Zabobon...

Wierzę, czemu nie. Bo trzeba jakoś swój świat zbudować. Od podszewki, od podstaw, od pierwszej świadomej chwili. A wspomnienia odkładają się warstwami jedne na drugich, jak słoje w porządnym drzewie. Zimy i lata, wiosny i jesienie. Każdy uśmiech i każdy tłumiony płacz zrodzony w gardle. Wszystko jakoś mieści się w człowieku. Jakoś. Jakoś to wszystko niesynchroniczne, jak źle działający zegarek. To przyspiesza, by za chwilę niemal stanąć. I potem znów i znów i znów. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, choć chciałbym często powiedzieć …”i na wieki wieków Amen”. Tak było, jest i będzie. Ale przecież nie jest i nie będzie. Dochodzą co rusz nowe elementy, jak w zadaniu złośliwego matematyka. Gracza. Och, jak ja nie lubię tego słowa. Gracz, gra, granie. W kontekście życia staje się upokarzające dla tych, którzy wierzą w ludzką dobroć, otwarty umysł, serce i co tam jeszcze. Zacząłem tak z wysokiego „C”, a może powinienem inaczej? Na przykład powinienem powiedzieć, że szedłem sobie drogą, a potem skręciłem na pola, na łąki, w miejsce które lubię. Może powinienem opisać świat, który mijałem i który mnie mijał. A może powinienem opowiedzieć o tych wszystkich myślach, które buzowały we mnie w tej właśnie godzinie? Może powinienem, ale tego nie zrobię. Bo przecież liczy się tylko to, że wyciągam aparat i robię zdjęcia. Wtedy powstaje opowieść. Nie, nie, to nie tak. Najpierw staję, wzdycham, zdejmuję plecak, rozglądam się. Czasem patrzę na słońce, czasem wdycham tylko powietrze. Wiesz, nasycam się, nasiąkam. I miesza się powoli to, co we mnie z tym, co widzę. Mała magia. Tak, to dobre określenie. Wtedy przychodzą do mnie słowa, wtedy chciałbym tyle powiedzieć, a przecież milczę. Zaczynam dostrzegać. Wiesz jak to jest? Jakbyś nagle rzuciła świat i skupiła się na tym jednym, małym elemencie. Jakby wszystko inne przestało się liczyć, a zostało tylko to, co zaklęte w obiektywie. A słowa wciąż płyną i płyną i wciąż buduję piętra opowieści skreślając to, co powiedziałem wcześniej, albo obracając zdania tak, by śpiewały. Dlatego nigdy nie robię zdjęć z zaskoczenia. To musi być proces, jak przy dobrze zrobionym kamieniu filozoficznym. Mała magia, po prostu. Ona musi być, bo jeśli jej zabraknie, to wrócę pusty, jak strąk, z którego wypadły nasiona. A co potem? Potem odrywam aparat od oczu i rozglądam się wokół. Zaczynam znów istnieć, krzepnąć. Świat wraca na swoje miejsce, a zaklęcia nie są już potrzebne. Siadam na trawie i patrzę, tylko patrzę i chciałbym zostać w tym czasie i w tej chwili. Ale w powietrzu dzieje się coś dziwnego, zmienia się wiatr, zmienia się światło, zmieniają się słowa we mnie. Więc pakuję plecak i idę. Najpierw powoli, ostrożnie, jakbym dotykał kobiecej skóry sycąc się jej zapachem, ciepłem i gładkością, a potem już normalnie. Zupełnie normalnie noga za nogą, a zmęczenie rozlewa się we mnie coraz bardziej. Nie, nie pytaj o miejsca, bo przecież każdy ma własne. Tam, gdzie dzieje się magia. A może magia dzieje się dlatego, że tam jesteśmy? A może magia dzieje się w nas? W naszym poplątaniu i tych wszystkich słojach, które odkładają się każdą zimą i latem, każdą jesienią i wiosną? Każdym uśmiechem i płaczem tłumionym? Jak myślisz…?  















Komentarze

  1. Skrzyp polny jak królewna z rosyjskiej bajki o dziadku mrozie... Zawsze mi się te królewny podobały, czarownice z czarnymi kocurami i chatki na kurzych łapkach :)
    No tak, czegóż to człowiek w siebie nie włoży, aż strach pomyśleć, co tam w każdym siedzi.
    A i nie ma żadnego złośliwego matematyka, ale jest ktoś, kto ma niezłe poczucie humoru.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłe to poczucie humoru, ale raczej czarne ;) A może jest zegarmistrzem jednak? Kto wie :)) Kto wie, co to w człowieku siedzi na styku lata i jesieni. A co dopiero wyjdzie - strach się bać :))) Dziękuję Ci za nutkę humoru i ładny, obrazek rodem z rosyjskiej baśni - wyobraźnia już zaczęła pracować. Dziękuję :) No i oczywiście serdecznie pozdrawiam :))

      Usuń
  2. Pięknie opisałeś Twój specjalny sposób tworzenia zdjęć, który wszystko tłumaczy, dlaczego one są tak wyjątkowe i naprawdę magiczne. Moje najlepsze zdjęcia to z reguły te zrobione pod wpływem chwili, zachwytu. Twoje są po prostu dopracowane do perfekcji...i myślę, że magia jest w każdym z nas, chociaż w różnych kolorach. Miłego weekendu, Witku:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Elu :)) Z tymi zdjęciami, to różnie jest. Czasami na wariata wyciąga się aparat, czasami odnajduje się w przestrzeni coś, co przyciąga wzrok. Nie, moje zdjęcia nie są ani magiczne, ani wyjątkowe. I chyba jak każdy chcę, żeby się nad nimi chwilkę zatrzymać. Paradoks, prawda? My zatrzymujemy chwilę i chcemy zatrzymać ludzi licząc na ich uśmiech, chwilę zastanowienia itd. Magia jest w każdym z nas, tylko trzeba sięgnąć nieco głębiej, a że ma różne odcienie...Magia jest magią :)) Dziękuję Ci bardzo za dobre słowa i życzę spokojnych godzin i dobrego światła :))

      Usuń
  3. Ta magia wypływająca ze zdjęć nie idzie w parze z tą magią wyrażoną słowami. Kazda drobnostka, kazdy szczególik na zdjęciach otwiera mi usta z zachwytu i dodaje radości, takiej spontanicznej, dziecinnej wesołości. Czuję tej magii urok płynacy z Twoich zdjęć i to jest tak bardzo na plus . Natomiast tekst pisany ma nieco smutniejszy wydzwięk. To swiadczy o bogatych pokładach Twoich myśli, tych potarganych smutkiem i tych promieniujących pogodnie. Chciałoby się powiedzieć znasz życie. Tematycznie podchodzisz do robienia zdjęć, ja mam podobnie. Wybierając się w drogę, na spacer z aparatem w zasadzie wiem lub spodziewam się tego co chcę uchwycić. Jednym zdjęciem lub szczegołem nie uwazam bym mogła wyrazić to co chcę. Sesja tematyczna pomaga mi bardziej malowniczo pokazać to co czuję. Zjawiam się po dluższym odwyku ;) , dziękuję za wpisy zmuszające do mocniejszego myslenia i pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, kiedy zaczynałem swoją przygodę z aparatem (celowo nie piszę "fotografią", bo to dłuuuga droga), wychodziłem z myślą, że może coś "zrobię". Pamiętam pewną sesję, gdzie zrobiłem, bagatela, prawie tysiąc zdjęć. Jak łatwo się domyślić, większość zaliczyła kosz :D Ale coś w tym jest, o czym piszesz, bo nie biorę zazwyczaj wszystkich swoich obiektywów, a tylko te, których jestem pewien, że je użyję (choć czasami żałuję, że nie mogę zrobić jakiegoś ujęcia) Ale to prawda, że tematycznie fotografuję., choć długo nie chciałem się do tego przyznać. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przyjemnie, kiedy czytam o swojej fotografii w Twoich oczach. A teksty...kiedyś pewien Ktoś napisał, ze hańbię piękną polską literaturę. Cóż, są na moją miarę i na moje rozumienie świata. Dlatego cieszy mnie to, ze tak ładnie odczytujesz to, co chcę powiedzieć. Bo przecież nigdy nie pisze się dla siebie, a dla innych. Tak samo, jak z szeptem. Jest niby dla siebie, ale każdy chciałby, by ten szept był słyszany. Cieszę się, ze wracasz. Wracaj, bardzo mnie to cieszy :)) Również bardzo Cię pozdrawiam i życzę dobrego, miękkiego światła :))

      Usuń
  4. Zawsze mi się wydawało, że magia jest w nas, że to co widzimy, choć często niesłychanie piękne, magiczne właśnie, bez naszego wnętrza takim by się nigdy nam nie ukazało. Dwoje ludzi patrzy na to samo, ale to nie znaczy, że to samo widzią. Czasem przygladam się na zdjęcie, które z pozoru jest "zwykle", nie wzbudza większego zainteresowania, bo oglądający nic w nim szczególnego nie dostrzegają. Jednak dla autora obraz może być bardzo ważny. Może w nim widzieć ową magię, ktora przez innych nie jest widziana. Dla mnie magia nie musi się równać z tzw. pięknem (też pojęcie względne), to może być jeden szczegół, to może być moment, który autor dobrze pamięta i magia może być poza zdjęciami. Ważne jest skojarzenie. Brzmi to może niezbyt zrozumiałe, ale tak właśnie mi się wydaje. Magia to nie tylko niezwykłość. Bardziej oczywista jest magia w przyrodzie, splot kilku czynników może miejsce zwykłe, brzydkie uczynić miejscem, zachwycającym, bajkowym. Twoje zdjęcia są pełne magii, bardzo mi się podobają. Jakbys nie zaczął, jakbyś nie skończył to ten post niezwykły dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ivo, cieszę się, że tak szeroko napisałaś o magii, a w szczególności o magii zdjęć. Zgadzam się z Tobą i rozumiem, choć dużo w tym wszystkim "ale", "gdyby", "może". Ale taka jest magia. I ta w nas i ta, którą próbujemy uchwycić. Każdy z nas ma chyba takie zdjęcie, które może nie jest specjalnie ładne, a może nawet czasami niepoprawne, czy złe. Ale je lubi, bo znaczy dla niego bardzo dużo. Czy to splot okoliczności, czy miejsce, czy słowa, które padły wtedy. Splatają się te dwie magie i wychodzi... No właśnie :)) Dlatego unikam jak mogę wszystkich porównań typu - "a mnie lepiej wyszło to zdjęcie dupy zza krzaczka". Zdjęcie jest sumą doświadczeń, umiejętności i tego, co zobaczymy. Pewnie, że będę się krzywił na niedobre zdjęcie zwłaszcza u siebie - ba, sam kasuję po każdej sesji te złe, niedobre itd. A te dobre są znakiem, że moja magia i magia miejsca zlały się ze sobą. Dziękuję, że tak patrzysz na moje zdjęcia, to dla mnie wielki komplement. I dziękuję, że znalazłaś w tym tekście to, co ważne dla Ciebie. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :))

      Usuń
  5. Znów miłe spotkanie z Twoją wrażliwością. Słowa, które po twojemu dotykają tego, co i u mnie pod powierzchnią. Podobnie, choć inaczej. Bo zawsze jest inaczej i to jest magią. Każdy świt i każdy oddech. Jak myślę o swoim spotkaniu ze Światem przez soczewki obiektywu to widzę zachwyt. Ładnie to ująłeś - słoje, które znaczą pory roku, wspomnienia, emocje. I to wszystko w nas i w tym świecie dookoła. Jak jest dobrze, to spotkanie pełniejsze. Jak jest dobrze, to ja i świat płyniemy tą samą magiczną rzeką i wystarczy zwolnić na chwilę. Robienie zdjęć pozwala zwolnić, nawet jak impulsem jest chwila, błysk, dźwięk czy zapach. Przy okazji nie mam złudzeń, że samo uwicznienie świata, kiedyś na kliszy, dziś na cyfrowej kliszy, to wielka magia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapomniałem dodać, że zdjęcia świetne i że serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest wielka magia ale coś, co jednak zmienia perspektywę, czasem wywołuje uśmiech, choć sam wiesz, ze niekoniecznie. Ładnie to nazwałeś "Znów miłe spotkanie z Twoją wrażliwością", ale moja wrażliwość byłaby bezsensowna, gdyby nie wrażliwość odbiorców :)) Wiesz, bardzo się cieszę, że to co piszę i w jaki sposób piszę wywołuje polemikę albo słowo dopowiedzenia. Bo przecież opowiedziałeś o swoim obrazie świata i tym, co się dzieje, kiedy wyciągasz aparat. Dla mnie to bardzo cenne, że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Miło mi ogromnie, że podobają Ci się moje zdjęcia :)) Również serdecznie Cię pozdrawiam i życzę udanego dnia i dobrego światła :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty