Cztery wiatry.
Czasami trzeba wejść na dach. Wiesz, to taki ekwiwalent
wieży, w której człowiek zamyka się, by patrzyć w niebo. Gwiazdy, księżyc,
ruchy planet. Może magia i wróżby. Zaklinanie i przeklinanie i samotność z
wyboru. Dobrze mi tu, na wysokościach, i nie muszę martwić się o innych. Bo przecież
po to wybiera się samotność prawda? Bo przecież wybierając taką, czy inną drogę
zawsze jesteśmy samotni. Więc ja wybrałem i siedzę na dachu, w mojej wieży
otwartej na cztery wiatry i obłoki. Który to już dzień? Nie wiem. Ale czy to ma
znaczenie? Czy czas ma znaczenie? Życia nie mierzy się przecież stukotem
wahadła czy ilością oddechów. Ani głębokością zmarszczek czy siwiejących
włosów. Życia się nie mierzy. Tak jak smutku i radości. Tak jak miłości i
nienawiści. One są, bo są koniecznie. Są naszym zapachem, naszymi kośćmi i
korzeniami. Ale zrozumieć to można tylko wchodząc na dach. Patrząc na chmury ciągnące z zachodu na wschód i z południa na północ. Patrząc na narodziny i śmierć. Dni, ludzi,
marzeń. Tych, którzy dawali miłość i tych, którzy ją odbierali. Nie, nie kłam
kochanie, że będzie dobrze. Nie będzie. Dlatego jestem w swojej wieży, w swojej
latarni otwartej na cztery wiatry. Wieje znów i gną się źdźbła traw. Niech
wieje, niech wieje…
Cudne, Witku...zdjęcia jestem zachwycona. Niebo mogę obserwować bez końca, szczególnie teraz latem, gdy przybiera niespotykane barwy, a że z góry lepiej widać to prawda, jednak Twoje zdjęcia są piękne i optymistyczne,a tekst trochę tu nie współgra... ma wydźwięk wręcz odwrotny. Pozdrowienia, Witku i czasem wyjdź ze swojej "wieży". Wspaniałego tygodnia:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu :)) Dobrze mi tu, zostaję :)) Masz rację, jest tu pewien kontrast. Ale niestety inaczej nie mogłem tego napisać. Po prostu życie. Dziękuję Ci raz jeszcze i również życzę dobrych chwil, najlepszych :)))
UsuńSmutny tekst o samotności zakrył szarą kotarą piękne obrazy nieba... Cztery wiatry niech przegonią smutek i bezsilność, i niech przyniosą Ci radosną nadzieję na lepsze jutro. Wszystkiego dobrego, Witoldzie, pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że tu piszesz i komentujesz Robercie:)) Tak, to smutny tekst mówiący o wyborze. Mówiący o potrzebie dystansu, kiedy coś złego się dzieje. I w tym przypadku samotność, jej wybór, nie jest zły. Trzeba wiele przemyśleć, zastanowić się, czym jest umieranie, śmierć, zwłaszcza kogoś bliskiego. I jak zagospodarować własną bezsilność. Dziękuję Ci za dobre słowa i bardzo serdecznie pozdrawiam :))
Usuńczasami trudno użyć słów, zatem dziś dźwięk Witku...
OdpowiedzUsuńten sam moment https://www.youtube.com/watch?v=VXbJ2KrGVkw&feature=share
Dziękuję Ci Małgosiu za muzykę i milczenie. Wiem, że rozumiesz...
UsuńZastanawiam się dlaczego ten wpis ma taki smutny wyraz. Przecież te piękne chmurki radością emanują. Pobuszowałam w ich błękicie podziwiając Twoje cudne fotografie i cieplutkie, jak ten letni wiatr pozdrowienia zostawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu :)) Jest mi ogromnie miło, że wchodzisz, czytasz i oglądasz. Wpis troszkę smutny. Właściwie taki trochę melancholijny. Taki, w którym przeczuwa się dopiero. Coś. Dziękuję Ci za pozdrowienia i sam również bardzo Cię pozdrawiam :))
UsuńGorzkie słowa. Z jednej strony wybór, jakieś pogodzenie, oczywistość, może wręcz nieuchronność, a z drugiej dojmująca pustka i smutek. Wchodzenie na dach po ożywczy dotyk wiatru, łyk powietrza i patrzenie za siebie, w ziemię. Widać, po tym i po innych tekstach, że dziejesz się w czymś ważnym, doświadczasz zmiany. Fajnie, że masz odwagę o tym mówić. Mówienie pomaga zmianie.
OdpowiedzUsuńWitaj Rafale :)) Dziękuję Ci, że czytasz i komentujesz, bardzo, bardzo się z tego cieszę :)) Masz rację, gorzkie słowa, bo przecież tych w życiu nie brakuje. Samotność - jeśli już, to z wyboru lub by uporządkować to, co jest. Wiesz, zaintrygowałeś mnie swoim spostrzeżeniem, że "mówienie pomaga zmianie". Poczułem się jak na klasycznej kozetce u psychologa, a przecież nie taka jest intencja bloga. Ja nie muszę mówić, ale chciałem, by blog poruszył pewne uczucia, pewną wrażliwość, którą każdy czytający ma. Czy to zdjęciami, czy też tekstem. Gdzie można się uśmiechnąć, ale i zastanowić się czasem nad pewnymi kwestiami. A że siebie uczyniłem środkiem tej opowieści - było mi po prostu łatwiej. Zwróć uwagę, że staram się, by każda z opowieści-wpisów była inna. Nie odwołuję się do tego, o czym pisałem wcześniej, ale staram się ułożyć zupełnie nową historię. Fakt, że piszę o czymś, co mi jest bliskie, wiadome, doświadczone, bo pisać o czymś, czego się nie zna, to skazywać siebie na porażkę. Czyli uczucia muszą być prawdziwe. Więc nie spowiedź i terapia, a raczej dzianie się i współodczuwanie. Bo przecież nie pisze się dla siebie, a zawsze dla kogoś. Tak jak z opowieściami, aby były prawdziwe muszą być opowiadane dla kogoś. Więc i ja tak robię. I oddaję te teksty do swobodnej interpretacji - każdy niech weźmie to, co mu w nich jest potrzebne. Jeszcze raz bardzo Ci za wpis dziękuję i pozdrawiam serdecznie :))
Usuń