Męska rozmowa


Jechaliśmy w mroku autostrady. Wiatr rozwiewał mi włosy, szumiał w uszach, a samochód posłuszny drgnięciom nóg i rąk, sunął przez czerń. Złudną czerń, bo rozbełtaną światłem miasta, do którego wjeżdżaliśmy. Przedmieścia migały domami, w oknach paliło się światło i zza firan było widać stół, krzesło, czasem mignęła jakaś postać. Stanęliśmy na światłach. Czerwone. Czekamy. Nic nie mówimy, bo zbyt dobrze się znamy. Mamy to samo poczucie humoru, tak samo patrzymy na wiele spraw. Już dawno stał się dla mnie bratem, młodszym co prawda, ale to nie znaczy, że mniej ważnym. Dobrze wiedzieliśmy, że jest teraz czas na rozmowę, a jednak żaden z nas nie odezwał się. Trzeba porozmawiać. I nie chodzi o banalny bon ton. Lata i odległość nie pozwoliły nam na szczerość męskiej rozmowy. Obok nas przesuwają się samochody. Spóźnieni ludzie wracają do domów. A stare miasto syci się ich pośpiechem.
- Słuchaj, czy ja jestem stary?
- Nie, czemu pytasz?
- Bo ktoś pozwolił, żebym tak myślał.
- Kobieta?
-Tak. - nie było sensu kłamać. Zresztą...po co. Byliśmy tylko dwaj i samochód i otwarty dach kabrioletu. I noc, która wdzierała się w moje myśli. Nic nie powiedział, tylko zobaczyłem, jak grają mu mięśnie szczęk.
- Ty ją....
- Tak.
- Mógłbym ci powiedzieć banały o życiu, wiesz, ale jutro sam biorę ślub. Nie mogę mówić banałów.
- Tak, jaśniejsza strona życia, nie?
 Uśmiechnąłem się, on też się uśmiechnął. Dobrze wiedzieliśmy, jak różnie potrafi być. Ale trzeba wierzyć, bo bez wiary w cokolwiek, życie staje się puste. Dla jednych jest to kariera, dla innych pieniądze. Dla innych jest to związek, miłość. Tak, ta miłość, która spełnia się na moich oczach. Wszak patrzyłem na niego i promieniał. Pewnością, spokojem, zdecydowaniem. Ja z szumiąca głową od wiatru i alkoholu cieszyłem się jego pewnością.
- Nie chciałeś wrócić do swojej poprzedniej?
- Nie, dlaczego? Odwrócił się do mnie, co było trochę karkołomne przy tej prędkości. Widzisz, ona się zmieniła. To już nie jest ten ktoś, kogo znałem. Ja już jej nie rozumiem. Nie ma w niej nic, za co ją kochałem. Więc jest ktoś, kto jest dla mnie najważniejszy na świecie. Rozumiesz?
Nie odezwałem się tylko kiwnąłem głową. Rozumiałem. Rozumiałem istotę przemian, rozumiałem wspólną drogę, rozumiałem to wszystko, co wydaje się banałem. Bo banał, nawet największy, ma to do siebie, że jest prawdą, o której wszyscy wiedzą, a trudno się do niej dopasować.
Podjechaliśmy do hotelu. Silnik cicho pracował czekając na znak, by dać z siebie wszystko. Posłuszny, gładki, mruczący. Nie chciało nam się wychodzić z wygodnych siedzeń. O tej porze kawa wydawała się idiotyzmem, tak jak siedzenie w barze i gadanie o czymś, co już zostało powiedziane.
- Kiedy będziemy jutro w starym mieście idź do fontanny. Są dwie. Patrzyłem na jego usta, które pracowicie wypowiadały słowa obce jego językowi. Nie patrzył na mnie, tylko w swoje wyobrażenie.
- Pierwsza z nich jest w remoncie, ale to, co najważniejsze, zostało odkryte. Pierścień, który musisz trzy razy obrócić i wypowiedzieć trzy życzenia. Druga, to facet, który pod pachą niesie dwie tłuste gęsi. 
- To co mam zrobić? Pogłaskać je po dziobach?
- Nie, po prostu popatrz sobie na niego.
- Tyle?
- Tyle.
Wyszliśmy z samochodu. Pachniało rzeką i miastem. Pachniało mgłą i nagrzanym asfaltem. Pachniało innym życiem, co mi się podobało.
- Nie myśl i wypij jednego. Może dwa nawet. Za mnie i za...za sam wiesz...
- Tak zrobię.
Objąłem go i on to też zrobił. Był mi bliski. Jak brat. Krwi, rozumienia świata, marzeń, dzieciństwa.
Odszedłem nie oglądając się, ale wiedziałem, ze stoi i patrzy za mną.
Wziąłem w hotelowym pokoju prysznic. Było późno. Jutro ważny dzień. Również dla mnie. Również gdzieś, jakieś setki kilometrów stąd. Ważne daty, ważne miejsca, ważni ludzie. Najważniejsi. Więzy, które oplatają człowieka, więzy, które są najważniejsze. Bo oprócz nich, nie ma człowiek nic na świecie. Wysłałem sms pogodzony już ze swoim zmęczeniem. Ubrałem się i dopiero na barowym stołku, kiedy piłem drugiego, zrozumiałem, co chciał mi powiedzieć......




Komentarze

  1. "Więzy, które oplatają człowieka, więzy, które są najważniejsze. Bo oprócz nich, nie ma człowiek nic na świecie..." zaniemówiłam... tyle tu symboli, znaczeń, wielości...nostalgii? ... podarowałeś mi piękną refleksję- dziekuję...

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja dziękuję :) Popatrz, czasem życie mimowolnie ściga się z literaturą. I też jest pięknie. Pozdrawiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie podobno pisze całkiem niezłe scenariusze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobre są takie eskapady, one czasami same z siebie naprowadzają nasze myśli na inny tor. Motyw drogi jest mi akurat bardzo bliski ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkryłem na nowo drogę. Nie wiem tylko, czy to nowa droga, czy samo odkrycie tego, że droga może zmienić... Pozdrawiam Cię - bywaj częściej :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty