Sól
* * *
Kiedy mapy ukradziono kreślone
uczoną ręką kartografa,
musiały wystarczyć gwiazdy, mało gadatliwe
obce niebo nad wzburzonym morzem
i choć lałem krew
na fale i słodkie wino
w przełyk, to nic nie przemówiło oprócz wiatru,
który targał włosy i gładził twarz.
I wszystko było wiadome, choć niewiadome
jak dziecinna układanka rozrzucona
dla czczej psoty po kątach, by trudniejsze
było znalezienie sensu, choć sensu nikt nie widział
oprócz gwiazd, ale te były milczące i choć stawiałem
karty i szukałem odpowiedzi w brzuchach ryb
koniec wydawał się mętny tak, jak i początek nieznany.
I sól wgryzła się w moją skórę, jak wgryzają się chmury
w księżycową noc, kiedy czarnieje morze, a lądu
nie widać tylko sam horyzont, który woła głosem
kochanki ze wspomnień, jak piasek na złotej plaży
wgryzły się we mnie słowa parując we mgle, kiedy
poranek
budzi ciszą, gdzie fala nie drgnie, a brzuch żagla zwisa
smętnie
zamiast jaśnieć dumą pępka pośród błękitu
Zdałby się lądu skrawek, bodajże najlichszej ziemi
naniesionej
przez ptaki, albo port cuchnący obcym domem
i potem słonym jak
morze, albo i dom na wzgórzu otoczony platanami
lub chociaż opleciona powojem chata z oknem, gdzie pali
się latarnia
zapalana codziennie o tej samej porze, jak dobra wróżba
rzucona w niebo
i kobieca dłoń gładząca klamkę
i kobieca dłoń gładząca klamkę….
piękny wiersz, cudowny.... i ta końcówka z powtórzeniem...baaardzo mi sie podoba Witku- pisz wiersze! Pozdrwiam Cię serdecznie, jestem pod wielkim wrażeniem i witam się z Twoim wizerunkiem na fotografii :))
OdpowiedzUsuńJej, jak miło, że napisałaś :))) Cieszę się ogromnie. I dostałem pochwałę, że ho, ho :)) Jak mi fajnie teraz :))) A zdjęcie niestety telefonem, ale urzekł mnie potrójny obraz nakładający się na siebie podwójnych drzwi i ulicy. I jakoś tak... Również gorąco i bardzo, bardzo Cię pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuń