego, że bałbym się być taki jasny, czysty i śliczny. Straszne!!! Niech więc będzie może po staremu, ale z uśmiechem :)))
      Pozdrawiam Cię, macham i myślę sobie o zakładkach do książek. Tak, to jest dopiero COŚ!!!
      Dziękuję :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty