Droga - część III - "W cieniu..."

        Nie potrzebowałem zegarka by wiedzieć, która jest godzina. Już dawno przestałem patrzyć z nadzieją na telefon pilnie wypatrując znanych godzin. Ważnych. Kiedy mogło się dziać coś na styku dwojga chemii. Już dawno porzuciłem myśl, że o tej, a nie innej godzinie odezwie się głos w słuchawce, albo przeczytam słowa, które będą krążyć w mojej krwi jak wino zmieszane z pragnieniem. Więc była cisza i niewiadomość i aleja drzew ze złotymi liśćmi. Parasol, na który czekałem. Czy wiesz, jak bardzo czekałem na Twój znak? Jakikolwiek. Ale przecież wiedziałem, że żadnych znaków nie będzie. Były tylko złote buki i światło starej katedry z kurzem krążącym w słońcu. Nie, nie jechałem już. Miałem dość migających obrazów przed oczami. Chciałem sycić się tymi ostatnimi chwilami słońca aż do czasu, kiedy zapadnie ciemność. A ciemność nadchodzi. Czuję ją w powietrzu. Czuję ją we krwi, w ułożeniu kołdry, kiedy rano wstaję, w fusach herbacianych osadzających się na plasterku cytryny. Ciemność miękka i senna, jak późne zimowe poranki i listopadowe popołudnia. Cisza wśród liści. Cisza. I ja też milknę, bo tak trzeba. Kiedy przyjadę do domu, to zamknę wszystkie okna i drzwi. Kiedy przyjadę. Kiedyś. A teraz patrzę na złote liście buków. Na rdzę w krwioobiegu liści. Na rdzę we mnie. Stoję pod drzewami i miesza się błękit ze złotem i moim uśmiechem. Nie, nie tak wygląda umieranie. Jest bardziej prozaiczne. Przyziemne. Nie ma w nim ani mistyki, dobrej opowieści.  Jest czekanie na znak, by się zatrzymać. Była przecież mgła. Była i droga przed siebie. Teraz są złote liście buków. Co będzie później? No powiedz, co będzie później? Milczysz. I ja milczę, jakby zabrakło nam słów i oddechu. Dla siebie. Może to wszystko odeszło, a ja nie zauważyłem zajęty drogą i życiem? Może. Każdy przecież ma swój dom gdzieś w sobie. A okna i drzwi trzeba zamknąć zanim ciemność wleje się do środka. Zanim ogarniesz mnie całego. Znów i do końca. Na wieczne niezrozumienie…

















Komentarze

  1. Witku, nawet jeśli odeszło ślady pozostały, bo wszystko, co nas spotyka i kogo spotykamy w swoim życiu ma znaczenie i zostaje w nas cząstka przeżyć, kształtuje i lepi, jak z gliny. Dobrze, jeśli ten ślad jest ciepły i dobry, a nie sącząca rana. Myślę, że dobrze pogodzić się z tym co się stało i z samym sobą. Świat wyda się łaskawszy i chyba to się właśnie wydarzyło, przynajmniej w tekście takie mam odczucie...Jesień i wszystkie jej barwy opisane najpiękniej i w kadrze fotografiii zatrzymane. Szkoda, że ten magiczny czas za chwilę minie i ustąpi miejsca deszczom i szarości. Pozostanie ciepła herbata z miodem i cytryną i uśmiech na twarzy. Serdeczne pozdrowienia, pięknego weekendu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Elu, masz rację. "W cieniu" jest swoistym "resume" tego wszystkiego, co było w dwóch poprzednich częściach. Skoro jesień, to musiało powiać trochę nostalgią, ale też i tym, że życie toczy się dalej i ma swoje prawa. Jak to jest z tymi ludźmi, którzy zostawiają ślady na naszej drodze oboje wiemy, i byłoby ideałem, by były to same dobre ślady :)) Dziękuję Ci za Twój ślad tutaj. Za czytanie tekstów i za to, że chcesz komentować - bezcenne. I bardzo cieszę się, że jesień w moim obiektywie, ukochane buki, podobają Ci się. Pozdrawiam Cię jesiennie, ale i niezwykle ciepło :))

      Usuń
  2. U mnie szaro-mlecznie, a tu tyle słońca na fotografiach, aż mi się cieplej zrobiło.:))

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też szaro i sennie. I chyba fajnie wypadła ta trzecia część "Drogi" właśnie w taki dzień, kiedy słońca nie ma. Cieszę się, że trochę ociepliłem dzień :)) Niemniej serdecznie i ciepło Cię pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi się przypomniało z jednej piosenki Kryzysu: "Daj mi sygnał, jakiś znak. Może być fuck". Żeby ograniczać niezrozumienie, żeby nie było wieczne. Myśl o wiecznym niezrozumieniu strasznie smutna, dotyka bezsilności, rozczarowania. Wiem, że można jasno mówić o każdym niedograniu i że to może być w zwykłej rozmowie. Albo choćby i fuck - jak jest dobrze to nie może nic popsuć.
    Teksty bardzo wzruszające. Zdjęcia znakomite. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Rafale. Jesień, musiało być i jesiennie-mglisto, jesiennie-słonecznie i jesiennie-nostalgicznie. Cieszę się, ze Ci się spodobało. Dziękuję Ci za Twoją myśl i odwołanie się do Brygady Kryzys. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Pozniej nagie drzewa zaczną drapać chmury i swiatem zawladnie biel...nieskazitelna biel i ona przyniesie nadzieję na wiosnę... pozdrawiam Ciebie Witku... pięknie to napisales, to takie dojrzewanie do ciszy po długim lecie, które jeszcze burzy niepokorną krew... złote obrazy piękne...mam na mysli fotografie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu.:)) Biel...ta upiorna biel czysta i nieskazitelna, ta biel, na którą nie czekam, choć zapach śniegu lubię. Może coś w tym jest - jak gumka, która słuzy do wymazywania... Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  6. Jak pieknie u Ciebie, melancholijnie jak dla mnie:) Ładnie napisaleś, że każdy ma w sobie dom. Trzeba o niego zadbać zamykając okna i drzwi, gdy auta tego wymaga, ale warto mieć rozsunięte zasłony, by nie przegapić zmian zachodzących za oknem, by dostrzec znak poza domem, który może mieć wpływ na to co będzie się działo wewnątrz, by być gotowym na pogoń za tym, co mamy na wyciągnięcie dłoni, ale zawsze spóźniamy się. Warto być o krok wcześniej, ale sami o to musimy zadbać. Nawet, gdy światło razi lepiej przymrużyć oczy, niż szczelnie się przed nim zasłonić. Zmiany są potrzebne, by nie utknąć w monotonii, bezruchu, beznadziei... Każda zmiana kryje za sobą wartość dodaną, nawet, gdy pozornie jest odwrotnie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Ivo :)) Pełne zrozumienie! Jeśli chodzi o ciemność, to miałem na myśli to, co dzieje się w przyrodzie, a my ludzie, jako istoty solarne, przeżywamy z przyrodą to znikanie światła. W mniejszym, bądź większym stopniu. Chciałem to też połączyć z czymś, co bardzo lubię - ze świadomością, że na zewnątrz jest deszczowo i zimno, pada deszcz, a ja sobie siedzę w ciepłym i miłym miejscu zapalając świeczkę, słuchając muzyki i czytając. To jest moje ocalenie przed nadchodzącą ciemnością, choć w tym roku obiecuję sobie wpuścić ją, by poczuć zimno i wilgoć listopadowej nocy, by tym bardziej docenić swoje miejsce. Bardzo, bardzo Cię pozdrawiam i życzę spokojnego, miłego wieczoru i dziękuję, ze zostawiłaś swój komentarz :)))

      Usuń
  7. https://www.youtube.com/watch?v=8pxYKgelqAc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc czekasz na śnieg... ja ciągle jestem Panem Jesienią, który szura w liściach i cieszy się ze stukotu kropli o parapet i szyby. Ale będzie biało, będzie :)) Tylko co ja napisze na blogu? Nic? Zostawię białe, puste miejsce? Ech...coś się wymyśli :)) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty