Loty błękitne...
Siedzę
na murku wyłożonym klinkierowymi cegłami. Kiedy cień sięga tutaj, bije od niego
przyjemny chłód. Lubię na nim siedzieć i patrzyć. Dawniej jeszcze bywało, że
zapaliłem papierosa i wydawało mi się, że mógłbym tak cały dzień siedzieć i
siedzieć. Ale słońce jest nieubłagane i nagrzewa cegły, które jeszcze długo oddają
ciepło. Tak właściwie nie lubię tego widoku, bo i nie ma na co patrzyć. Boisko,
parking, a za bramą ulica i osiedle, które rozsiadło się swoimi kolumnami żeber
umarłego Lewiatana. Za plecami mam wielopoziomowy budynek szkoły, który
wreszcie nie przypomina ula. Dziwnie smakować ciszę w takim miejscu.
Niezwyczajnie. Nieoczekiwanie. Niecodzienne. Zupełnie jakbym nie umiał odciąć
tej pępowiny, która łączy mnie z tym miejscem. Obserwuję, jak ktoś wchodzi i
wychodzi, bo przecież wakacje nie oznaczają, ze instytucja zdechła sobie. Och,
ruch trwa w najlepsze, stosy papieru mielone są w żarnach, pracowicie
segregowane są dane i punkty i Bóg raczy wiedzieć, co jeszcze. Chodzę pustymi
korytarzami jak we wnętrzu jakiegoś śpiącego stwora, a echo moich kroków odbija
się od ścian. Pachnie kurzem, a kwiaty mrą z tęsknoty na parapetach. Powietrze
stoi martwe, nieporuszone setkami nozdrzy i gardeł. Ostrożnie stawiam kroki.
Jest cicho. Nie chcę mącić tego snu budynku, tego czasu, który zakrzepł.
Wychodzę na powietrze i znów siadam na swoim murku. Oddycham, po prostu
oddycham. Patrzę w niebo pochlapane obłokami i jest we mnie spokój. Już
wszystko dobrze, już dobrze. Kolejny rok minął, kolejna kartka zapisana.
Kolejni ludzie odeszli, którzy nie usiądą już na tych miejscach. Tak jak to
było rok, dwa, trzy lata temu. Niektórzy zostaną w wątłej pamięci, inni zleją
się w anonimową, szarą rzekę – jak w życiu. Kim ja dla nich byłem? Nie, nie chcę
wiedzieć. Patrzę w niebo. Dobrze tak patrzyć w tę błękitną przestrzeń. Gdzieś
tam pewnie u góry wieje wiatr, a jaskółki bawią się nim tnąc powietrze i
napełniając je swoim piskiem. Widzę, jak kołują i zmieniają kierunek raz po raz,
jak ćwiczą swoje skrzydła na wietrze, jak cieszą się słońcem i lotem. Skąd
wiem? Wiem, po prostu wiem. Uśmiecham się do siebie i swoich myśli. Szeptam.
Szeptam? Tak, chyba tak. Tak mi się zdaje…
Ciężki kawałek chleba sobie wybrałeś...bardzo trudny. Bardzo pięknie piszesz o ciszy w miejscu, gdzie jeszcze kilka dni temu tętniło życie. Z pewnością przyda się ten okres wypoczynku. Zdjęcia , jak zwykle, normalnie zachwycają. Wszystkiego dobrego, Witku i korzystaj z wypoczynku:))
OdpowiedzUsuńŁatwo nie jest Elu, ale każdy zawód ma swoją specyfikę. To samo może powiedzieć lekarz, kierowca itd. Wymieniać możemy długo. Dziękuję Ci, ze komentujesz i cieszę się bardzo, że Ci się podoba i tekst i fotografie :))) Również życzę Ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam :)))
UsuńWiesz co Witku...idź Ty już lepiej na te swoje pola i łąki albo na parapet, bo gdy piszesz o szkole w trakcie wakacji to chyba nie jest dobrze. Zdjęcia bardzo ładne, tylko jeśli mają ilustrować tekst, to chciałam powiedzieć, że to nie są jaskółki tylko jeżyki. Tak w ogóle to mam zły humor i wróciłam już z wakacji:(
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze Witku i ciesz kawałkiem wolnego:)
Witaj Aniu :))) Tak, wiem, że to jerzyki, ale są łudząco do siebie podobne. Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę :)) Czy ze mną jest źle? Pewnie tak, bo mam jeszcze siłę pisać zamiast rzucić bloga na dwa miechy i dać sobie spokój :))) No żart oczywiście. Wiesz, są jeszcze rekrutacje i inne czynności, które trzeba zrobić. To taka wielka ogólnonarodowa złuda, że nauczyciel ma dwa miesiące urlopu, za który mu państwo płaci. Tak naprawdę nie mam więcej urlopu niż przeciętny pracujący człowiek. Od 15 lipca do 15 sierpnia - tak stoi w ustawie. A pieniądze za urlop są systematycznie potrącane z każdej pensji w ciągu roku. Zły humor - ludzka rzecz, wiadomo. Doskonale Cię rozumiem. A o łące będzie innym razem :)) A może i o parapecie - kto mnie tam wie :))) Dziękuję Ci, że piszesz i bardzo, bardzo pozdrawiam :))
UsuńAż mi się zachciało usiąść na tym murku i zapalić papieroska, choć już nie palę ;) Ponad 11at na nim nie siedziałam... eh dużo wspomnień... Dziękuję, że mogłam do nich wrócić myślami. Pozdrawiam Pana, Panie W.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wspomnienia i cieszę się, że troszkę pomogłem wrócić myślami. Pozdrawiam Cię również :))
Usuń