Chmurland...


Wysoko. Zapomniałem już, że niebo może być tak wysoko. Czasami wygląda tak, jakby można było wyciągnąć dłoń i czesać sierść obłoków. Wyciągam więc dłoń i maczam palce w niebie. Nie stanę się od tego święty. Co najwyżej ubrudzę błękitem dłoń. A potem będę ją odciskał na kamieniach przydrożnych znacząc swój ślad, by odpędzić demony. Albo palcem w błękitnej farbie namaluję spiralę, jak znak trwania dla Nieznanego. Bo tu jest wysoko i zanim zejdę na dół, farba wyschnie. Więc może nie będę odciskał dłoni, nie namaluję spirali akwamaryną, a przyniosę Ci skrawki błękitu? Skrawki farby z odciskiem mojego palca, z czułymi liniami papilarnych ścieżek. Chcesz? Obsypię Cię pyłem błękitnym, który wplącze Ci się we włosy. Zabłękitniejesz. Spójrz, moje oczy o tej porze już nie są szare. Stają się błękitne, bo ja błękitnieję od oczu zupełnie jakbym dojrzewał. Plotę, wiem, ale na tej wysokości nie ma już zbyt wiele do powiedzenia. Jest błękit i gra kolorów na zachodzie. I płynące obłoki, z których czasem zdarza mi się jeszcze wróżyć. I wieje. Ale ja lubię wiatr, który opływa moją twarz i targa ubraniem i myślami. I przynosi wiosnę i jej zapach. Ale na razie tu u góry słychać tylko jego dziwnie rozciągniętą mowę, jego wołanie. Zupełnie jakbym ja wołał. Ale ja tak nie umiem, wolę szeptać. Układać słowa w zgrabne zdania, zginać je w łódeczki i puszczać w daleką podróż. Do miejsca gdzie jesteś. Nie, nie widzę stąd, bo za wysoko i chmury zasłaniają. Ale pewien jestem, że jesteś. O jeden oddech, o jedno strzepnięcie rzęs - gdzieś tam. Słyszę nawet bicie Twojego spłoszonego serca. A może nie chcesz błękitu? Może wolisz pył księżyca, albo gwiazdę zerwaną ukradkiem na złość astronomom...?

Komentarze

Popularne posty