Apokryfy


Po schodach idę, po szczeblach
depcząc słodką trawę
błądząc między apokryfami dni
wiec powiedz, ile warte jest życie
które trwa na przekór?

A może nie powinienem patrzyć
w drżące krople
ani też zachwycać się urodą dmuchawców
które przecież jak zawsze
przywołują ukochane vanitas?   

Nie jest dobrze milczeć
ani też myśleć za wiele
kiedy księżyc wschodzi
podnoszę więc gwiazdę szeptu do ust
której nie rozumiesz

I niechby się stał koniec przepowiedni
zagrały trąby i ogłoszono na plakatach
koniec świata naszego
powszedniego, milczącego, już nieznanego

Może zlituje się nad nami jakiś bożek
wyjęty spod prawa
ewentualnie bóstwo mieszkające
w trawie szelestem i dobrym słowem
bierzesz to pod uwagę?

A może jakieś bóstwo ziemi wzruszone
milczeniem srebrnym
da nam chwilę rozmowy - ziarna piasku
przesypywane z pustego w próżne?

Nie wiem, moja miła
widzę tylko dmuchawce
które byle tchnieniem rozsiewają się
a wszystko trwa, jak było zaplanowane
ręką demiurga pewną i zimną
przed nami i po nas
jakby brakło zwykłego miejsca
pod gwiazdą szumiącą…

Komentarze

  1. Śliczne, Witku zarówno zdjęcia, jak nie wiem sama jaką nazwę dać...utwór, poezja. Lekkie, a zarazem ma myśli wysoko rzucone...pozdrawiam, udanego tygodnia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Elu :)) Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale nie miałem siły włączać mojego pudła. Masz rację, nie wiadomo jak nazwać to coś :)) Uśmiecham się, bo ani to proza, ani poezja - odwykłem, ale wrócę do tego trybu :)) Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego światła i uśmiechu :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty