Ulica perfumiarzy...


     Pachniesz różo w nadziei, że książę przyjdzie i wysłucha twych kaprysów. A jego nie ma. Mówisz, że jest ci to obojętne. Może masz rację różo każąc się podziwiać. Bo i piękna jesteś. Może masz rację różo, że mówisz tak, by książę każde słowo przesiewał, by odszukać na dnie cień miłości. Mylę się? Ach, masz rację. Oczywiście, że nie miłości. Nie można przecież mówić o miłości bo ona jest, jeśli jest. A wtedy i tak trzeba milczeć. Tak jak nie można mówić o księżycu, jeśli jest ucieczką. Zawiłe to prawda? Bardziej niż twój cierń. Ale zgódź się różo, że jesteś dla niego wyjątkowa. Jesteś dla niego wszystkim. Tak bardzo, że zapomniał o wszystkich zachodach słońca. Nie patrzył tylko na ciebie, ale próbował spojrzeć głębiej. Dlatego wbiłaś mu cierń w serce. Przypadkiem, jak sądzę. Nachylił się i stało się. I odtąd, gdziekolwiek się nie znajdzie, będzie tęsknił do ciebie jeszcze bardziej. I kochał nie pojmując nic z tego, co się dzieje. Zamyśliłaś się widzę. Ale wiesz, pozwól mu być takim, jakim chce. Tak jak ja pozwalam ci rosnąć na  moim oknie.
     Słońce chyliło się ku zachodowi. Przez okienko w pracowni starego perfumiarza wpadał blask. Rozlał się po podłodze, starym stole nie sięgając przeciwległej ściany. A on sam siedział zgarbiony przy stole. Przeglądał stare receptury, porządkował próbki. Nigdy nikomu tego nie mówił, ale lubił swoją pracę. Lubił też tak siedzieć. Myśleć o świecie za oknem, o wielkich damach, które w szumie sukien przyjdą po ekstrakt zapachu. O panach, którzy nieco wstydliwie będą kupowali pachnące eliksiry i wody dla swoich żon czy kochanek. Czasem dla siebie. Zawsze z porozumiewawczym uśmiechem, zmrużeniem oczu. Każdy chce się podobać. Dla każdego uczucie w buteleczce, pudrze, maści, kremie. 
     Potem wyszedł na ulicę. Ulicę perfumiarzy, jak mówili z szacunkiem w mieście. Z dala od rybnych targów, ulicy rzeźników czy smolarzy. To była cicha uliczka. Słońce o barwie miodu złociło dachy. Stary perfumiarz odwrócił się, by popatrzeć na swój dom. Podobał mu się. Zwłaszcza okno, na którym stała róża w pięknej donicy. Uśmiechnął się do swoich myśli. Odwrócił się, by pójść do starego Jakuba na kropelkę calvadosu. A może nawet anyżówki? Słońce zachodziło złocąc pył na drodze...  

Komentarze

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty