Green life - suplement.



Skasowałem. Po prostu skasowałem. A potem błądziłem w otchłani dysku szukając kopii. Zatem "Green Life" stał się przeszłością. A przecież to był zupełny przypadek. Mała korekta, małe potknięcie, którego wewnętrzny cenzor nie był w stanie wychwycić. I będzie snuł się za mną ten tekst, którego już nie ma. Jego wdzięczne metafory, jego budowa, jego zdania tak niekłamanie podobne do mnie samego. Przepadło. Zupełnie jak u Szymborskiej. Ktoś jest, jest, a potem znika. Zupełnie jak pies, który był, był i był. I wrósł w człowieka. Stał się jego wiernym towarzyszem. Który przy najlżejszym szeleście podnosił w nocy głowę, który patrzył w oczy, który cieszył się bezgranicznie. Bo przecież psia radość taka właśnie jest - bezgraniczna. Zupełnie taka, jak jego miłość. Masz ją człowieku na wyciągnięcie ręki, bo przecież pies nie umie inaczej. To tylko człowiek stopniuje, rozróżnia, miesza i wstydzi się odruchów i słów. Ale tekst i tak przepadł w niebycie. Próbuję przypomnieć sobie co chciałem powiedzieć, o czym ważnym napisać. I wiem tylko, że w tekście był las i droga i mój wysiłek, by dotrzeć na miejsce. I jakaś metafora związana z płaczem, coś o słonych kroplach, by zamaskować prawdziwą intencję. Że niby to o pot chodziło. No i przecież jeszcze słowa Czechowicza, które tętniły mi w głowie: nie-wi-dzial-ny trze-pot szep-ce i-dę. Tak, piękna metafora śmierci. Zatem muszę napisać to od nowa. Ale pewnych rzeczy nie da się drugi raz tak samo powiedzieć. Tak jak nie da się jeszcze raz żyć. Zostajemy wycięci, skasowani i po prostu nas nie ma. Gdzieś tam plączą się głowach obrazy z nami, może nawet pamięć głosu, listy, sms-y, zdjęcia. Bo przecież zostawiamy tak niewiele. Garstkę myśli, uczuć i przeogromny żal. Czasem miłość, która nie chce się poddać. I jesteśmy jak ten pies, który błądzi, szuka, nasłuchuje znajomych kroków. A zdjęć nie skasowałem. Patrzą na mnie mrugając zielono. Tą zielenią, która przypomina mi Twoje oczy. Ale widzisz...nie napiszę tego tak, jak stało w "Green life". Nie umiem. Bo w skasowanym tekście mieszały się wszystkie te elementy miłość, żal, smutek, radość, nadzieja i trwanie. Bo przecież wszystko trwa i nie mija. I nic się nie zmienia. Oprócz słów...



Komentarze

  1. tak Witku wszystko trwa,człowiek ewoluuje, a z tym zmienia sie słowo...czasami spowalniamy i czujemy sie jak ślimaki na na rozgrzanej autostradzie życia...dobrze, że jeszcze w tym spowolnieniu potrafimy okiełznac myśli i pozostawić jakiś ślad ku refleksji...zapominamy również, że tak łatwo można skasować jednym niefortunnym klawiszem fragment swojego życia...nadzieja w zieleni, która po długiej zimie zakwita...pozdrawiam i dziekuję za to słowo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziękuj Małgosiu. Staram się zrozumieć tylko to, co mnie otacza. Choć przyznam, z miernym skutkiem. A że jestem ślimakiem, to fakt. Skorupka jest? Jest! PS, to ja dziękuję, że piszesz :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty