Mów, nikt nie usłyszy...
Smakowałem
mgłę. Bo przecież nie zapomina się smaku mgły, nawet jeśli się tylko raz w niej
było. A ja byłem wielokrotnie. Błądziłem wyciągając dłoń, znikając, odnajdując
powrotne ścieżki. Jestem, ocalałem. A przecież nie tak powinno być, nie tak
chciałem. Bo chciałem innego zakończenia dla mojej opowieści, wiesz?
-
Wiem.
-
Więc dlaczego tak się nie stało?
-
Nie wiem, też chciałam innego zakończenia. Chciałabym, żeby cię nie było. Żeby
spłowiały wszystkie wspomnienia o tobie. Żebyś już na zawsze zabłądził we mgle.
A ty jak uparty upiór wciąż wracasz z tymi swoimi słowami, pytaniami, szeptem.
-
Nienawidzisz?
-
Na początku tak, potem stałeś się obojętny, bo uznałam, że to bardziej cię
zaboli. Stałeś się nikim. Tylko we mnie, w środku coś było.
-
Co?
-
Nie wiem. Pustkę umiałam zapełnić, ale to było coś nieokreślonego. A ty, jak
było z tobą?
-
Bardzo tęskniłem, bo przecież zawsze się tęskni. A kiedy zrozumiałem, że jestem
obojętny, poczułem, jak niewidzialne
więzy opadają ze mnie. Znów mogłem się śmiać, znów mogłem patrzyć w gwiazdy,
choć na początku bolało. Zacząłem rozumieć, choć nadal czuję się jak pusty
strąk. Zmienił się świat, zmieniły się ścieżki. Wróciłem do swoich marzeń i do
tego, co mi się podobało dawniej, kiedy Ciebie nie było. Choć codziennie budzę
się w nocy siadając na łóżku i szeroko otwieram okno, by zimne powietrze
odegnało mary, myśli, słowa.
-
Ciągle jestem w tobie, prawda?
-
Tak samo, jak ja w Tobie, choć chciałem zapomnieć. Choć też chciałabyś
zapomnieć. Odganiałem myśli, że mógłbym Cię więcej nie zobaczyć, ale przecież nie
zobaczę. Już nigdy nie wejdziemy na swoje ścieżki, nie posmakujemy swoich
światów tak różnych od siebie.
-
Tak, nasze światy są różne. Nie rozumiemy się. Zbyty dużo ludzi jest obok mnie,
Zbyt mocno żyję.
-
A ja jestem samotnikiem i samo to definiuje moją drogę.
-
Więc dlaczego tkwimy w tej mgle pośród suchej nawłoci i rozmawiamy o czymś, o
czym nie powinniśmy?
-
Bo mgła się rozwieje i wyjdzie słońce i zobaczymy swoje ścieżki. A mgła jest po
to, by zrozumieć, by przemyśleć, by zamieszkała w każdym z nas, w każdym naszym
oddechu. Nie trzeba kłamać, nie trzeba chować twarzy, wzroku. Można mówić, a
mgła wszystko pochłonie.
-
A potem wzejdzie słońce.
-
A potem wzejdzie słońce – Amen…
Witam..Nie łatwo jest zapomnieć kogoś z kim się blisko było
OdpowiedzUsuńNie łatwo jest zapomnieć kogoś z kim dzieliło się Miłość...
Trudno mi Witku odnieść się do Twojego tekstu...natomiast zauroczyło mnie
ostatnie zdjęcie...Na palcu widzę małe przestraszone zwierzątko i tę jedną kroplę
bądź łzę, która może być początkiem lub końcem rozpaczy! :)) Tak jakoś popłynęłam tekstem :))
Niełatwo, masz rację. Bardziej mi chodziło o to, by pokazać mechanizm, którym kieruje się człowiek, kiedy podejmuje decyzję. A i sytuacja jest czysto hipotetyczna oprócz mgły, rzecz jasna. Na ostatnim zdjęciu jest piórko z kroplami rosy - wyszło dziwacznie, wiem :)) Dziękuję Ci Małgosiu za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :))
UsuńI niech się stanie... Piękne zdjęcia, ale mnie się zawsze wszystko z mgłami podoba. Podoba mi się też metafora, że mgła jest po to, żeby z czasem zniknąć i wskazać drogę. To taki trochę paradoks, ale całkiem logiczny, bo gdybyśmy tylko sugerowali się naturą (a może powinniśmy?), to jakżeby mogło być inaczej, przecież po mgle prawie zawsze jest słońce. Zresztą co ja piszę: zawsze jest słońce, inaczej po prostu nie ma i tyle... :))
OdpowiedzUsuńWpis trudny dla mnie, bo niechlujne światło było, takie roztrzepane i obudziłem się w złym humorze, a jak to bywa, przenosi się na resztę dnia. Stąd też moje sięgnięcie do "trzewi" i historii. Skoro już tak źle jest, to i niech będzie gorzej :)) Chyba raz na jakiś czas człowiek powinien sobie pomarudzić :)) W każdym razie mgła była tu sprzymierzeńcem - nieoczekiwanym, przyznaję. Dziękuję Ci za refleksję i odwiedziny :) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))
Usuń