Szept ostateczny...

      A ja wierzyłem. A ja wierzyłem zawsze. A ja wierzyłem zawsze w szept, który jest jak dłoń sunąca po nagiej skórze, albo pocałunek w szyję. Ktoś, kto nie zna tego stanu łatwo pomyli go z niewiedzą. Może dlatego szeptać należy w ciemnościach. Nie nazwą cię wtedy głupcem, choć bardzo by chcieli. Sami w wiecznej wojnie języków i hałasu, w wiecznych ideach, które rodzą się i upadają zanim dzień minie. Jakże im przeszkadza szept na krawędzi niesłyszalnego. Jakże niebezpieczny jest o zmroku, jakże rozpaczliwy staje się w nocy. Może lepiej nie wierzyć już w szept, a wybrać kruchą formę milczenia, która jest językowo najdoskonalsza, bo nie istnieje? Może wybrać formę nieistnienia zaczynając od imienia, którego nie da się wyszeptać, które nie chce przejść przez usta, a potem zabierać krok po kroku wspomnienia, w których ciągle trwa życie? A może samemu się poddać licząc na wyrozumiałość Góry i cichy aplauz Dołu, choć trudno jest myśleć, że minie smak wina i nie będą łuskane modlitwy do Najwyższego. Nawet te z parapetu – najdoskonalsze bluźnierstwa świata o zdrowie i powrót do domu. Ale układam jeszcze usta w szept wierząc wciąż uparcie, bo w iskrę trzeba dmuchać, by znów zapłonęła światłem gwiazdy. A jeśli nie…A jeśli nie, to na co komu szept i milczenie i smak wiatru, kiedy strąca liście. I na co komu promień, który rozświetla liście na moment przed upadkiem? I na co komu wtedy szept, i na co komu milczenie. I na co komu wiara? Na co komu wiara…

Komentarze

  1. Trzeba wierzyć nawet w niemożliwe.
    I w iskrę trzeba dmuchać.
    Pozdrawiam
    J KK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno wierzyć. Czasem bardzo trudno. Dziękuję Ci :))

      Usuń
    2. Wiem, ale wiara czyni cuda... podobno...

      Usuń
    3. Tym razem chyba wiara nie uczyni cudów. Zobaczymy :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty