Rozmyte...

 

             Wszystko jakieś rozmyte. Jakieś rozbełtane wodną farbką. Nie, nie tak pastelowo, jak lubię. Mówiłem ci kiedyś, ale pewnie nie pamiętasz. Bo przecież to nie jest ważne. Ważne jest to, co w tobie, mówili. A potem w lustrze swoją twarz widzieli z okiem mrugającym ironią. I powstały światy na pośmiewisko ludzi, które trzeba głęboko chować pilnując języka, by nie znaleźli drogi. I powiedz teraz, jak to jest, kiedy świat wyrasta w tobie, by potem spłonąć, rozwiać się w popiół, by znów czekać na deszcz? I od nowa, wieczne od nowa i spoglądanie przez ramię na czas. A on przecież nie w rzeczach i miejscach, a w tobie na dnie leży, w archeologicznej ciemności pewny, że odkopiesz kiedyś chwilę i będziesz dziwić się, że piękna. Bzdurzę. Ale to moje prawo bzdurzyć, kiedy rozmywa się wszystko pod stopami. Kiedy rozmywa się wszystko w oczach. Kontury, kształty, zamglenia, para osiada na twarzy, para osiada na skórze, oczach, dłoniach. Odwracam się i nie wiem, gdzie jestem. Zgubiłem się. Czasem lubię się tak zgubić. W sobie. Bo wiem, że znajdę powrotną drogę niezależnie która ścieżką pójdę. Tu rozglądam się. Robię krok w jedną stronę, krok w drugą. Staję. A słowa mijają rozwiewając się. I znów rozmyte wszystko, rozwodnione. Węszę, ale zapach się rozmył, zginął, wsiąkł. Będzie teraz budować to, co wyrośnie pospiesznie z ziemi. A ja nie mogę tak długo czekać, chcę ruszyć teraz, zaraz. Krok za krokiem szybko, coraz szybciej. Byle dalej od rozmycia, stracenia kolorów i konturów. Byle dalej od rozpuszczenia się na dobre. Drzewo kwitnie czekając na pszczoły, ale one jeszcze śpią ogarnięte hipotermią. Ich skrzydła nie lubią wilgoci, która je skleja. A drzewo czeka, wabi. Mnie. Widzę je wyraźnie. To pierwsze, co widzę wyraźnie. Nawet ty się mglisz i znikasz wieczorem i rano. A w dzień, kto by miał czas myśleć. Kto miałby chwilę, by zapatrzyć się w dal rozmytą, by wejść do ogrodu. Za dużo tego, za dużo, wiesz? Nie chcę już. Chcę tylko iść wschodem przed siebie i robić zdjęcia. Chcę tylko iść przed siebie i pić wodę rozglądając się za miękką trawą. Chcę tylko iść, by odszukać cień drzewa. I stanąć w nim patrząc na świat. A potem wypić kawę o goryczy, która wstrząśnie kubkami smakowymi. Chcę tylko czasu, w którym liść, to będzie liść, ty, to będziesz ty, a ja, to będę ja. A mgła, to będzie mgła, a noc, to będzie noc. I sny będą snami. Nic się nie rozmyje i znów będzie ważne. Tak, znów będzie ważne, jak szept, kiedy słońce zachodzi, albo kiedy świeczka leje stearynowymi łzami. Na razie jest drzewo i czas, który się rozmywa. I menele pijani wiosną, sobą i wódą. Ci wiedzą jak żyć, kiedy wszystko rozmyte… 


































 

Komentarze

  1. Ostatnie zdjęcie świetne - to już najlepszy dowód na wiosnę, ale mnie się najbardziej podoba 17, oczywiście reszta też. Dziękuję za tę wiosnę, której u mnie jeszcze ani widu, ani słychu (no może bardziej słychać niż widać). Ogrzałam się i poczułam przyjemną mgłę na twarzy i niemal się w nią wtopiłam, albo rozpuściłam razem z nią. Miłego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja twierdzę, ze u Ciebie ta wiosna jest pełniejsza. Naturalniejsza. W mieście jest cieplej dlatego te drzewa mają kwiaty. Moje przedmieścia powoli budzą się do życia, ale gdzie im do prawdziwego kwitnienia. A ostatnie zdjęcie to z zawiści, że oni mogą, a ja nie. No dobra, mogę, ale chyba bym się źle czuł. Jakiś kac, czy coś... :)))
      Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :))))

      Usuń
  2. Tak pięknie napisałeś, że nawet nie mogłabym się zbliżyć do tego. Jesteś jednym z nielicznych, którzy umieją nazwać to, czego nie ma. Umiesz nazywać odczucia i przeczucia i w ogóle wszelkie czucia i ich odcienie. Bardzo mi się podoba ten tekst o rozmyciu…
    Sama czuję się ostatnio jak kłębek wełny, który ciasno zwinięty leży gdzieś w kącie i niby wie, że może się rozwinąć, a nie robi tego. Nie umiem robić zdjęć, nie umiem nic napisać. A życie leci.
    Pozdrawiam Cię z mojego kąta, gdzie żyję w poczuciu winy, że nic mi nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi pięknie napisałaś Aniu. Czytam i czytam i niby się rumienię, niby to się wstydzę, a w środku jest mi uśmiechnięcie (jak inaczej oddać ten stan?). Wiesz, wolałbym nie nazywać tego, co we mnie. Tego całego rozmycia. Wolałbym tego nie diagnozować, choć do diagnozy jest bardzo daleko z moją wiedzą. Nie jest dobrze, bo choruję na przewlekły brak czasu. To choroba, która jest zawsze, a która czasami ma swoje ataki i swoje ciche dni wykrojone skalpelem z życiorysu. Wiesz, ja nazywam ten wełniasty stan oczekiwaniem. I niech tak będzie, ze czekasz. Niech choć raz do człowieka przyjdzie kadr, nich przyjdzie tekst, niech zaświeci słońce. Choć obydwoje wiemy, że trzeba po to sięgnąć ręką, czasami dobrze jest właśnie tak. Ale tylko czasami. Więc skoro o tym piszesz, to wiem, że niedługo ruszysz z aparatem, niedługo sięgniesz po kartkę czy zeszyt. Niedługo. wtedy, kiedy będziesz chciała.
      Smutne Twoje pozdrowienia wynikające z narodowego i wspólnego przeżywania wszystkiego. A będę grzeszył myślą, że cieszę się ogromnie, że nic Ci nie jest. Będę grzeszył na potęgę!!
      Wysyłam Ci dobre, ciepłe myśli i uśmiech skwaszony zimną wiosną. Od serca z nadzieją na Twój uśmiech i powolne rozplątanie. Macham Aniu, macham!!!

      Usuń
  3. Wiesz Witku zastawiam się jak Ty to zrobiłeś. Mam nadzieję, że nie były to siły nieczyste (żartuję sobie), a co najwyżej magia, czar i urok wewnętrzny. Dokoła głębokie przedwiośnie, a u Ciebie wiosna cudnie biała i pudrowa, świetlista i mglista zarazem. Żeby to było jeszcze jedno drzewko, ale nie, kwitną jakby na zawołanie i dzika jabłoń i mirabelka. Chyba Tychy mają swój własny mikroklimat. Łódź ani myśli się budzić, bo zimnota straszliwa. Dziś znów grad i śnieg sypał się z nieba. Widzę, że już wszystko w gotowości i czeka niecierpliwie na ciepły moment i przebłysk słońca. Pewnie wówczas wybuchnie zapachem, kwieciem i zielenią, a drzewa szybko gubiąc płatki przejdą w oka mgnieniu do upalnego lata, jak już nieraz bywało.
    „odkopiesz kiedyś chwilę i będziesz dziwić się, że piękna.” – tak bardzo mi tego brakuje. Próbowałam wybrać frazę, tę którą schowam i zabiorę ze sobą, próbowałam znaleźć obraz ten naj wśród obrazów i tak wyszło, że musiałabym zabrać wszystko, bo tak prawdziwe, tak mocno czuję to samo, bo każdy kwiatek zachwyca i daje uśmiech, nadzieję. Dlatego Witku nie wezmę nic i będę wracać i wracać, jak zawsze…
    Robi się trochę cieplej, więc może :-)
    Macham do Ciebie i pozdrawiam, życząc spokoju i więcej odpoczynku. Wkrótce święta taką szansę stworzą. Miejmy nadzieję :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że były to siły nieczyste. Mam czarne, złe serce i ono pomaga mi poczarować trochę. I nawet szuflady nie tykam, bo czasu nie mam. Wszystko to ze złego, niedobrego serca. Śmieję się, choć troszkę w tym prawdy jest, bo nie jestem dobrym człowiekiem podglądając meneli, klnąc w samochodzie i przy sprawdzaniu sprawdzianów. Taka moja uroda, a wiadomo, że chłopu wystarczy, że jest przystojniejszy od diabła. I to się wszystko zgadza :)))
      A tak na serio, to sama wiesz, jak to jest. Znaleziona chwila, wleczony zawsze i wszędzie aparat i dużo, dużo szczęścia. A tekst? Przyznam Ci się szczerze, ze jestem na granicy. Tak, to dobre określenie - na granicy. I albo zobojętnieję, albo szlag mnie trafi. Na razie jeszcze mi zależy, ale jeśli miałoby to trwać dłużej, to nie pociągnę tego tak, jak chcę. I pewnie z tego powodu ten tekst. Trudny - przyznaję, ale czy łatwo jest pisac o tym, co w człowieku? Co w nas? Bo tak szczerze Ci powiem, nie tylko ja mam takie poczucie wykończenia, braku czasu, pieniędzy, siły. Co rusz, któryś z moich znajomych o tym mówi. I nie jest to nasze narodowe biadolenie.
      Elu, światła Ci życzę i ciepła. Reszta zrobi się sama :)))
      I dużo siły. Wiem, jak jest. Wiem...

      Usuń
  4. "...świat wyrasta w tobie, by potem spłonąć, rozwiać się w popiół, by znów czekać na deszcz" 💙
    Wiesz, bardzo lubię tą Twoją wrażliwość. Jest wyjątkowym darem. Widać ją w Twoich słowach i zdjęciach. A na tych fotkach powyżej światło jest tak cudownie miękkie, że chciałoby się wtulić gdzieś w to wszystko. Wschód słońca, pomimo że dzieje się codziennie, ma w sobie coś niezwykłego: niesie ze sobą światło. I życzę Ci dużo światła w każdej postaci, ciepła rozlewającego się pod skórą i spokoju wewnętrznego. Oby to, co rozmyte wyostrzyło się na tyle, żebyś mógł z tego czerpać przyjemność i odnalazł w tym wszystkim radość. Przesyłam dobrą energię i macham z uśmiechem do Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się uśmiecham. To dobry znak :)))
      Zdałem sobie sprawę, ze ilekroć wpadniemy na siebie, to ja narzekam. Po prostu marudny chłop ze mnie. I chyba za dużo na naszych głowach, by inaczej reagować. Tak, rozgrzeszam się trochę, ale sama wiesz, jak jest.
      Dawniej chciałem być wrażliwy. Bardzo chciałem. Dziś zazdroszczę tym, którzy machają ręką. Że też człowiekowi zawsze jest pod górkę, prawda? Ale dziękuję. Naprawdę, naprawdę bardzo Ci dziękuję, bo pięknie o tym moim skrobaniu napisałaś.
      A teraz wyobraź sobie, ze Naglik zmienia się w takie lustro. Ale nie takie zwykłe, ale wklęsłe, kosmetyczne i powiększające. i odbijam i zwielokrotniam Twoje życzenia i kieruję w Twoją stronę. I dokładam do tego swojego światła, bo noc za oknem, więc niech Ci rozjaśni pokój smużką złotą :))
      Macham z nie tak daleka, zaledwie drugiego końca miasta :)))

      Usuń
  5. Wie Pan o czym myślę za każdym razem, gdy czytam ten tekst? Zna Pan pojęcie dysocjacji?
    Bo to o niej myślę „byle dalej od rozpuszczenia się na dobre”.
    Może, albo raczej na pewno za bardzo tu popłynęłam, ale tak bym to widziała;)

    Przepiękne zdjęcia. Wszystkie. A nr 5 wyglada na zimowe, a różowe niebo to moje ulubione, a nr 17 wyglada na niemożliwe do uchwycenia, a w nr 18 czuć taką pierwotną wiosnę, a ostatnie <3…

    Dużo spokoju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałem, że znam to pojęcie, ale jak to w życiu bywa, dotyczyło chemii i fizyki i języka. Ale masz rację, elementy dysocjacji są jak na dłoni. Sposób napisania tego tekstu również jest taki pokawałkowany, by rzeczywistości się przenikały. Co prawda nie chodziło mi o prawdziwą dysocjację, a o trochę inny efekt, ale nie powiem, poddałaś dobrą myśl. Jak to dobrze zobaczyć inną stronę tekstu. Inne spojrzenie na to, co się napisało. Co wcale nie znaczy, ze złe, że zupełnie inna intencja - ja nie jestem z tych, którzy napiszą coś, a potem Bóg, honor i ojczyzna i do ostatniego tchu będą bronić swojej wizji. To jest właśnie piękne, jak tekst funkcjonuje w różnych ludziach na różnych poziomach. Zrobiłaś mi niespodziankę :))
      Ciesze się, ze zdjęcia Ci przypadły do gustu. Faktycznie, niektóre mocno wczesno wiosenne. Takie pierwsze drgnienie wiosny. To najfajniejsze, choć jak się teraz ogląda, to biedniutkie takie w swojej pierwotnej odsłonie. Teraz jest inaczej już. No ale nie od razu Rzym zbudowano, a co dopiero taką wiosnę :)
      Bardzo, bardzo Ci dziękuję!!
      Dobrego, spokojnego wieczoru/nocy/ dnia. Nie wiem jak napisać, ale słowo "spokój" niech będzie tym kluczowym, niezależnie od tego, kiedy się dzieje :)
      Macham do Ciebie z daleka :)))

      Usuń

Prześlij komentarz

KOMENTARZE

Popularne posty