Piasek i wiatr.


            Siedzę tu, a przez muzykę przebija się szum morza. Muszę tak, muszę. Muszę być sam. Teraz właśnie. W tej chwili. Siąść na piasku i oprzeć brodę na kolanach. Zapatrzyć się w dalekie fale, w oddychanie morza, w horyzont, który to pojawia się, to znika. Zasłuchać się w swoje myśli, o tej porze leniwe i płynne jak złoto zachodu. Może uśmiechnąć się nieoczekiwanie. Tak, wiem. Niepotrzebnie. Ale muszę być w ciszy, muszę być sam. Bo to, co we mnie jest, to... Trzeba z tym ostrożnie. Trzeba z tym delikatnie. Trzeba z tym, jak w czasie operacji najwyższego ryzyka. Kiedy wszyscy wiedzą, że się nie powiedzie, a tylko lekarz stojący przy stole wie, że zrobi wszystko. Więc i ja spróbuję. Choć nikt nie wierzy, ja zanurzam dłonie w siebie. Wyciągam to, co najważniejsze. Wszystkie pytania i wątpliwości. Wszystkie myśli dobre i złe. Po co? Nie wiem. Ale muszę. Bo przecież jestem zanurzony w szumie. Bo przecież siedzę w wietrze. Bo przecież jestem tak daleko. Za daleko. Bo kiedy słowa zaczynają boleć, to ucieka się w ciszę. Która boli jeszcze bardziej, ale daje też czas, by wiele przemyśleć, zrozumieć. Wyciągnąć z siebie tę prawdę nienazwaną, choć znaną. Obracać w dłoniach, czasem wyrzucić ją z siebie. Czasem pogładzić i schować na powrót.

             Więc i ja siedzę tu, a przez muzykę przebija się szum morza. Światło nabiera złotej barwy, a fale liżą chciwie brzeg. Tak niedawno szedłem w stronę wschodu chcąc sfotografować złotą kulę słońca, które wynurza się z morza. Teraz posłuszny instynktowi siedzę i patrzę, jak zmienia się światło. Jak zamiera. Jak zmieniają się kolory. Jak zmieniają się moje myśli. Tęsknię. Tęsknię i niech nikt nie mówi, że jest inaczej. Bo nie wie. Ja też nie wiedziałem, że można tak tęsknić. Ja też nie wiedziałem, że można tak na brzegu morza siedzieć i myśleć. Też nie wiedziałem, że potrzebne mi to jest, jak oddech. Jak woda. Jak uśmiech. Jak słowa z Twoich ust. Nie, nie jestem Małym Księciem, który siedzi i ogląda zachody słońca. Choć zostaną wypalone na mojej siatkówce, choć pewnie zapamiętam je w nietrwałej sieci neuronów. Po prostu siedzę i myślę, a wiatr z zachodu targa mi włosy. Rozwiewa mnie po tej plaży, a ja patrzę, jak ulatuje myśl za myślą czepiając się trawy morskiej, zahaczając o kamyki. Ale po to właśnie przyszedłem. Nie, nie po to. Chciałem być sam, chciałem posiedzieć na piasku. Chciałem zadać sobie parę pytań. Czy to ma sens, czy to wszystko ma jakikolwiek sens? I czuję, że te słowa też ulatują z wiatrem, jakby nic nie ważyły. A więc nie mają sensu. A więc nie są istotne. A co jest istotne? Bursztyn znaleziony rano? A może muszla, kamyk o gładkim kształcie? A może butelka z wiadomością? A może wędrówka przed siebie bez celu. A może moje siedzenie na piasku o zachodzie słońca... Nie wiem.

            Usta mam spieczone. Pieką. Ale niepotrzebne mi przecież. Do szeptu wystarczą. A jest pora, by szeptać. Potrzeba tylko wina. Najlepiej białego. Ach i przydałby się kieliszek ze smukłą nóżką. Piję pod zachód słońca. Teraz jest wszystko na swoim miejscu. Słodycz wina i gorzki zachód. I siedzenie w wietrze i piasek przesypujący się pod palcami. I leniwe myśli rozwiewane wiatrem od morza. Idealne wypełnienie, alfa i omega w jednym. Ach, gdybyś tu była obok wyszeptałbym dla Ciebie ten stary wiersz pałętający mi się gdzieś po głowie. Dobre miejsce na szept. I dobre miejsce, by popatrzyć w oczy. Wieje przecież. I słońce zapada w morze. Anioły rozpinają żagle nieba. Cichnę. Bo tak trzeba, kiedy siedzi się na piasku, a na uszach ma muzykę, przez którą przebija się szum morza. Bo tak trzeba, w tej nieoznaczonej godzinie, gdzieś w szumie na krawędzi świata...     

Komentarze

  1. Piękne.....zastanawiam się, czy to wyobrażenie tej (chyba) realnej osoby, która sie tu przewija, czy to jest ta, o której kiedyś wspominałeś... czy ona istnieje nadal, chodzi mi o bycie tu na ziemi, czy to już jest tęsknota za nią...przepraszam, że jestem ciekawska, ale nie czytam jej jako fikcyjnej już postaci, nie jest wyobrażeniem...to za nią tak tęsknisz? Nie musisz odpowiadać, może byc to retoryczne pytanie z mojej strony... A zdjęcia- Człowieku GENIALNE!!!Morze wzburzone, spokojne, otulajace falą- CZŁOWIEK,ŻYCIE,EGZYSTENCJA i to się = TWOJA WRAŻLIWOŚĆ... Witku Ty jesteś malarzem, pięknie malujesz fotografią, słowem i sercem...Czytajac odczuwam spokój, ciszę, której mi potrzeba... dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę odpowiedzieć TU na Twoje pytanie. Tekst trąci prywatą, ale mogę, bo to mój blog, więc kto mi zabroni :D Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Ech...nawet nie wiesz, jak czasami potrzebuję potwierdzenia, że to jak fotografuję, czy to co robię, jest w jakiś sposób dobre/niezłe. Sam się nauczyłem fotografować, sam się przebiłem przez książki, fora itd. Jestem uparty, ale ciągle niepewny tego, czy ma to jakąkolwiek wartość. No, nie mówię o artystycznej, bo to kosmos. I to ja Ci dziękuję za słowa, które napisałaś. bardzo, bardzo dziękuję :)) PS. Jeszcze jeden wpis morski będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikkt nie moze Tobie zabronić czegokolwiek, a do odwagi odkrywania siebie sie dojrzewa i wiem, że to trudne, aż do momentu, kiedy znajdzie się Ktoś, kto będzie doceniał to, co robisz, a za nim kolejny ktoś, następny, az w końcu pociągniesz wielu ludzi... Odnosnie fotografii- ja tak nie potrafie- to dla utwierdzenia Ciebie, że są naprawdę wspaniałe, nazwę je-"SACRUM NATURY". One wnoszą nowe wartości, które też trzeba umieć w nich dostrzec... Nie wszyscy to potrafią i może dlatego wątpisz. Nie wszyscy muszą tezbyć na takie bodźce wrażliwi...Świetne zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przepraszam za obgryzione literki i nadkarmione słowa :) po prostu pisze szybko...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie, to nie tak. Po prostu mam świadomość, że trochę namieszałem tymi bohaterkami. Jedna Śmierć (pisownia wielką literą przez szacunek dla funkcji :P) a druga..."normalna?" I teraz która jest która :D Z jedną o życiu i filozofii i różnych takich, do drugiej wzdychania i tęsknoty :P Dlatego nie mogę TU odpowiedzieć, bo to mój zamysł pisarski. Zepsułbym sobie i czytelnikowi zabawę mówiąc co i jak. Och...pociągnąć za sobą ludzi pisaniem czy fotografią...Kiedyś wydawało mi się to całkiem realne. Dziś wiem, że to cholerne trudne i może stąd moje obawy, czy to co robię, robię dobrze. I przypomniałaś o jednej ważnej rzeczy - nie wszyscy muszą być na takie bodźce wrażliwi. I to jest chyba klucz do wielu rzeczy, które mnie gdzieś tam zajmują. A szukać uniwersalnego klucza, to już jest albo wyuzdanie, albo kicz. Choć wiem, ze kicz ma swoją ważną funkcję, wolałbym być od niego z daleka :D PS. Nie przejmuj się pisaniem. Też mi się klawisze od szybkiego pisania mylą. Norma :)Ciesze się, ze Ci się zdjęcia podobają, bo masz ten zmysł do obrazu, więc potrafisz ocenić co i jak - Dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha! Druga fotografia od góry- coś niesamowitego, tak jakby ktoś pomagał naturze w niezwykłości tej chwili, naganiał wiatri wodę po bokach.... Niewiarygodne!

    P.S. Widziałam wiele zdjeć znad morza, ale te? Nie znajduje słów...Sam widzisz jakiego słowotoku musisz doświadczać...

    OdpowiedzUsuń
  7. rozumiem, że chodzi o zamysł pisarski, mam tego świadomosć, dlatego nie dopytuję i cierpliwie czekam życząc uwolnienia i natchnienia... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach...to zdjęcie było dziwne. Dziwne dlatego, że rano mnie cholernie zmoczył deszcz. Jeszcze tak mokry nie byłem po deszczu, bo gdzieżbym nosił parasol :P Potem doświadczyłem upału ponad miarę, a w końcu, jak już doszedłem po tych przygodach do siebie, to w czasie robienia zdjęć po prostu morze wlazło mi na buty. A skoro już byłem tak mokry, to i wlazłem do wody i oto efekt :D Zasłaniam się trochę tym zamysłem pisarskim. Mogę powiedzieć, ale nie w tym miejscu. Zresztą czytasz bloga dosyć długo, więc się domyślasz co i jak :) Mów, mów, pisz. Mnie to cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne zachody - mam nadzieję, że nie przyczyniło się to do smutków a pozytywnych refleksji ;) Poruszyłeś kwestie sensu wszystkiego - to my sami go nadajemy Witku, to nasza głowa i tylko/aż głowa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm...Już ja wiem, co myślałem i bynajmniej nie było to "wszystko" :P Ale uznajmy, że nieporadny człowiek napisał nieporadny tekst :) Ach, los, fatum, przeznaczenie - tragicy greccy płakaliby i rwali włosy z bród :D Ja tam lubi ę od czasu do czasu pomyśleć, że może choć jedna rzecz nie zależy li tylko ode mnie, a jest taka mroczna, metafizyczna, tarociano, karciano wróżebna :D I od razu jakoś ciekawiej :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawiej - za pewnością, widzę jakiś progres ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty