Słowa nagłe...



„Grzesznik u bram kościoła”

Więc daj mi dzisiaj życie poza horyzont
 i daj błękit i drogę polną
 i wiatru garść i szum traw
 wody łyk zimny, jak wszystko co dobre. 

I daj mi jej spojrzenie,
co rzuci zza firan rzęs
i usta daj 
i czułą kadencję zdań
i szept wieczorny
z księżycem srebrnie pijanym

I daj mi proszę ranne wstawanie
z promieniem słońca i kawą dobrą
i daj chleb smarowany uśmiechem
 z „dzień dobry” - odpowiedzianym

I daj mi cień i blasków tysiąc
i gwiazd spadanie pod niebem cichym
i ciepło ręki trzymanej i oddech o szyję rozbity

I pomodlę się do Ciebie jak umiem
i skargą i prośbą i cierniem milczenia
i stojąc na progu swojego trzepotu
nie śmiejąc przekroczyć bramy kościoła…


Komentarze

  1. ...nie myśląc przekroczyć własnego cienia... takie miałam skojarzenie do ostatnich wersów ...czytam , czytam i pozwól Witku, że czasami pomilczę, bo tak lepiej, coby nie przegadać :)pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Komponowało by się dobrze, ale słowo "własny" już wcześniej w innej formie się pojawiło. [swojego trzepotu]. Spokojnie, po to są komentarze, żeby pokazać swój punkt widzenia. Czy przegadanie jest złe? Zawsze mnie martwiło, że wpis nie ma komentarza. Choćby krytycznego. Bo to znaczy, że nie poruszył, nie otworzył jakiejś furtki, nie sprowokował. A to źle dla piszącego. To oznacza, że temat jest miałki, źle napisany. Więc spokojnie - pisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że to była prozdrowotna wyprawa? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałem coś dla siebie zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. prozdrowotnie i twórczo, bo zapewne te rymy kleciłeś w głowie jadąc na rowerze...
    ja tak mam i wtedy żałuje, że nie mam przy sobie nic do pisania...powtarzam zatem w kólko, to samo do siebie, żeby z głowy nie wyleciało, bo pamięc juz nie ta i wzrok nie ten :)grzesznik tylko u bram, bo dalej nie ma wstępu- tak to pojmuję... tak sobie tu zmarudziłam trochę

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz, wpadł mi tylko pierwszy wers, ale zrobiłem notatkę na telefonie, bo wiedziałem, że samo się musi w głowie przekwasić. Więc siedziałem sobie pod "moim" ukochanym drzewem i po prostu gapiłem się bezmyślnie na chmury, na pola, na las i chrzaniłem wszystko. I kurczę...to jest chyba klucz do odpoczynku. "Chrzanienie" nie wychodzi mi dobrze, muszę częściej ćwiczyć :) Nic nie zamarudziłaś - znam to. Ile tekstów mi przepadło, bo mi się zapomniało po drodze... Pozdrawiam Cię Małgosiu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty