Krąg czasu...

   Patrzę na stare zdjęcia i mam wrażenie, że czas wraca. Jakbym przeskoczył kilka lat i znalazł się w podobnym miejscu, w podobnych okolicznościach. Może rzeczywiście czas jest jak skręcona wstęga Moebiusa – ciągle trwa odtwarzając to, co już było? Może dla zmylenia naszej czujności dorzuca odrobinę nowych miejsc, rozmów, słów i zmarszczek? Czasem ludzi, którzy staną na naszej drodze. Ale przecież to wciąż ten sam czas. Dlatego kiedy patrzę na stare zdjęcia, mam poczucie, że to już było, że to się stało. Że siedziałem już na trawie, a ważki budziły się do lotu. Znów tak, jak kiedyś, pojechałem daleko przed siebie. I chociaż wtedy towarzyszyły mi inne uczucia, to znów siedziałem na trawie i patrzyłem na gładką taflę wody i czekałem na wschód słońca. Naiwnie wtedy wierzyłem, że czekam na coś ważnego, że moje życie jest kompletne, że osiągnąłem to, o czym marzyłem – spokój. I jak wszystko w życiu, okazało się to być złudą, chwilowym nabraniem oddechu przed biegiem ku nowemu. Nowemu-staremu. Kiedy włączają się kategorie czasu, trudno o właściwą ocenę. No bo jak spojrzeć na to, co było? Było, bo było konieczne? A może było, bo tak miało być? Pachnie to przeznaczeniem, karmą, losem. A ja nie lubię tych słów. Gdyby tak było, to musiałbym wykreślić ze swojego życia kilka lat. A przecież nie mogę tego zrobić. Lepiej wierzyć, że to było konieczne, by sprawdzić, na ile jestem człowiekiem. Na ile umiem panować nad sobą, na ile umiem kochać, na ile wybaczać. Na ile pozostać sobą i wierzyć w to, co wierzę. A w co wierzę? Nie odpowiem. Każdy wierzy w co innego przecież. I to jest dobre, bo daje różnorodność, rodzi przypadkowość. A przecież ważne, żeby życie było dziełem przypadku i naszej zdolności do akceptacji. Dobrego i złego. Zwłaszcza złego. Bo nie sztuka odrzucić to, co złe, sztuką jest zaakceptowanie tego. „Dzieje się, więc jest konieczne”, tak mógłbym powiedzieć. Ale nie powiem. Bo klęczę znów na trawie i patrzę w oczy ważkom, i ptaki zaczynają śpiewać, a błękit nieba jest głęboki i woła. Mgła podnosi się znad tafli jeziora, kłębi się. A może chodzi w tym o to, żebym znów odkrył piękno? Żebym nic nie mówił, a patrzył? A może los rzucił mi ochłap mówiąc „ daję ci tę chwilę wytchnienia”? Nie wiem, naciskam tylko spust i staram się nie myśleć. Do czasu, zanim wyjmę telefon i wystukam znajome „Dzień dobry”, a mgła się rozwieje, wiesz?...  


Komentarze

  1. Kultowa płyta. Dla mnie. Coś, co uważam za absolutnie doskonałe.... A tekst pisałem przy tym:
    https://www.youtube.com/watch?v=ZsuUHbjXA7Q

    OdpowiedzUsuń
  2. niezły zbieg okolicznosci, ale już mnie to nie dziwi... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty