(bez) Wytchnienia...
-Podasz mi herbatę?
Wstałem odruchowo i podszedłem do stołu. Herbata była ciepła, pachniała, a od okna ciągnął zapach bzu. Poczułem zawrót głowy. Odwróciłem się z kubkiem w dłoni i zobaczyłem, że siedzi otulona w cień. Ale tak, to była ona, która wyciągnęła dłonie po kubek. Te dłonie, w których wnętrzu zanurzyć chciałem usta...
- Dawno tu jesteś?
- Tak sobie. Podasz mi tę herbatę? I usiądź proszę, nie stój tak. Podniosła kubek do ust i piła, a ja patrzyłem jak urzeczony na grę światła we włosach, cień, który kładł się na usta. Te usta....
- Słodka, ale twoja. Miałam na nią ochotę, wiesz? Siądź przy mnie.
Siadłem, ale czułem tylko zapach bzu i cierpkość herbaty złamanej cytryną i miodem. Patrzyła na mnie, a ja chciałem w tej chwili po prostu umrzeć. Zabrać jej obraz tam, gdzie nie ma już nic, tylko wspomnienia, które przelewają się przez człowieka i czas, który stanął w miejscu. Wyciągnęła dłoń i dotknęła moich ust. Chwilę wodziła palcem po wargach.
- Tyle słów, usłyszałem szept - tyle słów i tyle milczenia. Zamknąłem oczy. Czułem bez. Słodki i ulotny zapach bzu.
Kiedy je otworzyłem szarzało. Niechętny świt wlewał się do pokoju, a po świetle księżyca zostało tylko wspomnienie. Zdrętwiałem na tej kanapie, pomyślałem i dźwignąłem się z trzaskiem kości. W pokoju pachniało rosą i nocnymi bzami. Patrzyłem, jak wstaje świt, jak chmury nabrzmiałe deszczem ciągną po niebie. Zaraz zacznie padać, pomyślałem. Z ziemi podniosłem kubek po herbacie i odniosłem do kuchni. Zaczął się dzień. Zwykły dzień. A magia we mnie krzyczała niespokojnym głosem. Głosem niepojętym...
Komentarze
Prześlij komentarz
KOMENTARZE