Dehydratacja...
Patrzyłem
na niego poprzez szkło. I on na mnie patrzył przy kolejnym salucie wzniesionym
w martwe powietrze sierpniowej nocy. Szła burza powarkując gdzieś z oddali.
Brakowało powietrza albo choć przepełnionej popielniczki i sinego dymu wiszącego
nieruchomo w martwym powietrzu. Byłoby jeszcze klimatyczniej, a przynajmniej
można by ręce zająć i udawanie patrzyć, jak żar połyka kolejną porcję nikotyny.
To był czas rozmów i picia, picia i rozmów, aż język odmówi posłuszeństwa albo
dno butelki zachlupoce w szklanej rozpaczy. Grzechy źle się czują w czystym,
zimnym powietrzu, źle im w powietrzu kadzidlanym, albo tym rozmodlonym niebem. A
nam przecież chodziło o wyrzucenie z siebie tych zdań, które bolą, które
sprawiają, że mimo wyprężonej piersi gdzieś czai się w środku strach. Siedzieliśmy
przy dębowym stole. Zegary biły godzina za godziną, a grzechy wyłaziły z nas z
każdym wypowiedzianym słowem. Patrzył mi w oczy i nie płoszył się. Tequila
dodała mu odwagi, a cytryna, świeżych pomysłów. Sól stała na środku stołu jak
znak przywołania demonów. Bo przecież to jest noc, kiedy się pije i gada.
-
Jak tam było, tylko bez ściemy, wiesz o co mi chodzi - rzekł ten młodszy.
Patrzył zamglonym wzrokiem, ale wiedział o co zapytać. Zabolało, jak rozgrzane żelazo
przyłożone do pleców. Lepiej mówi się o czyichś sprawach. Lepiej się słucha.
-
Ciężko. Ale chciałem, żeby tak było. Człowiek powinien się hartować.
-
Nie pieprz, mów.
-
Mówię, że ciężko, czego nie rozumiesz? Miałem wilgotne włosy na karku, jakby nerki
odmówiły posłuszeństwa. Pieprzyć fizjologię i wszystkie nauki święte tego świata
- nalej.
Patrzył mi w oczy przez szkło, a tequila wyśpiewywała
swoją pierwszą canção de ninar.
- Uciekłem, bo zasłużyłem na ucieczkę. Pieprzyć pokój,
pieprzyć warunki. Czasem trzeba uciec, czego nie rozumiesz? Wsiada się w autobus
i jedzie przez ileś godzin, nie wiedząc gdzie. Chodzi się dużo po górach i
opadają z ciebie myśli. Te dobre i te złe. A kiedy już nie możesz iść dalej, to
czeka na ciebie zdezelowane i wygniecione łóżko z kocem zamiast pościeli i
ściany tak cienkie, że słychać myśli sąsiada. I jest granie świerszczy i
okienko w pokoju dwa na trzy. I znów jest wędrówka i bolące nogi i wspólna
łazienka z rozpierdolonym prysznicem. A potem łyk wódki z tymi z lasu, którzy
są inni.
- Co to znaczy “inni”?
- Oni też uciekli, ale o tym nie wiedzą. A jeśli wiedzą,
to nie golą się i mówią urywanymi zdaniami kogoś, kto musi przyzwyczaić język i
usta do mówienia. Ich świat jest prosty. Taki, jaki powinien być. Nikogo nie
potrzebują oprócz siebie. Rozumiesz?
- Nie, ale niech ci będzie.
- Wypijmy.
- Na zdrowie el Kapitan
- Na zdrowie escravo
Burza przeszła bokiem, ale deszcz bębnił o szyby.
Wreszcie deszcz, który zmaże grzechy tego świata i napełni kałużami poranek.
Czego więcej chcieć?
Wypiliśmy do dna, bo inaczej nie wolno. Krople tequili lśniły na ściankach kieliszka.
-
Widziałem zdjęcia – powiedział.
-
Tak, zdjęcia, dwadzieścia kilo na plecach więcej. Ale wiesz co? Nie zamieniłbym
tego na wczasy all inclusive. Bo mogłem zobaczyć to, co istotne.
-
A co jest istotne? – jego język zahaczał o zęby, kończyła się wódka w czerwonym
kapeluszu made in China.
-
Dla każdego co innego, nie wiesz jeszcze?
-
Wiem.
Było
późno, lub wcześnie. Zależy, jak spojrzeć na to. Wiedziałem, że będzie upał.
Potrzebowałem tej rozmowy. On też. Świt nie przyniósł chłodu tylko upał znad
Afryki. Przypomniałem sobie skrzydła motyla, który przysiadł na polnym oście.
Lubiłem osty. Są takie demokratyczne, kłują każdego. Może tak trzeba…? A może trzeba, jak ten motyl umieć siąść na oście? Sztuka. Jak wszystko w życiu...
Pora taka, że pierwszy egzemplarz musiał być mój
OdpowiedzUsuńWydanie nocne :))
OdpowiedzUsuńNocne zaskakujące...
UsuńPo drugim czytaniu mam dylemat... co było pierwsze... spotkanie z motylem, czy tekst w głowie...
Spotkanie z motylem było pierwsze. Tydzień później nocne Polaków rozmowy. I po prostu połączyłem te dwie rzeczy.
OdpowiedzUsuńWiesz, że kontrast jest porażający... czujesz to? Nie odpowiadaj!
UsuńNie odpowiem "czuję", albo "nie czuję". Ja nie widzę w tym kontrastu tylko pewien proces.
OdpowiedzUsuńCześć Witku :-)
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć takiego przyjaciela, który wysłucha, napije się razem z Tobą czy też pogada.
W czasie trudnych rozmów od serca na nowo przeżywamy te sytuacje ale też widzimy je z innej perspektywy. Możemy nabrać przez to dystansu czy wyciągnąć wnioski.
Zdjęcia jak zawsze na najwyższym poziomie - a na nich piękny i wyjątkowy bohater :-)
Pozdrawiam serdecznie, Karolina
Hej :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za wpis. Masz rację, czasami trzeba pogadać, bo nie da się w sobie nosić wielu spraw, co do których mamy wątpliwości. Czasami powiedzenie o czymś głośno sprawia, że jest lepiej. Pozdrawiam Cię serdecznie :)) Wypoczywaj !!!