Nostalgia...

- Powinienem mieć sierp. Taki zrobiony z brązu, jak mieli druidzi. Srebro byłoby za miękkie. Niepraktyczne. Stanąłbym pod drzewem i ukłonił się głęboko. Pomilczał. Może nawet wyszeptał kilka zaklęć. Przeprosił ducha drzewa, że zakłócam jego spokój. A potem ostrożnie ściąłbym wiązkę jemioły uważając, by owoce nie odpadły. Bo wiesz, jemioła, to dziwna roślina. Ani to drzewo, ani krzew. Ani nie rośnie w ziemi, ani nie ma korzeni. Wiecznie zielona pierwsza daje sygnał, że soki zaczęły krążyć w drzewach i będzie wiosna. Ma takie dziwne liście podobne do skrzydeł ważek. Nie wolno jej było upuścić, wiesz? Musiała cały czas być trzymana w chuście przewieszonej przez pierś. Inaczej cała magia by z niej uleciała.
- Tak, znam te wierzenia. Zawsze mnie fascynowały, jak człowiek potrafi zamaskować wiedzę magią. I jak zrobić ze zwyczajnej rzeczy obrzęd. Ale to u was normalne. Dawniej widzieliście magię w słońcu, księżycu, tatuowaliście sobie ich symbole tuż pod linią włosów. Wiesz ile z tego zostało zapomniane? Dawniej znaliście biegi gwiazd i słońca, wiedzieliście, w którym miejscu wzejdzie i zajdzie. A teraz? Teraz został wam szczątek tej wiedzy, którą i tak profanujecie. Siedzieliśmy na pniu starej wierzby, którą ścięto, by zrobić miejsce na betonowy skwerek i kilka ławek. Żal mi się zrobiło drzewa, które przeszkadzało. Chociaż może to lepsze od wybudowania kolejnego sklepu pod znakiem uśmiechniętego idiotycznie chrząszcza czy płaza.
- Cóż chcesz od ludzi. Eklezjasta mówił, że ciągle wszystko nazywamy od nowa, choć żadnej nowej rzeczy nie ma pod niebem. Nie wymagaj, by znali obrzędy i wierzenia. Mają swoje i to im wystarcza. Czasami ich jest aż nadto. Chodź, przejdziemy się, zdrętwiał mi tyłek od tego siedzenia. Słońce powoli zapadało w horyzont. Niebo nabrało głębi, a drzewa nie miały siły rzucać cienia. Szliśmy ścieżką przez pola, a zachód barwił jej twarz. Uśmiechała się.
- Czemu się uśmiechasz?
- Bo dawniej byś schylił głowę myśląc o swoich rzeczach, albo zgodził się z tym, co mówię. A teraz rzucasz Eklezjastą na prawo i lewo. Bronisz swojego rodzaju.
- To, że jesteś Śmiercią nie oznacza wcale, że mam być głupi albo takiego udawać. Poza tym, chyba byś nie chciała tracić czasu na rozmowę z takim, co? Nic nie odpowiedziała, ale widziałem, że jej uśmiech pogłębił się.
- No i po co byłaby ci ta jemioła?
- Nie wiem, może żeby czarować? Znaleźć skarb, albo po prostu po to, żeby pocałować jakąś ładną dziewczynę i patrzyć w jej oczy z długimi rzęsami? Poczuć jej ciepło? Poczuć zapach włosów, ich dotyk na twarzy. W końcu jemioła, to roślina życia, to znak, że życie ciągle trwa, a ciemność zapada i mija.
- I co potem? Zaprowadzisz ją do wieży, na którą wiedzie sto siedemdziesiąt siedem schodów i zapalisz latarnię? A może pokażesz gwiazdy?
- Nie wiem, może… A może będę milczał i kiedy nasycimy się milczeniem zacznę opowiadać? A może zapalę kilka świeczek i zacznę ją rozbierać ze wstydu, by zobaczyć, jaki ma odcień skóry w świetle świec?
- To sobie ładnie wymyśliłeś. Nie tęsknisz już? Stanąłem. Szukałem słów, bo kiedy trzeba coś powiedzieć ważnego, zawsze ulatują te najistotniejsze.
 - Zawsze. W każdej minucie i z każdym oddechem. Ale gdyby nie tęsknota, to nie byłoby lotów w kosmos albo wejść na Mount Everest. To ona tworzy człowieka. Mnie też.
Nic się nie odezwała. Widziałem tylko, jak odwraca głowę zbyt gwałtownie, bym nie widział uśmiechu. Tak, Pani Nocy się uśmiechała widząc we mnie swoją rękę i swoje dzieło. A słońce zaszło za horyzont i łuna rozlała się na zachodzie. Samolot ciął niebo swoją smugą, a pola zalał cień. Wracaliśmy w milczeniu…  















Komentarze

  1. Nostalgia od zawsze kojarzy mi się z Hamletem, którego zresztą bardzo lubię, ale zamiast Ducha jest kostucha (cóż za rym). Nie wiem, czy ma to związek z polonistką z liceum, która być może używała tego słowa w nadmiarze w związku z tym duńskim królewiczem i tak już mi zostało, że jak słyszę nostalgia, to widzę Mela Gibsona. Jakby się jednak zastanowić, to do Hamleta bardziej pasowałoby słowo melancholia, bo nostalgia podobno prowadzi do uleczenia, a Hamlet ze swojego szaleństwa nie zdążył się uleczyć. Z drugiej strony jak już mi się przypomniał Hamlet to i od razu cały Szekspir i czarownice Makbeta, a betonowy skwerek z polaną, gdzie zwykle czarownice się spotykają. Do tego wzmianka o druidach, magicznych roślinach i przedmiotach, oddawaniu czci drzewom, jednym słowem, magicznie od początku do końca. A kropkę nad i postawiły zdjęcia. Jeżeli bohatera dopadła nostalgia a nie melancholia, to bardzo dobrze, bo w drugim przypadku, to każdy wie, jak Hamlet skończył... :) Jemioła podobno łączy późniejszych kochanków, tylko co trzeba zrobić pod tą jemiołą? Nie wiem, czy trzeba się od razu pod nią całować ;) Na ile jemioła potrafi zamieszać w ludzkim życiu - też nie wiem, pewnie i tyle, co magiczny eliksir z ziół zbieranych w noc walpurgii. Kiedyś zakupiłam na święta jemiołę od bardzo zakochanej pary, dosłownie odkleić się od siebie nie mogli, a klienci to im tylko przeszkadzali w akcji - coś w niej pewnie jest, ale próbować to jej chyba nie można, bo jest trująca. Bohater raczej niech zostanie przy swoim magicznym amalgamacie (czy jak mu tam), a jemiołę tylko powiesi nad drzwiami, bo kto wie, z kim się będzie witać w święta, a wtedy jest zawsze okazja na buziaka ;) Podoba mi się wpis, a komentarz proszę tak z przymrożeniem oka...;), bo nie mam nic złego na myśli :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieodmiennie sprawiasz, że czytam Twój komentarz uśmiechając się :)) Ale żeby nie było, pięknie nawiązałaś do Szekspira i jakby ktoś grzebał dalej, to i "Sen nocy letniej" i oczywiście "Romeo i Julia". Poszedłem jednak inną drogą sięgając po "Mity celtyckie" i "Mgły Avalonu". Ale to tylko konotacje literackie, z których wynika jedno, że nie choruję na melancholię, a trapi mnie nostalgia, co zresztą widać w układzie tekstu - od czasów minionych, do teraz. Chociaż powiem Ci, że z tą nostalgią, to różnie bywa, bo i dotarłem do badań, które wskazują na dobroczynny wpływ tęsknoty i nostalgii na psychikę. Huraaa! Nie grozi mi psychiatryk :D Magicznie się zrobiło, ale dla Celtów jemioła taką właśnie rośliną była. Często o magii wspominam ostatnio, ale i okres taki. Zwalę winę na listopad i grudzień, a co mi tam :)) A tak serio, to wspominam o magii, bo dawniej wiele czynności było uważanych za magiczne. Nawet golenie albo strzyżenie miało coś z magii pod warunkiem, że fryzjer był sprawny. A nam co zostało? "Magiczny" ekran telefonu? Pytasz, co by można zrobić pod jemiołą. Cóż, są dwie szkoły. Każda z nich sprowadza sprawę do jednego - zapewnienie sobie szczęścia w miłości na nadchodzący rok :)) A że jest trująca i fe, to ja dobrze wiem :D Amalgamat dojrzewa, przyjdzie pora, to się wypije :D Oczywiście, że wziąłem tekst z przymrużeniem oka, jestem czasami pojętny :D Tu zrozumiałem "od strzała" :) Przepraszam Cię, że z opóźnieniem odpowiadam, ale w pracy nie bardzo mogę. Bardzo Ci dziękuję za dawkę dobrego słowa i pozdrawiam Cię równie mocno, jak będzie działał mój magiczny wywar :))) A będzie, moja w tym głowa :))

      Usuń
  2. ...a to niespodzianka :)
    Jemioła. Właściwości lecznicze i działanie jemioły pospolitej
    Jemioła to zielony kulisty krzew, który rośnie na drzewach. Tradycyjnie kojarzy się z wieszaną pod sufitem ozdobą świąteczną, pod którą trzeba się pocałować. Ale warto też poznać i wykorzystać lecznicze właściwości jemioły pospolitej. Preparaty z jemioły stosuje się głównie w leczeniu nadciśnienia i miażdżycy, a także przy dolegliwościach wywołanych menopauzą.
    Jemioła od najdawniejszych czasów uważana była za roślinę wyjątkową, oddawano jej boską cześć oraz składano ofiary. Jemiołę, jej właściwości lecznicze i występowanie jako pierwszy opisał Teofrast, uczeń Arystotelesa. W Europie przez bardzo długi czas uważano ją za najskuteczniejszy lek przeciw epilepsji – zwłaszcza jemiołę rosnącą na dębach.
    W Japonii natomiast przyrządzano z niej lek przeciw niepłodności kobiet. Współcześnie jemioła ma nieco inne zastosowanie.
    Składniki jemioły zależą od drzewa, na którym pasożytuje
    Lektyny, polisacharydy, alkohole cukrowe, aminokwasy, awonoidy, tosterole, peptydy to najcenniejsze składniki jemioły. Ich ilość zależy od tego, na jakim drzewie roślina pasożytuje. Ale ten bogaty zestaw cennych substancji sprawia, że jemioła ma różnorodne właściwości.

    Właściwości lecznicze jemioły
    Jemioła działa moczopędnie i uspokajająco. Zwiększa częstotliwość skurczów serca, rozszerza naczynia krwionośne i obniża ciśnienie krwi. Znajdujące się w zielu lektyny i wiskotoksyny wykazują działanie cytoksyczne (niszczą komórki nowotworowe) i pobudzające układ odpornościowy. Preparaty z jemioły są stosowane głównie w leczeniu nadciśnienia, w zaburzeniach rytmu serca oraz miażdżycy.
    ..........................................................................................................................................................
    Rozmowa z panią Śmiercią o tęsknocie, nostalgii to rozmowa bez maski.
    Cóż. Odpowiedź tu jest tak banalna, że aż śmieszna. W obliczu śmierci, gdy już jedną nogą na tamtym świecie tęsknota prozaiczna. Umierający tęsknią za dotykiem, za ręką żywego człowieka, za jego ciepłem, ciałem, za jego obecnością, albo za morfiną. Tęsknią za zapomnieniem. Za czym ja tęsknię jako żywy człowiek. Za tym czego nie mam.
    Poznałam kiedyś niezrozumiałe słowo dla mnie NOSTALGIA. Paskudne uczucie. Czy działa twórczo ? Pierwszy raz kiedy z pracy zjeżdżałam do Polski na urlop - dziwna była moja reakcja,
    a właściwie mojego organizmu. Kierowca wiozący mnie do Kraju zdążył ujechać tylko kilkaset metrów. Zwymiotowałam wszystkie swoje "wnętrzności" . Od tamtego czasu z takim stanem kojarzy mi się NOSTALGIA. I chęcią całowania ziemi, po przekroczeniu granicy. Trochę dziwne.
    Teraz po zastanowieniu przyznaję rację co do twórczego wpływu owego uczucia na mnie.
    I nie ma to nic wspólnego z poezją, muzyką czy innym duchowym stanem. Tu mam uczucia czysto polityczne w dziele twórczym. Wręcz obsesyjne. Polskę marzy mi się całą wysprzątać. Dosłownie. Jak widzę gdzieś zaniedbanie, brudne ulice, to chce mi się krzyczeć. I nagle otwarły mi się oczy. Nostalgia jest twórcza zdecydowanie. I niebezpieczna w uczuciach.

    Twój tekst - czy fikcją uczuć, czy prawdą nie da się zaszufladkować, czy nawet analizować. Z prostej przyczyny. Bo to Twoje odczucia i Twoja wizja. Można jedynie zaakceptować i chwilę się zadumać.
    Pozdrawiam ciepło.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem ogromu tekstu, który napisałaś. Kurczę, nie spodziewałem się, że tak szeroko skomentujesz. Bardzo Ci za to dziękuję :)) Widzisz Grażyno, moje rozmowy ze Śmiercią, to rozmowy, które nawiązują do średniowiecznych tekstów, w których zazwyczaj Śmierć miała opowiadać o swojej naturze. Ja wykorzystałem rozmowy ze Śmiercią, by pokazać jej "nieziemskie" pochodzenie i dziwienie się ludzkim odruchom. Tak jakbym rozmawiał z kimś, kto zna ludzi, ale jednocześnie nie wie nic, lub prawie nic o ich naturze. Ale kimś bardzo silnym, wzbudzającym strach. Zestawiłem ze sobą te cechy, by czytelnika trochę zdziwić, by zafascynować. Przyznam się, że wiem o tym, że ta bohaterka nie cieszy się uznaniem moich czytelników. Ja jednak do niej wracam wtedy, kiedy zmagam się z czymś. Zauważyłaś pewnie, że nieczęsto piszę wprost, a rozmowa ze Śmiercią daje mi możliwość dialogu i pokazania swojego zdania. A poza tym, jest ładna, więc rozmowa staje się przyjemniejsza (żart) Wiem o czym chciałaś powiedzieć. I doskonale Cię rozumiem. Inna ta moja śmierć od tej, którą można obserwować. Która niszczy, zabiera i powoduje, że człowiek przestaje być człowiekiem. Ja ją upersonifikowałem, Ty pokazałaś jej naturę i człowieka wobec niej. I za to Ci bardzo dziękuję :)) Co do nostalgii, to potraktowałem ją szeroko - tu jako uczucie tęsknoty do kogoś, do tego, co było. I wcale nie dziwię się, ze nostalgię uważasz za uczucie złe, bo i ja też nie uważam, ze jest dobre, ale nie chcę głaskać czytelnika i pisać tylko o przyjemnych sprawach. Bo i do przyjemnych spraw nie należy temat mojej rozmowy ze Śmiercią. Może i ładnie pokazany, ale tak naprawdę bolący i niewygodny. Z prawdziwą nostalgią, tęsknota za domem miałem do czynienia parokrotnie, choć nie tak gwałtownie jak Ty, choć co do wniosków - tak, czasami chciałoby się posprzątać i poobcinać łapy, które malują bazgroły i głupie hasła na pięknych, odnowionych elewacjach, czy nowych budynkach. I nie wspomnę już o kontekście politycznym, bo szkoda słów i czasu. Cieszę się ogromnie, że tak spostrzegasz mój tekst, którego nie da się zaszufladkować, ale który jednocześnie prowokuje do pomyślenia, zadumy. To znaczy, ze choć troszkę spełnił swoją rolę. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za to, co napisałaś i jak odbierasz ten tekst. Równie ciepło Cię pozdrawiam :)))

      Usuń
  3. Zaskoczyłeś mnie nieco z tą jemiołą, która jednoznacznie kojarzy mi się ze świętami. W moim domu co roku stanowi obowiązkową bożonarodzeniową ozdobę. Czy wierzę, że przyniesie szczęście. Może tak...a może chcę wierzyć, bo tak jest lepiej. To właśnie jest magia grudnia, cała otoczka, atmosfera i urok. Jednak w tekście znalazłam poważniejsze tematy, bo na pewno ważny wątek o naszym, betonowym świecie w którym komercja zastępuje emocje i o coraz większej tęsknocie za naturą, którą sami przecież niszczymy. Jest też Twoja własna tęsknota, są wspomnienia zręcznie skojarzone z gałązkami jemioły, które czytając można niemal poczuć...Obrazy na zdjęciach nie są dla mnie nostalgiczne, wręcz przeciwnie, widzę światło i zupełnie pozytywne klimaty, łącznie z samolotem, bo przecież wznosi się ku górze :-) Mam nadzieję, że mój komentarz
    i interpretacja nie są całkiem przeciwne do myśli autora...Ciepłe pozdrowienia, Witku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo tych tematów w tekście i nie umiałem zdecydować się na jeden. Więc wyszedł trochę kompromis. Zbliża się najdłuższa noc w roku, więc musiałem o jemiole wspomnieć. Miała odganiać złe itd. Oczywiście masz rację, że fotografie nie sa nostalgiczne, czy nie całkiem nostalgiczne. Ale przyznam Ci się, ze to zachodzące słońce, mimo, że dawało światło, to jednak w jakimś sensie powodowało smutek, żal. A może mnie się tak tylko zdawało będąc cały dzień zamkniętym w budynku i wreszcie na koniec mogłem szybko na zdjęcia polecieć. Swoją drogą lubię takie zdjęcia ze słońcem, które wydobywa całą urodę i skomplikowanie roślin. Masz rację, są i moje myśli, ale tego nie chcę dotykać. Wystarczająco wiele napisałem w tekście :)) Jest jak jest - po prostu. Musze chyba znów napisać tekst o czymś drobnym, żeby te tematy nie przytłaczały. Interpretacja jest dobra :)) I wiesz, mam taka refleksję - każda interpretacja jest dobra. Bo chciałbym, zeby każdy z czytających coś dla siebie wziął. Aby tekst poruszył nie tylko jakąś jedną strunę, a kilka. I chyba się trochę udało :)) Trochę, co nie znaczy, że wszystkie teraz takie będą - o, nie zrobiłbym sobie tego. Dziękuję Ci, ze jesteś u mnie gościem i czytasz. Bardzo, bardzo mnie to cieszy i czekam, kiedy napiszesz :)) Również ciepło Cię pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za dobre słowa :))

      Usuń
  4. "wracaliśmy w milczeniu"- a ja ubrany w zielony sweter jemioły....
    notalgiczne wzruszenie- dziękuję Tobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy się już powie to, co ważne, wtedy można już milczeć. Niezobowiązująco i lekko, jak po wielkim ciężarze, który był wewnątrz. I nie trzeba po tym słów. Aaa, uraczyłaś mnie piękną abstrakcją z jemioły - dziękuję :))) Ja też Ci Małgosiu dziękuję - bardzo, bardzo :))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty