Szreń...

       Jest cicho nieprzytomnie. Jest cicho sennie. Szreń tylko pęka pod stopami. Zimno rozchodzi się powoli, obejmuje mnie i przytula. Dobrze mi tak stać z latarnią i szklaną kulą. Oddychać. Wdech i wydech i cisza w zimowym powietrzu. W zimowym zmroku. Nie wiem, po co tu przyszedłem, do tego mojego ogrodu. Przecież wiem, jak smakuje milczenie i przemilczenia wszystkich światów. Przecież wiem, jak smakuje mrok i świeczka zapalona w latarni. Mam opowiedzieć? Smakuje gwiazdą na języku. Ani kwaśną, ani słodką. Trochę agrestem i ananasem. Trochę białym winem. A trochę sam nie wiem czym. A zimno wyostrza smak. Samotność też. I milczenie. Dlatego oddycham – wdech i wydech. Wiesz, czasami wydaje mi się, że wszystko już zostało powiedziane i ogarnia mnie smutek. Tak jak teraz. Ale biorę garść śniegu w dłonie i czuję, jak zimno zmaga się z ciepłym wnętrzem, a przez palce sączą się krople. Ile trzeba banalnego 36,6, by stopić Syberię? Antarktydę? Cały świat zakrzepły w lodzie i milczeniu? Za mało mnie, za mało. Kładę się na śniegu. Nie, wcale nie jest miękki. Pod palcami czuję igły zimna, ale to nic. Wszystko, to nic. Patrzę przez szklaną kulę na ogród. Daleki, na wyciągnięcie ręki. Inny od tego, który znam. Znikła trawa, która drzemie pod śniegiem. Ta wieczna trawa, o której pisał Whitman. Sterczą tylko kikuty róż całe w kolcach, jakby swoją najlepszą stronę chciały pokazać dopiero teraz. Wiesz, a może tak trzeba? Właśnie tak trzeba? Zimno wdziera się coraz bardziej we mnie. Ale to nic, nauczyłem się płacić za wszystko. I za śmiech i za lodową pustynię i za czyjąś własną drogę tak daleką od mojej. I za swoje milczenie też, zwłaszcza za nie. Myślałem, że nauczy mnie to pokory albo cierpliwości, a nauczyło zaciśnięcia szczęk. I może dlatego nie napiję się herbaty, by zimno samo ze mnie wyszło.Tak trzeba. Bo skoro jest samotność i milczenie, to niech tak będzie do końca. A szreń pękała z trzaskiem, kiedy wracałem...








   

Komentarze

  1. Dobry wieczór Witku, od wczoraj zastanawiałam się co to za kula😊myślałam, że to makro kropelki a tu się okazuje, że to jest szklana kula, która wszystko wie.😊
    Co mi się nasuwa po przeczytaniu, to dwa słowa: terapia świetlna.
    Nie wiem czy jesteś smutny, ale patrz, Ty nawet na śniegu możesz zrobić anioła, a u mnie zimy ani śladu, nie licząc mrożonego czegoś co dzisiaj padało.
    I zawsze masz wybór, tak leżąc na mrozie:albo skostnieć, co prawda w blasku pięknej latarni 😁,
    albo wrócić do przytulnego domu i pomyśleć, jak to cudownie, jutro już piątek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, o terapii światłem nie pomyślałem. Tak, masz rację, jest zawsze jakiś wybór. Ale czasami patrzy się na to wszystko i jakoś tak...jak we wpisie. Dziękuję Ci za pozytywne słowa, choć ta terapia światłem mnie zaszokowała :D Pozdrawiam Cię serdecznie :)) PS. Widziałem Twoje zdjęcia. U mnie biało i ciągle sypie.

      Usuń
    2. No widzisz, to jest przecież cudowny widok, jak w nocy sypie śnieg...i jest tak cicho i puchowo😊
      Tak, byłam z Anne w mieście, chciałam kupić prezent mojej koleżance, bo miała dzisiaj urodziny, a party jutro😁tzn byłam już dzisiaj jej buziaka dać, znamy się około 25 lat i jest mi bardzo bliska, zawsze obok.
      Nigdy nie marudzi, że się za długo nie odzywam, nigdy żadnych wyrzutow, zero pretensji o beleco😊, mamy podobny humor i mentalność, chociaż ona bardziej realnie patrzy na ten świat gdy ja sobie lubię pofruwać😁
      Rozumiemy się w pół słowa...nawet, jeżeli pochodzimy z różnych krajów. Tzn ja z dzikiego zachodu😁
      Bardzo lubimy nasze wypady do kina, w starej fabryce czekolady...kupuję jej herbatę i tabliczkę czarnej czekolady, bo tylko taką lubi😊
      I siedzimy na filmie cicho jak myszki, bo to kino filmów nie komercjalnych...i zawsze jesteśmy szczęśliwe, że znowu coś ciekawego zobaczyłyśmy..razem.
      To jest najważniejsze..obok prawdziwej miłości. Przyjaźń. Przyjaciele.
      Dla tych chwil, jak siedzimy razem przy herbacie, kawie, rozmawiając ze sobą, tzw. jak mówi moja druga koleżanka, ta z 17go stycznia😁, uzupełniamy bazę danych😁😁to się liczy i dla tego nie warto leżeć na mrozie i molestować pęcherz😊
      A terapia świetna, no przecież wiesz o tych lampach, można je kupić w media markcie na przykład.
      Zapomniałam teraz nazwę ale coś mi się kojarzy, że na B się zaczyna, słyszałam, że pomaga.
      Ja sprzątnęłam choinkę ale zostawiłam kolorowe lampki, może widziałeś na Insta, i naprawdę, a jestem dość sceptyczna, trochę pomagają.
      Są takie ciepłe kolorowe, dzisiaj już od 16tej było szaro więc zaswiecilam sobie i od razu było milej.
      😁😁
      W coś trzeba wierzyć😊
      Ale gaduła.....

      Usuń
    3. Dobra, więc powiem tak. lampa, to tylko do zdjęć by mnie interesowała. Czy można ją zastosować i jak zdjęcia wyjdą :)) A historia z Anne jest świetna. Nie, nie dlatego, ze długa (choć takie bardzo lubię), ale prawdziwa i ciepła. Teraz już wiesz, co chciałem powiedzie c we wpisie? Wiesz, bo domyślasz się :))) Więc żadne lampy - broń Boże :) Świeczka wystarczy. Dlatego ją wziąłem na zdjęcia. Symbolizuje oprócz światła, również ciepło. Nie tylko to oznaczone stopniami. Ja mniej napisałem, ale się rozumiemy. I zgadzam się, lampki choinkowe są fajne :))) jak znajdziesz czas, to napisz na priv, będę (piękne, zapomniane słowo) kontent wielce :)))

      Usuń
  2. O kurczę, teraz pomyślałam, 36,6•C plus 36,6•C, to 72,12•C ...dlatego ludziom zakochanym tak ciepło!
    😁😁
    No przecież piszę tu.😊
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałem się :D Dziękuję!!!!! :))))) I chyba dobranoc, bo jutro ostatni skok przed weekendem :)) Miłych i spokojnych Joasiu :)))

      Usuń
  3. Czuć mocno buntem w tekście...przeciwko czemu? Życie nie zawsze jest sprawiedliwe, wiemy to wszyscy, ale wiem też, że najpiękniejsze chwile w moim życiu przyszły nie wtedy, gdy właśnie zaciskałam szczękę, lecz gdy już było mi wszystko jedno i pogodzona z losem dałam się nieść jak na fali...Tak, zgoda na swoje życie, takie jakim jest, pokora, naprawdę może nieść niesamowite niespodzianki. Pomyśl czasem o tym...wiem, trudno, ale może warto. Mam jeszcze jedno skojarzenie...Wyobraziłam sobie Ciebie leżącego na śniegu. To chyba nazywa się orzeł , lub jak w innych krajach nazywają anioł na śniegu i cudowne lata beztroskiego dzieciństwa, które już dawno minęło. To była radość z zimy. Światełko na zdjęciach piękne i ciepłe (z małym, acz pięknym wyjątkiem). Moje ulubione zdjęcie tej serii- z różą i kroplą- nie wiem czemu, ale mnie wzrusza...Ciepłego światła również w sercu, Witku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Elu, to raczej nie jest bunt, a konstatacja, ze pewne rzeczy się dzieją i nie ma na nie wpływu. Stąd i te zaciśnięte szczęki, ale i milczenie. Wiem, jak to jest być niesionym przez falę - ech.. Tak ładnie brzmi orzeł czy anioł i fajna zabawa. Tyle, ze ja zdjęcia robiłem, a że kurtka raczej mało jest mobilna, więc..."trochę" zmarzłem. A wiesz, nawet chciałem powtórzyć dziś te zdjęcia z różami, ale nie miałem siły i jeszcze ten obiektyw manualny nie należy do najporęczniejszych. Ale skoro Ci się zdjęcia podobają, to i wszystko w porządku :)) Bardzo, bardzo Ci dziękuję i oczywiście pozdrawiam :)))

      Usuń
  4. "Myślałem, że nauczy mnie to pokory albo cierpliwości, a nauczyło zaciśnięcia szczęk. I może dlatego nie napiję się herbaty, by zimno samo ze mnie wyszło.Tak trzeba. Bo skoro jest samotność i milczenie, to niech tak będzie do końca. " bardzo to smutne jeśli piszesz o sobie... Jeśli natomiast to słowa na potrzeby twórczości literackiej to bardzo pięknie ubierasz w nie smutek. Oglądałeś film? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opcja nr 2. Czasem trzeba opisać smutek, by go zrozumieć i oswoić. Niestety, jestem uwięziony miedzy pracami, a pracami i pracami. Ale wpisałem na listę "MUSZĘ", więc na pewno, kiedy wszystko wystawię (byle do 21 stycznia) zobaczę :)) Dziękuję Ci, ze podesłałaś. Brakuje mi dobrych, mądrych filmów. Pozdrawiam Cię serdecznie :))

      Usuń
  5. Oj zimno przytula...? No przytula, mnie też, szczególnie wtedy, gdy wychodzę w ziąb do lasu. Najpierw jest mi bardzo zimno, że cała się kurczę, a potem z każdym krokiem, z każdym kilometrem jest mi coraz cieplej (oj właśnie u mnie wyszło słońce na chwilę, nawet pewnie nie zdążę założyć butów, na pewno nie zdążę...), a na sam koniec jest mi tak gorąco, że muszę rozpinać kurtkę. To właśnie wtedy czuję, jak mnie przytula zimno, ale jak jestem już w domu, to z czasem znów robi mi się zimno, więc robię herbatę ;) I też mi robi się cieplej (o znowu wyszło:)). Czasem to człowiek musi się bardzo napracować, żeby się rozgrzać, latem jest najłatwiej. Szreń jest niefajna, twarda, słabo przytula, źle się po niej chodzi, bo nogi grzęzną, robi dużo hałasu, ale trzeba ją przyjąć , jak już jest i spróbować znaleźć w niej coś przyjemnego. Może to, że łatwo w niej rzeźbić i wykrwać różne kształty? Ja się tak bawiłam jako dziecko. Ale aniołka na niej nie zrobisz :), czy tam orła, zależy co wolisz. Pozdrawiam Cię serdecznie i nic nie będzie tak do końca, ale najpierw człowiek musi się odpowiednio umęczyć, po co?, nie wiem. Amen :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym słońcem, to skaranie boskie. Ale na mojej pogodynce świeci się jutro, więc ciesze się na zdjęcia. Jak nie będzie, to pójdę i tak. Tak, w czasie marszu robi się ciepło. Ale jak się leży na śniegu, to już niekoniecznie. Nie, żebym uwielbiał, ale zdjęcia same się nie zrobią :D No to ostatnie zdanie, to szczera prawda. Też nie wiem i amen :))) Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie :))

      Usuń
  6. Piękny nostalgiczny poetycki tekst sięgający głęboko w nas. W nasze ciemne zakamarki. Zmusza
    do chwili zadumy i spojrzenia w naszą czarną przestrzeń. Tą o której nikt nie wie. Przez błysk flesza zmusza do wędrówki w głąb własnego ja. Pisząc w formie pierwszej przekazujesz nam swój ból i rozpacz człowieka samotnego a my gdzieś tam się z Tobą identyfikujemy, jakbyśmy to my sami leżeli na tym śniegu, gdzie zatrzymał się czas, horyzont rozmył i zostaliśmy sami bez czucia, myśli i ciała.
    A potem prowadzisz nas przez nowe narodziny już ze świadomością bólu, samotności - mimo iż tam gdzieś majaczy w tle światło latarni, świecy i zimnych gwiazd na granatowym obojętnym niebie na nasze +36,6 stopnia.
    Piękne klimatyczne zdjęcia. Z krainy światła nastroju i gdzieś tam jakiejś Tobie znanej Baśni nam opowiadanej. Zdjęcia łodyg róż z kolcami za mgłą ciepłej barwy w niesamowity sposób podsumowują cały przekaz z tekstu. Mimo iż ciepło, za horyzontem zawsze nam towarzyszy jakiś ból i jak ten cierń przypomina, że jest, że boli.
    Mój stan ducha to szklana kula na śniegu. Ot zwyczajna kula leży sobie na zwyczajnym śniegu, bez czucia, ciepła, koloru. Tylko obojętna biel. Kula w obojętnej strukturze bieli i śniegu z poświatą cienia nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaale mi pięknie napisałaś. Uśmiechnąłem się, jak Ty to zobaczyłaś w tekście. I jak ładnie ze sobą połączyłaś. Tak, masz rację, tekst jest o samotności i pytaniu, czy warto się otworzyć, czy raczej zamknąć. Czy w życiu człowieka, ten kolec da się wyciągnąć, czy on już na zawsze zostaje. Wiesz, z braku innych bohaterów przyjąłem własną narrację i własne słowa. Bo i mnie samemu bliższe i bardziej autentyczne. Może kogoś zastanowią, a może pomogą w czymś? Nie wiem. Ale próbować warto :)) Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję za obraz, który zbudowałaś w swojej wyobraźni :)

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty